Obserwatorzy

czwartek, 13 września 2018

Wstyd Wszechświecie, całkiem goła baba!


Pamiętam Wszechświecie...

Różne rzeczy pamiętam. Okazało się, że niektóre, które pamiętam nawet z obrazami zdarzeń w głowie, nie zdarzyły się. Tak przynajmniej mówią moi rodzice, zapytani niedawno.
Zdziwione spojrzenia, dwa wielkie znaki zapytania...A ja nadal uważam, że było tak jak pamiętam, całym ciałem czuję, że było tak jak w mojej głowie.
I obecnie ufam bardziej sobie, choć czasem siebie nie rozumiem. :-)

Pamiętam.
W kącie pokoju jest szeroki wieszak na kurtki. Dużo tego tam wisi. Tuż pod wieszakiem stoi pluszowy, ciemnoniebieski tapczan, taki z podniesionym zagłówkiem. Wieszak jest na tyle nisko, że kurtki dotykają zagłówka. MałaBibliotekarka często korzysta z tego ukrytego miejsca. Schowana w kącik, skurczona w kulkę, w kącie za kurtkami czuje się bezpiecznie. Nie widać jej. Znikła.
Słyszy tylko swój oddech, ale to jest dobre. To nie pozwala zniknąć całkiem. Oddech, o czym ona wtedy jeszcze nie wie, jest jak sznureczek przy baloniku. Utrzymuje ją na Ziemi. Nie pozwala odlecieć w siną dal, choć tak bardzo by chciała.
Uciec nie uda się, ale zniknąć można. Też działa. W tamtym czasie, to odkrycie ratuje życie.

Od kilku lat po cichutku podczytuję Dzika Kura. Kury młodsze, starsze gadają tam sobie fajnie, ja tam chadzam i oglądam Kurzy Świat, bo ciekawy :-) Nie komentowałam do tej pory, bo one tam takie zżyte ze sobą, nie wpychałam się.
I ostatnio trafiłam tam posta ze słowem EKSHIBICJONISTYCZNY, TU zajrzeć należy.
Temat mnie ruszył, więc się odezwałam. Przymus pomagania ludziom, stykanie się z niewdzięcznością za pomoc, oczekiwania...Mocne. Przeżyłam sama. Kury też, bo komentarzy jest mnóstwo. Kurnik się rozgdakał, wiele głosów, wiele emocji, wiele energii w działaniu :-)

A potem przez kilka dni w mojej zewnętrznej i wewnętrznej przestrzeni życiowej wracało do mnie słowo: EKSHIBICJONIZM.
Znaczy Wszechświecie dajesz znaki by popaczyć :-)

Więc poklikałam do Wikipedii, która oddaje aktualny stan pojęciowy umysłu zbiorowego ludzkości i czytam:
Ekshibicjonizm – rodzaj parafilii seksualnej, stan, w którym jedynym lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest demonstrowanie swoich narządów płciowych lub aktywności seksualnej (np. masturbacji) obcym osobom – zazwyczaj płci przeciwnej – które się tego nie spodziewają[1]. Osoby obnażające się nie zdradzają zamiaru współżycia seksualnego z mimowolnym uczestnikiem tej sytuacji. 
Reakcja lęku/szoku u świadka tego zdarzenia większa podniecenie ekshibicjonisty[2].
  1. Pojawiające się przynajmniej przez sześć miesięcy powracające, silnie podniecające fantazje seksualne, impulsy seksualne lub zachowania związane z pokazywaniem swoich genitaliów niespodziewającej się tego osobie.
  2. Fantazje, impulsy lub zachowania powodujące klinicznie znaczący dyskomfort lub upośledzenie w towarzyskim, zawodowym lub innym obszarze funkcjonowania[3][4].

Borzezielony! Wszechświecie!
Chyba jednak MM, pisząc, nie zajrzała do Wikipedii. I bardzo dobrze, bo by może nie odważyła się napisać tego fajnego posta.
Więc, jak już mój mózg poprocesował trochę, zaczęłam się zastanawiać.
O co chodzi? Ekshibicjonizm dotyczy genitaliów, w naszej kulturze temat TABU, strach, wstyd, inkwizycja, stosy, piekło, grzech! Po stokroć grzech! Genitalia się zakrywa! Ukrywa, nie mówi, udaje się, że ich nie ma. Dopuszczalne mówienie o nich tylko w sprośnych żartach. Pod wąsem, z przymrużeniem oka. ;-) I w pornografii, tam nawet pokazują, ale to jest BE! :-)

Jakimż cudem, Wszechświecie, post o wewnętrznych odczuciach, prawdziwy, szczery, uczciwy, dorobił się słowa: ekshibicjonistyczny?
I po kilku dniach przypomniałam sobie moje schowanko za kurtkami.
Wygląda na to, że w moim schowanku nie byłam sama, siedziała tam ze mną połowa, może trzy czwarte ludzkości. Gęsto i tłoczno. I wszyscy tam, jak te baloniki, kiwaliśmy się na sznureczkach ze swoich oddechów, starając się oddychać jak najciszej, starając się, by nikt nas nie zauważył. Ukrywaliśmy się.

I tu pojawia się kolejne brzydkie słowo: EMOCJE.
Zajrzyjmy do umysłu zbiorowego :
Emocja[a] (od łac. e movere, 'w ruchu') – stan znacznego poruszenia umysłu. Emocje charakteryzują się tym, że pojawiają się nagle i zawsze łączą się z zaburzeniem somatycznym; mogą osiągnąć dużą intensywność, ale są przejściowe[1].
No...to pocieszające, że to draństwo jest przejściowe. Kto ma ochotę na zaburzenia somatyczne i znaczne poruszenie umysłu. Wszyscy pragniemy spokoju, stabilizacji, wyciszenia...Zen, nirvany, nieba.
Ech...
I jakimś paskudnym trafem, jakąś podłą ścieżką, doszło do tego, że EMOCJE połączyliśmy z EKSHIBICJONIZMEM.
Kiedy, jak, czemu? Co się stało?
Nie wiem Wszechświecie jak u innych, wiem, co działo się ze mną.
Piszę o tym. Wyciągam moje wspomnienia i układam mojego puzzla. Wiem, że dorośli wmówili MałejBibliotekarce, że emocje są BE! ze strachu. Swojego strachu przed zobaczeniem, jak ich działania mnie krzywdzą. Kiedy dziecko nie płacze, kiedy znika, kiedy nie reaguje, kiedy chowa własne emocje, mogli udawać, że wszystko jest ok.
NIE HISTERYZUJ...i wyrzuty sumienia tak wtedy nie dokuczają.
Uwierzyłam. Uwierzyłam, że emocje są TABU, są zaburzeniem...I, że nie można ich pokazywać, bo to tak jak pokazać genitalia...Jesteś cały odsłonięty, cały widoczny, cały nastawiony na STRZAŁ.
I ktoś cię upoluje i zje.
Strach, strach, STRACH....
I wszyscy gramy w tę grę. Wymyśliliśmy mnóstwo zakazów, nakazów, dobrych obyczajów, etykiet, regulaminów, zasad, definicji.
Wszystko po to by siedzieć w kącie za kurtkami. I słyszeć tylko własny oddech. Nic więcej.
To jest SAMOTNOŚĆ.
A prawdziwa ODWAGA polega na wyjściu zza kurtek. Pomachaniu łapką: halo, tu jestem.
Na stanięciu we własnym świetle, na powiedzeniu CZUJĘ...
I magicznie, tak jak w Kurniku, nagle rozgdakają się kury...
Bo wiecie... #metoo
:-)

Pozdrawiam Wszechświecie, Twoja Goła Prowincjonalna Bibliotekarka :-)



19 komentarzy:

  1. Witaj
    Też mi kiedyś powiedziano, że niektórych emocji nie powinno sie okazywać. Dlatego jak już wiesz, często noszę maskę, którą jak zasugerowałaś warto pokolorować. Zwłaszcza, że niedługo pierwszy dzień jesieni…. będzie prawdopodobnie pożegnać się z ciepłymi, kolorowymi dniami. Pozostaną te zwykłe szare, pędzące do przodu dni.
    Ale na te jesienne dni przyjmij ode mnie wiersz
    Pokochaj jesień
    Spróbuj pokochać jesień
    z niesamowitymi urokami
    Spójrz ile piękna niesie
    obdarzając cię nowymi dniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wierszyk. Jesień bardzo lubię, kocham kolory, a jesień jest w nie na bogato. To co nam kiedyś powiedziano, bywa w większości nieprawdą :-) I nie ma szarych dni, w szarości jest dużo fioletu, różu i niebieskości. Zależy jak spojrzeć :-) Miłego dnia Ismeno :-)

      Usuń
  2. Dziś jestem zbyt zmęczona, żeby mądrze napisać. Czytałam kornikowego posta, inaczej go przeczytałam, nie zwróciłam uwagi na to o czym piszesz. Ciekawie to pokazałaś. Dziękuję za M. Szpilkę, ale też między innymi przez nią jestem niemal skrajnie wykończona. Za wiele się dzieje w moim środku, ciało odczuwa walkę duszy i serca, walkę o prawdę o wolność. Padam na twarz, ale jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadowolona. Ostatnie słowo mnie ucieszyło. Wiesz, każdą rzecz można z co najmniej pięćdziesięciu stron obejrzeć. A nam się wmawia, że tylko z dwóch :-) Szpilka jest ostra, ale prawdziwa. I skuteczna. I wykańcza. Więc równolegle ze Szpilką, dobrze jest ćwiczyć lowenowskie zrzucanie z pleców, uziemnianie się...Ciało wie, ciało pomaga. Na YT jest kanał Grzegorza Byczka. Tam są te ćwiczenia. Prościutkie, króciutkie, skuteczne. Sprawdziłam :-) Trzymaj się Luna :-)

      Usuń
    2. Tak Ci się przyznam, że Wszechświat to mnie ostatnio mocno pogonił. Jak do tej pory sobie spokojnie i w sumie powoli pracowała tam w głowie to teraz mnie batem pogonił do prawy wewnętrzno zewnętrznej. Normalnie niczym najprawdziwszy poganiacz niewolników, goni, testuje i strzela z bata. Najpierw mnie popchnął do odświeżenia niezwykle cennej znajomości. I nie minęły trzy tygodnie a ta znajomość mnie na głęboką wodę - spotkanie klasowe po 20 latach. No codziennie mi się śni. Boję się i nie chce iść,ale z drugiej strony chcę wyjść. Boje się pytań pracę, o życie bo cały czas stawiam się poniżej poziomu. Bo mam zakodowane, że nie odniosłam sukcesu i nie wiem jeszcze kim jestem. Ja nie wiem jak to będzie i jak ja to odchoruje. Strasznie mnie wkurza że ja się tym tak przejmuje, że jak tak bardzo pragnę akceptacji... Znów czuję zmęczenie. Na samą myśl. Na razie to chyba oblewam wszystkie testy wszechświata, do tego stopnia że sabotując się spadłam ze schodów.

      Usuń
    3. Weś!!! nie uszkadzaj się. Znam bardzo dobrze ten proces. Spotkanie szkolne z dziewczynami z podstawówki miałam w zeszłym roku. Po 20 latach niewidzenia się. Jasno powiedziałam: miałam depresję, ciężko było, nie chciałam z nikim gadać, ale wylazłam. I jestem, choć przytyta o 30 kg :-) Cała drżałam to mówiąc. Ale potem było z górki. I było fajnie. Strachy okazały się ułudą. Dziewczyny były i stare, i nowe :-)I każda, każda miała jakieś problemy, a ja widziałam je wyraźniej, jaśniej nawet od nich :-)Ja też nie wiem kim jestem, dopiero sprawdzam. Tak jak ty. Na poligonie :-) Pod ostrzałem. Ale jak już wychylisz głowę z okopów, okaże się, że wojna już się skończyła :-)Tak miałam. Więc skoro Wszechświat cię popycha, znaczy czas. Jest jeszcze takie ćwiczenie lowenowskie z kopaniem. KOP powietrze, a nie siebie :-)Pokrzycz, poboksuj. Przecież widzisz co cię blokuje, wiesz czemu. To teraz tylko próba na poligonie i z głowy. To ja piszę, czirliderka z pomponikiem :-) Go, Luna, Go !!!!!

      Usuń
  3. Poczułam się wywołana do odpowiedzi, hrehre, że tak zagdaczę. I odpowiadam za MM, która w podróży. Zapewne nie miała na myśli obnażania czegokolwiek FIZYCZNEGO, a już na pewno nie genitaliów, użyła słowa "ekshibicjonizm" w potocznym jego znaczeniu. Obnażyła rzeczone emocje. Zbyt często je ukrywamy, te dobre, i te złe. Okazując dobre - jak mówisz - wystawiamy się na strzał, bywa, że śmiertelny. Ukrywając złe - również. Jak żyć? Z drugiej strony, gdybyśmy nagle zaczęli bez ograniczeń okazywać złe emocje, to pora umierać. Ech, świat jest straszliwie pofyrtany. Za długo siedziałam za kurtkami i mój balonik odleciał. Ale wraca.
    PS. Kurnik jest bardzo gościnny i bardzo pojemny. Można (i trzeba) zżywać się w każdej chwili i bez ograniczeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że zajrzałaś :-) Ja wiem, że MM użyła w potocznym. Uderzyło mnie tylko, jak to nam wyszło. Że tak wszyscy się chowamy. I mówimy dzieciom: nie płacz, nic się nie stało. A mówią to wszyscy...I dochodzi do idiotyzmu: gadamy o wszystkim: polityce, religii, sztuce, dupiemaryni...A jeśli ktoś powie: słuchajcie, nie mogę żyć, strasznie mi ciężko, to usłyszy: inni mają gorzej...Staram się sama złapać balans między byciem prawdziwą a życiem z ludźmi. Ale wiem, że nie wiem co inni myślą. Nie wiem jak zareagują na to co mówię, nie wiem przez jaką swoją soczewkę na mnie patrzą. Czasem powiem coś normalnego dla mnie, a słyszę: jesteś jak taran. I siedzę myślę: co ja takiego powiedziałam? Jakie ja kompleksy, przekonania, ukryte emocje poruszyłam? Nie wiem. Więc cóż, jest jak jest. Balans dla każdego inny. Post MM był taki prawdziwy, strasznie mi się spodobał :-) Ale też dlatego, że był prawdziwy tak Kury rozruszał. Nie ma co siedzieć w schowanku. Szkoda nafty. Życie mija :-)
      Teraz ja już do Kurnika normalnie, a nie cichcem będę :-)

      Usuń
  4. "Strach, strach, STRACH....
    I wszyscy gramy w tę grę. Wymyśliliśmy mnóstwo zakazów, nakazów, dobrych obyczajów, etykiet, regulaminów, zasad, definicji."
    zgadzam się z Tobą i z komentarzem powyżje również,
    dobrze Cie poczytać- rozjaśniasz mrok,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrok to tylko brak światła Alis. Zapal. Zniknie. A cienie można oswoić. Kawa Inka z miodem SUPER :-)

      Usuń
  5. Jakiś strach, duży czy malutki jest chyba w każdym z nas. Co wygramy z jednym, to pojawia sie następny, jeszcze gorszy. Jest jak hydra, której wciąz odrastają łby. I choć boli ta walka i przeraża, to trzeba wyskoczyć w koncu z naszym maleńkim mieczykiem czy kamykiem i starać się ją pokonać jak Dawid Goliata.Nie uda sie tym razem? To może następnym będzie lepiej. Zawsze jest przeciez schowek za kurtkami...Tylko to serce bije coraz głośniej i choc usta milczą ono potrafi swym stukotem ujawnić kryjówkę.Milczenie potrafi głośniej krzyczeć niż słowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Olu, miałaś swoje schowanko... Milczenie krzyczy w środku i bardzo rani. Cała sztuka to przemóc się i zacząć mówić. Mimo strachu, a właściwie razem z nim, on płynie równolegle, a ty mówisz. I to początek, początek zdrowienia. Tak było ze mną. Strach nie zniknie, ale z czasem staje się łatwiejszy, bardziej zrozumiały. A czasem staje się wskazówką :-)
      Ja moje serce słyszę dopiero teraz. Czuję jego wibrację. Dopiero teraz gadam z nim. ściskam mocno Olu.

      Usuń
  6. Wydaje mi się, że to ta polska dulszczyzna, która siedzi zakorzeniona od pokoleń, nie pozwala mówić wprost tego co myślimy. To powoduje cholerny dyskomfort psychiczny , narastanie strachu i różne fobie...

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie się zgadzam. I chorujemy od tego. Więc spróbujmy inaczej. Każdy może spróbować na swój własny sposób.
      :-)

      Usuń
  7. Te emocje są znacznie szersze niż wydawać się mogło. Znacznie dalej sięga nasze ,,od- do" , ,,można - nie można" Kiedyś złapałam się na tym, że wstydzę się za ludzi, którzy okazują emocje. Nie ważne jakie, bo nie o to tu chodzi. Wstydziłam się cudzych emocji... Nawet śmiesznie to brzmi, ale nie jest śmieszne. Teraz zawstydzam czasem innych, a czasem, staję się obserwatorem, uczniem, nikim - tak mi łatwiej rozumieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak miałam, mam nawet od czasu do czasu. Wstydzę się kiedy inni okazują emocje. Ale to nie o nich chodzi. Chodzi o to jak jak widzę własne emocje. Ja się wstydzę swoich. To nie śmieszne. To smutne. Stawanie się obserwatorem jest ok, jeśli rozumiesz i umiesz czuć swoje emocje. Inaczej to jednak ucieczka.

      Usuń
    2. Umieć czuć swoje emocje, czyli zadać sobie pytanie, dlaczego czuję tak jak czuję ;) To akurat proste, trudniej pójść dalej, ale to też można zrobić. W odpowiednim czasie. Lubię być takim ,,nikim'' wtedy łatwiej mi się uczyć i rozumieć.

      Usuń
    3. Pierwsze zadnie zwodniczo proste ;-) Tam to dopiero galimatias i cała masa projekcji, wyparć i ucieczek. I blokowania. Umieć czuć swoje emocje to podstawa podstaw. I na tym większość z nas się wykłada. Ale jak napisałaś, każdy w odpowiednim czasie, albo wcale. Jest jak jest.

      Usuń