wtorek, 14 lutego 2023

Słowiański bieg przez płotki Wszechświecie

kadr z filmu Stara baśń

"My tu na Podlasiu mamy własne Święto Miłości nazywa się Noc Kupały. W czerwcu w trakcie tego słowiańskiego święta nie trzeba nic kupować w sklepie - wystarczy być w naturze, nad rzeką."

Tak napisał mój znajomy na fb. 
A ja od kilku dni zbieram się do napisania o mojej przygodzie z gimnastyką słowiańską. Bo była ciekawa, choć dość krótka.

Odpisałam znajomemu, że jednak mógłby swojej żonie zrobić miłą niespodziankę dziś i w noc Kupały, będzie miała dwa miłe dni. I tak się zastanowiłam, o co mu chodziło z tym byciem w lesie.
Bo Słowianie to sobie nieźle poczynali w tę noc. Mogłabym rozwinąć tę myśl, ale każdy ma swoją wyobraźnię: czerwcowy, ciemny las w którym miło się zgubić, miękka trawa, ogień, kwiat paproci i szukanie go, achach....
Mieszanie genów.



Słowiańskość co raz wygląda z różnych zakamarków naszego obecnego świata. Słowiańskie nuty, słowiańskie zwyczaje i zioła, słowiańskie korzenie i jedzenie. Bajka jak bajka, było jak było. Wrócić się nie da, a nawet nie trzeba. Obawiam się, że jednak dentysta i znieczulenie wygrywają ze słowiańskością pierwotną.
Ale w taką nowoczesną, poprawioną, doprawioną, uładzoną i bajkową słowiańskość można się pobawić. Fajne.
No i w Miasteczku pojawiła się gimnastyka słowiańska. Zajęcia odbywają się blisko mojego domu, ja już taka ogarnięta kręgosłupowo, myślę: pójdę.
Poczytałam o tym trochę, popatrzyłam na ćwiczenia, uznałam, że ideologia podpięta pod to mi nie pasuje, ale mogę ją spokojnie olać. A ćwiczenia to taka joga jakby. Rehabilitant powiedział, że to dobre, rozciągające i wzmacniające ćwiczenia. Tylko ostrożnie, z wyczuciem, nie wszystko robić, słuchać ciała.
To poszłam.

Pierwsze dwa spotkania były dość fajne, byłam ostrożna w miarę, szło ok.
Ciało nie dokuczało za bardzo, współtowarzyszki w porządku. Ale już przy trzecim spotkaniu usłyszałam jak prowadząca mówi do młodej dziewczyny obok mnie: ćwicz, dobrze ci idzie, niedługo przepracujesz traumy rodowe...
Co???
Przypomniałam sobie, że mam olewać ideologię, korzystać z ćwiczeń i luzować:
- odpuść, każda ścieżka dobra, choć niektóre pokręcone. Sama wędrowałaś przez różne światy, zdarzenia i ludzi. Wszystko ciekawe.
Następne spotkania nie były już takie fajne. Niektóre ćwiczenia były trudne, a ja mam nadwagę i słabe mięśnie. Kiedy chciałam jakieś odpuścić, prowadząca naciskała by zrobić inaczej, lżej, ale robić.
Nie mówiłam "nie".
Zastanawiałam się dlaczego nie mówię "nie"?
Choć jasne było od początku. Wstyd i wszystko, co pod nim.
Wokół szczupłe kobitki. A ja okrągła jak piłka. No chciałam dać radę...
Nie wyszło. Kręgosłup zaprotestował dość mocno. Pięć spotkań wystarczy. Lekcja się odbyła.
Nie będę wiotką, gibką, długowłosą słowianką w lnianej kiecce. 
ech...

 liveinternet.ru

Na ostatnim spotkaniu, przed Gwiazdką, prowadząca zapaliła świeczkę na początku i powiedziała: 
-A teraz pomyślmy o naszych przodkach, jacy by nie byli, nawet jeśli zrobili rzeczy bardzo niedobre, nawet jeśli nam osobiście, to pomyślmy, wybaczmy i podziękujmy...
No cóż, ćwiczenia to jedno, ale TO przelało czarę.

Praca z ciałem to jakby tylne drzwi do nas samych. Ćwiczenia rozciągają mięśnie pokurczone nie tylko od siedzącej pracy, braku ruchu itp., ale bardziej od schowanych emocji, od utkniętych w ciele traum, od wszelkich zapisanych historii naszego życia. Rozluźnienia tych miejsc czasem uwalniają wspomnienia, czasem tylko emocje i uczucia.
Nie uczy się nas łączenia tego, co nam się wyświetla w głowie z tym, co dzieje się w ciele. Myślimy, że to są oddzielne sprawy. A tymczasem to całość opowieści. 
Jednak by to zobaczyć, trzeba skierować na to naszą uwagę, objąć oba procesy, co trudne jest.
Czuć co czujemy i jednocześnie skupić się na tym, co myślimy.
Trzeba do tego stanąć jakby z boku, jakaś część nas musi się oddzielić i obserwować.
Może to nazywa się teraz uważnością?
Nie wiem, ja tę obserwującą część jakoś wydzieliłam. I często udaje się czuć ciało i obserwować proces myślowy. Nie zawsze, ale często. 

I kiedy słuchałam o tych przodkach poczułam gorącą, podnoszącą się w ciele złość, niezgodę...
I zobaczyłam siebie, małą dziewczynkę, śpiącą na sianie w stodole, bo w domu szaleje pijany ojciec. Bardzo mnie wtedy bolały biodra.

Przekroczenie.

Z moich przodków znam tylko rodziców i dziadków.
Reszta jest mi obojętna. Byli, żyli swoim życiem, nic mi do tego.
Dziadkowie i rodzice zrobili co zrobili. Pogodziłam się z tymi niedobrymi rzeczami, wydłubałam dla siebie te rzeczy fajne, jak rodzynki z niezbyt smacznego ciasta.
Ale nie, wybaczanie i dziękowanie nie chodzi w grę.
Dobrze się czuję z moim pogodzeniem albo nie, odpuszczeniem albo nie i z dystansem. 
Z ostrożnością i czujnością w kontaktach. Czasem z żalem, czasem z ulgą, że już wychodzę z rodzinnego obiadku. Czasem ze złością, czasem z wściekłością.
Czasem z czułością, tęsknotą i miłością...
Wszystkim co jest.
Jaka to ulga, czuć to wszystko i nie czepiać się siebie...
I nikogo nie przepraszać :)

PS. Dłubiąc w googlach, szukając słowiańskich obrazków zauważyłam, że wogóle nie ma okrągłych i puszystych słowianek. Na zdjęciach z gimnastyki słowiańskiej same szczupłe jak charty, młode dziewczyny. Starych i grubych nie ma. Taaaa....
PS2. Gdyby coś, to lepiej pójść na zajęcia feldenkraisa i ćwiczenia lowenowskie. Więcej się zyska  na ciele i na umyśle, i na duszy. Ale jak tam kto chce ;)



Pozdrawiam Wszechświecie, twoja NIEsłowianka, Prowincjonalna Bibliotekarka




55 komentarzy:

  1. zupełnie jak w Sparcie - tam też nie było starych i grubych.
    widać Słowianie musieli się dobrze nabiegać żeby przetrwać. tylko jakoś z wybaczaniem to im za bardzo po drodze nie było. chyba że martwym wrogom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwym też nie za bardzo. Toż ci, co na przykład na Wołyniu działali już nie żyją. W sumie może najlepiej jak na Borneo, z radością zjadali ciała wrogów i dziękowali za to, że mogą przejąć ich siłę. Wydaje się spójne i działające.

      Usuń
  2. Ale Pauline Hendel fajnie poczytać ;)
    Ja się na żadne ćwiczenia nie łapię, ja w pracy latam, a i tak okrągła jestem, no :)
    Fajnie, że kartka dotarła! Szybko! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotarła i została przyjęta z radością :)
      Słowiańskie fantasy teraz też na topie :)

      Usuń
  3. Wybaczyć tak - to dobrze robi osobie wybaczającej ale przeprosić - nie. Tylko zapomnieć się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszanie i wybaczenie to dwa procesy, lekko się zazębiające. W każdym razie ja myślę, że gdy nastąpi prawdziwe wybaczenie, to zapomina się, temat nie wraca. Bo już nic tam nie boli.
      I mam tak z niektórymi sprawami, pamiętam, ale jak przez mgłę.
      W przypadku rodziców sprawa zagmatwana o tyle, że dzieci najczęściej za złe zachowania rodziców wobec siebie, obwiniają własnie siebie. I to siebie później muszą przeprosić, zrozumieć i utulić.

      Usuń
  4. https://genewa.home.blog/2021/02/08/gimnastyka-slowianska/

    Te nie są ani szczupłe, ani młode. Może być? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D kobieto, na wymarciu one :) Ja znam historię "odkrycia" tej gimnastyki, choć nie bardzo w to wierzę, bo białorusinów u nas mnogo, a nikt nic o tym nie wie. Poza tym facet to opisał i niby odkrył, podejrzane ;) Moda taka według mnie. Takie połączenie różnych nurtów, zwiedzałam już podobne. W każdym razie ja wolę feldenkraisa i lowena. Większe pole dla świadomości mojej własnej dają. A pączka akurat robię bezbłędnie :) Pewnie dlatego, że sama jak pączek :DD

      Usuń
    2. "Bo Słowianie nie gęsi i swą gimnastykę mają."
      Na pohybel tym, co wątpią.

      Usuń
  5. Nie miałam pojęcia, że istnieje gimnastyka słowiańska, czyli że na trawie i boso? Przepraszać przodków? zwłaszcza gdy nie żyją? dziwaczne co najmniej...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boso, na trawie (ale na macie też można), biust luzem, albo w sportowym i luźnym biustonoszu :) Najlepiej w spódnicy i cała masa różnych figur z dopisanymi znaczeniami. Nawet jest figura na przypływ pieniędzy :D
      Wiesz, mi to nie pasuje, ale się nie czepiam za bardzo. Trochę tylko :) Bo wybaczanie to jest złożony proces i sugerowanie pokrzywdzonym, że powinni, może być tak zwanym wtórnym wiktymizowaniem.
      A przodkowie, no byli...ale dziękować im za to? A czym oni różnią się ode mnie? Przerobili swoje i poszli dalej.

      Usuń
    2. No patrz. Bedem se ćwiczyć tę jedną figurę i zrobię się bogata?
      Myślem, że wątpiem.

      Usuń
  6. Ci Słowianie to chyba krótko żyli i nie zdążyli ani się postarzeć, ani zgrubieć:):) no i ciekawe czy ich komary po dupskach nie kąsały w tę upojną noc?
    Jeśli nadal masz ochotę, to niezłe ćwiczenia na kręgosłup znajdziesz w książęce (cieniutka) Joga kręgosłupa - Alois Raab. Można w domu w ciepełku przy muzyczce, bez tych świczek:)
    Najbardziej zaś sobie cenię książkę "Joga dla każdego" - Kareen Zebroff.
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współcześni Słowianie faktycznie jeszcze się nie zdążyli postarzeć, bo moda na to jest całkiem świeża.
      Pogadamy za 20 lat, jak dożyję :)
      A ty wiesz, że jak szukałam słynnych kadrów z filmu Stara Baśń z gołymi biustami i tańcami przy ognisku, to nigdzie nie ma? Cenzura usunęła z internetu. A nasze dzieciaki z podstawówki na to zaciągneli do kina :)
      Naprawdę jest tu Psychiatryk :DDD
      I dziękuję za polecenie książek,spróbuję, a czemu nie :)

      Usuń
  7. Jako zywo przypomnialas mi jak ok 30+ lat temu wybralam sie z kolezanka na jakies wygibasy do pobliskiego osrodka cwiczebnego:))) Kurde trafilysmy na jakies skakanie po skrzynce (nie pamietam jak sie to nazywalo) kazdy mial swoja skrzynke i tak skakal w lewo, prawo, do przodu, do tylu, ze skrzynki i na skrzynke. Problem w tym, ze to wszystko mialo byc robione tak jak pokazuje instruktorka, ktora stala ze swoja skrzynka twarza do nas. A za nia byla sciana luster i te lustra plus ta instruktorka stojaca twarza do nas pokrzykujaca "na prawo... teraz w lewo, rece w gore... itp." wprowadzily mi zamet w glowie.
    Bo tak jak ona stala to jej w lewo bylo moim w prawo... czyli instruktorka swoje, lustro za nia swoje..... a ja.... siadlam na skrzyni i siedze w oczekiwaniu kiedy sie im znudzi.
    Moja kolezanka mowi nagle "wstawaj nie slyszysz jak instruktorka mowi zeby nie siadac" "slysze - odpowiedzialam - bo sluch mam ciagle dobry ale jak chce siedziec to siedze i nikomu nie przeszkadzam".
    I to byl moj jedyny wystep w takich grupowych cwiczeniach:))) bo ja sie do tego wyjatkowo nie nadaje. Jak nawet nie siedzialam to zawsze pod wiatr i sie okazywalo, ze albo ja napadam grupe albo to grupa mnie atakuje. Podobnie z ogarnianiem przeszlosci, dramatow roznistych itp. ja to wszystko musze sama, owszem moze byc z pomoca np. ksiazki ale sama, bez zadnych terapeutow, grupowych czy tez indywidualnych wspomagaczy. Jesli cos spotkalo MNIE to znaczy, ze moge sobie z tym poradzic tylko JA a nie grupa, lub osoba, ktora tego nie przezyla a tylko wysluchala moich opowiesci, ktore tez sa sugestywne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiałam się :DDD
      A wystarczyłoby gdyby instruktorka stanęła tyłem do was i paczyła na lustro. Widzisz, Zosia samosia we mnie też jest. Proszenie o pomoc dłuuugo nie wchodziło w grę. Ale jednak przyszło. Potrzebowałam, bo czułam, że sama nie ogarniam. Łatwo nie było :D
      Ale wyczułam że mojej samodzielności była samotność też. Absolutnie masz rację, jeśli mnie coś spotkało, tylko ja to mogę ogarnąć. Ale inni ludzie dają kontekst, inne punkty widzenia, akceptację, wsparcie, słuchają. Terapeuci na przykład. Dobry terapeuta nie mówi jak masz sobie radzić, pozwala ci znaleźć twój własny sposób. Samodzielność własną.
      Byłam kiedyś na warsztatach pracy z energią. Grupa niewielka, kilkanaście osób. Ale wspólna energia, wspólny cel, spowodowały, że widziałam tam aurę i różne kolory energii wokół ludzi bardzo wyraźnie. Cudne to było. Samodzielnie w domu nie uzyskuję takich rezultatów. Wymaga to skupienia, ćwiczenia, wysiłku. Z grupą było lekko, działo się samo :)
      Więc co komu Star:)

      Usuń
    2. Zgadzam sie Aniu, ale ja mam kolejny problem:))) bo widzisz nawet gdyby to byla indywidualna terapia czy mala grupa to mnie szybko nudzi. Ja mam granice wytrzymalosci na 15 gora 30 minut a terapia zwykle trwa godzine albo i dluzej.
      Jak dzialam z ksiazka to ja moge zawsze odlozyc i wrocic jak mnie znow cierpliwosc nawiedzi:))) Cale zycie bylam niereformowalna w tej kwestii i tak zostalo, a teraz to juz za pozno na jakies zmiany:)))

      Usuń
    3. Ooooo, przepraszam ,nie zgadzam się! Zmiany mile widziane w każdym wieku są. Toż nie wysyłam cię na terapię, nie każdemu pasuje, rozumię :)
      Ja tylko pokazuję, że można czerpać z energii grupy. Jeśli ktoś ma ochotę i potrzebę.

      Usuń
  8. Witaj Aniu. Bardzo lubię Twoje teksty. Czytam je po kilka razy, i nie dlatego, że piszesz niezrozumiale :-)
    Myślę, że i ja odpisałabym koledze podobnie.
    Nigdy na takiej gimnastyce nie byłam. Ponieważ muszę dużo schudnąć, bo nerki nie lubią grubasów- powinnam zacząć coś robić.

    Najpiękniejsza w Twoich tekstach jest "prawda" Pisanie o uczuciach, przeżyciach nie jest łatwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Graszko, to zdanie: nerki nie lubią grubasów, powtarzasz jak mantrę już któryś raz. Kto wbił ci to do głowy? Nie bierz.
      Jestem okrągła od 20 lat, nerki są ok. Znam wiele okrągłych osób, nerki nie chorują. Ty akurat masz taki problem, ale nie sadzę by był on związany z kilogramami. Schudnięcie owszem, jeśli ci się uda to super. Ale jeśli nie, to też będzie ok :) W tę pułapkę odchudzania i wstydzenia się, że jestem jaka jestem, wpadam od czasu do czasu. Na słowiańskiej też wpadłam :D
      Jest to temat do rozpracowania ciągle. Ale najlepszym wyjściem nadal wydaje mi się, nie dokuczanie sobie. Spokojnie, grube też może być zdrowe i szczęśliwe, ta opcja JEST!
      A zauważyłaś, że napisałaś: muszę i powinnam?

      Usuń
    2. Tak, źle się wysłowiłam.
      To nie dotyczy wszystkich, to dotyczy mnie , mojej otyłości i mojej nerki.
      Akceptuję siebie ze swoją wagą, gdyby tak nie było dawno bym z tym coś zrobiła. Trafiłam na fajnego lekarza nefrologa, który zalecił schudnąć. Oczywiście to moja decyzja co z tym zrobię, ale muszę to brać do głowy. Absolutnie nie mam nic do ludzi otyłych (Wojtek jest otyły) . Absolutnie sobie nie dokuczam, wprost uśmiecham się do siebie.
      Wiesz jeżeli w wypisie szpitalnym mam napisane "schudnąć" to jednak chyba muszę, kiedy postanowiłam dbać o siebie, :-)

      Usuń
    3. OK dziewczyny ja cale zycie walczylam zeby schudnac. I co sie udalo to za jakis czas wrocilo z bonusem:))
      A teraz jak schudlam na skutek pierwsze raka, a potem stresu to od roku nie moge przytyc. A serio przydalo by sie skoro moje wlasne dziecko mowi, ze strasze obojczykami:)))
      Nic tylko zlosliwosc losu. A wiec powiem Wam tak dajcie sobie spokoj bo co ma byc to bedzie. Ani chudosc, ani otylosc nie wplywaja na szczescie wiec skupmy sie nad tym aby byc szczesliwymi i to wszystko co mozemy.

      Usuń
  9. Wybaczyć? W moim przypadku raczej odpuścić, nie przeżywać po raz kolejny. Robię to dla siebie, bo dawno już odkryłam, że takie przywiązanie do doznanej krzywdy drenuje z energii. A niby z jakiej racji mam wciąż cierpieć skoro krzywdziciel dawno już zapomniał albo nie żyje!? Ale wybaczyć? Nie!
    Przeprosić? Jeden raz i tylko wtedy kiedy się zawiniło. Ustawiczne przepraszanie wszystkich za wszystko, to już kompleks winy, a wina domaga się ukarania. No i dostaje się na własne życzenie kolejnego kopniaka od życia.
    Do wszelkich życiowych zrozumień, rozkmin wolę dochodzić sama bez uczestnictwa ludzkiego stada czyli mówiąc prościej, nie lubię wszelkich grupowych zajęć, ćwiczeń itp.
    Wszelkiego rodzaju rehabilitacja i ćwiczenia najlepiej działają w rozkładzie 1 na 1 czyli rehabilitant i rehabilitowany. Ale to kosztuje niestety. Gimnastyka słowiańska? Jasne, a czemu nie marsjańska?
    "O człowiecze, człowiecze, do czego nie dałoby się ciebie przekonać?" - jak powiedział Adam Wieshaupt, założyciel zakonu Iluminatów :)
    Hanka C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczenie ma wiele imion i wiele dróg :) To proces, droga, wiele sposobów na to jest. Niektóre nawet nie wyglądają jak "wybaczenie", ale właśnie tym są dla danej osoby. Każdy musi znaleźć swój sposób.
      Spotkanie z tą gimnastyką i jej ideologią było ciekawe. Myślę, że nawet może pomóc co niektórym, choćby nawet porozciągać się.
      Ale skubany iluminata miał rację :) Dajemy się wkręcać w różne rzeczy, bo tak prościej. Recepta na wszystko jest taka fajna.
      Kicnij w górę, o sile grupy napisałam w odpowiedzi dla Star.
      Ja nauczyłam się korzystać czasem z tej grupowej energii, czasem potrzebuję takiego kopa w górę. Wszyscy z tego korzystamy na koncertach, oglądając mecze, olimpiady, biegi, co tam komu. Ostatnio byłam w teatrze, 200 osób. Sztuka była przednia: Telewizja kłamie. Nawet śmiech w grupie jest fajniejszy :)

      Usuń
  10. Hym... słowiańska powiadasz. Może ona nie dla Cię, wszak genetyka stawia sprawę jasno - kod genetyczny najbardziej reprezentatywny dla naszych ziem jest ten sam co w fazie pucharów lejowych czy ceramiki dziabniętej, o Słowianach tutaj się wtedy jeszcze nikomu nie śniło. To w ogóle ciekawe jak ludzie wyobrażają sobie tzw. wędrówki ludów, cóś tak jak z filmu "Exodus" co to go w Hollywoodzie robili. Moim zdaniem ta cała słowiańskość gimnastykująca to taki typowy niuejdżyzm, zapomniano tylko o tym że przebaczać wszystko wszystkim to trzeba po dymku z konopi, który zapewniał tym ze stepów przybyłym a z protosłowianami kojarzonymi, pogodzenie się z całym światem. Jak jeszcze makowiną doprawić, omanem, sporyszem i purchawką to traumy rodowe zanikną i trzeba sobie będzie nowe wymyślić. Baaardzo dobra gimnastyka, swojska, dochodowa i wogle. Taa... Białorusini słusznie zwani są Niemcami Słowiańszczyzny. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli przodki nasze skutecznie się mieszały na dużym (zaskakująco) terenie. I bardzo dobrze, to zdrowo. Choć pewnie mieszanie czasem niekoniecznie dobrowolne było, ale co zrobisz, było jak było.
      Miasteczko moje leży dwie godziny jazdy od Warszawy. Mamy napływ ludzi stamtąd, weekendowy, ale część pokupowała sobie domy, siedliska itp. Covidoza też niektórych wygoniła z bloków na zielone błonia nadbużne. Razem z nimi przyszły różne rzeczy, ot taka gimnastyka na przykład. I ja myślę, że to moda. Fajne, zrobisz kilka pozycji i już rozwiązane problemy ;)
      Z drugiej strony Taba to jest też tak, że ludzie, którzy tym się zajmują to nawet w reinkarnację wierzą i na ayahuaskę pójdą albo inszą medycynę roślinną o której wspomniałaś. I wszystko im tu pasuje. Bo ja nie wiem jak połączyć przekonanie o korzeniach słowiańskich ze świadomością inkarnowania może kiedyś na Borneo, a może kiedyś na innej planecie. Ale chyba nie chodzi o spójność, raczej o zabawę i zarobek o czym czujnie wspomniałaś :)

      Usuń
  11. Nie było okrągłych bo żywili się zdrowo. Bez ulepszaczy, konserwantów i całej tej niewskazanej części tablicy Mendelejewa...
    A ja pragnę uczestniczyć kiedyś w obrzędach Nocy Kupały np. pod Ślęzą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz powiedzieć, że wszyscy polscy, nowocześni słowianie to w biedronkach nie kupują, tylko hodują swoje kury, swoje zboże i len, i swoje krowy, i wszyscy mają własne ogródki? B ja o nich pisałam. Pola weź :)
      Ależ jedź, na pewno będzie fajnie. Byłam na Ślęży, magiczna jest.
      Nie wiem co z mieszaniem genów, ale i bez tego będzie fajnie :)
      Tylko może nie należy brać tego zbyt serio. I betonować poglądów. Bo wiesz, jest mnóstwo fajnych rzeczy na Ziemi :)

      Usuń
    2. Tak Ślęza jest magiczna.
      Ja też czasem muszę przeczytać ponownie Twoje opowieści... Są niezwykłe i inne niż u innych.
      Pomimo szarości za oknem ciepło pozdrawiam

      Usuń
  12. Jest moda na słowiańszczyznę. Czasem to aż śmieszne, jak każda przesada. Tak będzie aż sie znudzi i zapanuje kolejna moda. Pewnie równie śmieszna. Tak to jest, ludzie bez ulegania modom i róznym tam wypada, nie wypada żyć nie umieją. Indywidualizm nigdy nie jest w modzie. Na dziwaka sie wychodzi, jak sie chce mysleć i robić cos wbrew stadu. No tak, ale ze stadem łatwiej. Z niego płynąc moze siłą i wsparcie. Takze duchowe. Na blogach tez przecież grupujemy sie w rózne stadka, w których czujemy sie lepiej, swobodniej, raźniej.
    A co do gimnastyki...Przydałoby się schudnąc i mnie a coraz trudniej to idzie, niestety. Ale pocieszam sie, że najwazniejsze, żem zywa i póki co nawet zdrowa. Wszak w trumnie będę chuda!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wyszło Ola, że w zasadzie wsio potrzebne. No bo w sumie co robić na tej wycieczce na Ziemię? Długa ona. Niech przynajmniej będzie ciekawa ;) Czasem taka ciekawa, że człek choroby morskiej dostaje, ale jeśli naprawdę jesteśmy tu z własnej woli? Bo taka opcja jest. To trzeba korzystać jednak. A potem, po Drugiej Stronie, nagle zapali się światło, zdejmiemy gogle, puścimy joystick, wyjdziemy z wygłuszonej kabiny i powiemy: jeju, to było jak prawdziwe :D
      A wiesz, że u nas na wsiach zawsze mówiło się i nadal się mówi na okrągłe, nabite takie kobitki: zdrowa baba :DDDD
      Dobrze odżywiona, znaczy silna i robotna !!!

      Usuń
  13. Dżizas, ilu my tu mamy kołczów na tym ziemskim padole.!!??? No głowa mała! A każdy niesie ze sobą swoją prawdę objawioną i jedyną :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też niosę :) I ty niesiesz, i każdy niesie. Niektórzy tylko jakby bardziej niosą. To w ramach urozmaicenia wycieczki na Ziemię :DDD

      Usuń
  14. pozdrawiam w ten wietrzny lutowy dzień. Alis niezalogowana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja pozdrawiam, nadal wieje na Podlasiu, ale ja lubię spacerować w zawiejach i wichurach :D

      Usuń
  15. Ania, nie ma co siegac do Slowian, wystarczy siegnac do filmow z lat 40-50-60 tych - jak wygladala wtedy ulica, aktorzy, zwykli ludzie? Obejrzyjmy stare seriale. Ludzie byli w przewazajacej wiekszsci szczupli , wrecz chudzi , nie widzialo sie otylych dzieci rowniez, a jezeli sie takowe trafialo, to uznawane bylo za chore. 50 lat wprowadzania do wspolczesnej diety cukru i weglowodanow jako podstawy kazdego posilku i efekt w zachodnim swiecie widoczny jest w kazdym kraju, ktory wdrozyl ten model ...Nie dziwie sie ze Slowianki byly szczuple... Spojrzmy na dawne mundury zolnierzy napoleonskich czy chocby te z II wojny swiatowej ... Malo kto dalby je teraz rade zalozyc. Od samej gimnastyki nie schudnie sie ani grama jesli za tym nie pojdzie inna zmiana ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia, no niekoniecznie...Akurat filmy, dobór aktorów i inne rzeczy to rzecz dyskusyjna, popatrz na serial Baywatch :) Jak napisałam, na wsi u nas nadal się mówi: zdrowa baba :) Znaczy okrągła, dobrze odżywiona i to jest w pozytywnym wydźwięku. Coś w tym jest. Nie sadzę, żeby to było takie proste. Mój czytelnik ma sporą nadwagę, ma lat 60. Operację serca miał i zdziwienie okropne lekarzy, bo owszem, tłuszczyk na zewnątrz jest, ale żyły czyste, poziomy cholesterolów i zapalnych czynników ok. A on całe życie z nadwagą. Serce od urodzenia z wadą. Więc nic nie jest takie oczywiste. A jeśli wbito nam do głów, że nadmierna waga jest chorobą, by na tym zarabiać? Obrazoburcze, co? Nawet słowo nadmierna jest takie już pejoratywne...Nie wiem, ale coś w tym jest. Do przemyślenia.
      Bo chudzi, zdrowoodżywiający i sportujący się też chorują, mają cholesterolu po pachy i innych cudów. W Totalnej chyba mówi się o tym, że dodatkowe kilogramy są programem biologicznym, tak jak mało kilogramów. Dzieje się to wtedy, gdy człek boi się, ma zaniżone poczucie wartości, chce być większy, bardziej widzialny, straszniejszy jakby :) By się ochronić. I inne rzeczy. Można poczytać.
      A ja pisałam o współczesnych "słowianach", tych co obecnie wiją wianki i skaczą przez ogniska. Ot moda.
      A ja jestem okrągła, bo w depresji na antydepresantach, jadłam więcej a ruszałam się mało. I miałam epizody kompulsywnego jedzenia, które mi się nadal zdarzają, ale mam je już pod kontrolą :)

      Usuń
    2. Ania, ja nie mowie tylko o doborze aktorow, ogladajac stare filmy zwracam uwage na ulice, na to co widac poza glownymi bohaterami, na tlo. Poogladaj filmy amerykanskie z lat 50- 60-tych , sceny na dworcach kolejowych, ulicach , itp - gdyby postawic ten tlum naprzeciwko dzisiejszego ...Nie ma porownania co zywienie zrobilo z ludzi. To jakby tych ludzi wziac i nadmuchac ze trzy razy ...Jeden przyklad otylej osoby z " dobrymi zylami" to tylko przyklad. Liczy sie cale stado ... Wbito nam do glow, ze nadmierna waga jest choroba? A nie jest? Tego nie trzeba bylo wbijac , to ludzie wiedzieli od zawsze. Czy widzialas gdzies w przyrodzie otyle zwierzeta? Nie te hodowlane, sztucznie zywione, ale te ktore zyja wg praw natury. Otyly czlowiek nie tylko jest mniej sprawny z powodu tuszy, ale glownie z powodu niedomagan, ktore sie z ta otyloscia wiaza...Wlasnie stanal mi przed oczami obraz utytego chlopca na lekcji WFu..zawsze z tylu, zawsze zasapanego i zapoconego. Jesli to ma byc obraz zdrowia , hmmm. Akurat jest odwrotnie do tego co mowisz: w mediach zachodnich w tej chwili norma jest, ze w reklamach biora udzial mocno otyle " szczesliwe" dzieci reklamujace fast foody , usmiechniete i zadowolone i taki obraz mamy sobie utrwalic i to ma tez uspokoic rodzicow , ktorzy tym wlasnie cudownym jedzeniem swoje coraz bardziej grube dzieci karmia... Uspokajaja tez doroslych, reklamujac np. cudowne wakacje poprzez mocno otylych doroslych .Otylosc stala sie obecnie norma . Za chwile dojdziemy do tego, ze ludzie szczupli i sprawni beda postrzegani jako ci chorzy, odstajacy od ogolu. Nie wiem co to jest ta " Totalna" , teoria? gazeta? psycholog? ale oczywiscie mozna sobie dorabiac rozne teorie do tego stanu , tyle , ze tylko chyba po , aby samemu sie lepiej poczuc i znalezc jakies wytlumaczenie stanu rzeczy. Pewnie ze sa rozne przyczny i powody, i ze wiekszosc z nas boryka sie z nadwaga , i wiekszosc z nas czuje sie z nia zle - stad tez proby znalezienia wytlumaczenia i usprawiedliwienia , najczesciej dla siebie samego. Ale w srodku i tak cos pika i wiemy doskonale, ze nadwaga nie jest naszym przyjacielem, o nie.

      Usuń
    3. Totalna biologia, medycyna germańska, trochę się dziwię, że tak obudzona kobieta jak ty, jeszcze tam nie zaglądała. Bo one opierają się własnie na biologii. Zajrzyj, naprawdę warto, poszerza pole widzenia, choć to pewnie tylko jeszcze jeden element układanki.
      A Venus z Wilendorfu, z epoki górnego paleolitu widziałaś?
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Wenus_z_Willendorfu
      Marlin Monroe też nie była taka szczupła :)
      Także ja sobie popatrzę jeszcze na to wszystko, bo mi się jednak nie klei...
      I psychologii tak nie odrzucaj, bo psychologia to olbrzymi klocek do układanki. Wsio zaczyna się w głowie.
      Mam koleżankę, która ciągle jadła, wszystko jadła, nadal je, a szczupła jak sznurek. Je więcej niż chłopy. Lubi też fastfoody :)

      Usuń
    4. Tak Aniu, ja tez mam taka kolezanje i co z tego? Ona jest taka jedna na nas dziesiec , ktore po slodyczach i weglowodanach tyja na potege. Trafiaja sie osobniki z wyjatkowa wrazliwoscia na insuline, wiekszosc jednak ma juz ten mechanizm bardzo zaburzony, poprzez lata fatalnego zywienia , naszego i ucywilizowanych przodkow. A wiesz ze teraz na cukrzyce na potege choruja tez psy? Wokol mnie u sasiadow juz drugi pies umiera na to, poprzedzone to bylo slepota i wysiadnieciem nerek. Meczarnie dla psa, bo leczenie to astronomiczne koszty , a psy nie maja takiego ubezpieczenia jak ludzie. I wiekszosci nie stac na rachunki po kilkaset funtow miesiecznie. Wiec tak - ale juz jest nowy szczeniaczek , obawiam sie ze spotka go ten sam los. A tak tak, slyszalam o totalnej biologii , ale nie wglebialam sie w to, mozesz wrzucic jakis link ? z gory dziekuje

      Usuń
    5. Dodam do tego - A Flip i Flap? I dodam jeszcze trzeci punkt widzenia jeśli chodzi o dietę. (He, He, Kittty jest gorącą zwolenniczką keto. Ja nie. No sorki Kittty, ale i tak Cię lubię za otwarty umysł:))
      Otóż, dlaczego odrzucamy doświadczenia setek pokoleń wstecz dotyczące żywienia? Zauważcie, że nawet w krajach o bardzo gorącym klimacie spożywało się posiłki gotowane, pieczone czyli ciepłe. Przynajmniej jeden dziennie nawet w upalnej Afryce pożywienie było gotowane i rzadko było nim mięso. Nikt tam nie wpieprzał ( za przeproszeniem) sałatek, surówek, kilogramów surowych owoców pomimo ich obfitości. Nawet banany były poddawane obróbce cieplnej.
      A my, nagle odrzucamy całe doświadczenie kulinarne naszych prababek i babek i rzucamy się w objęcia diet wegetariańskich , albo tylko mięsnych, tylko owocowych itp.
      Żyjemy w chłodnym klimacie z bardzo małą ilością dni ciepłych i słonecznych, i zamiast rozgrzewać nasz układ trawienny i ciało pożywieniem my z uporem maniaka wyziębiamy je zimnym, surowym pełnym nieprzetworzonego ziarna ( dobre dla ptasich żołądków) pokarmem albo przegrzewamy nadmiarem spożywanego mięsa.
      Dla nas najlepsze są 3 albo 5 niedużych ciepłych posilków mieszanych (węglowodany, mięso, warzywa) gotowanych w domu i jak najmniej przetworzonych drogą przemysłową.
      Tyjemy głównie od wszelkich słodyczy, od nadmiaru pożywienia, od pożywienia przetworzonego z dużą ilością chemii. zalewamy i chłodzimy litrami wody swoje żołądki zamiast wypić zwykła kawę zbożową czy ziołową herbatę jak to kiedyś bywało. Ja pamiętam, jak prawie w każdym domu stał na kuchence duży garnek z ugotowaną kawą zbożową z chochlą w środku. Wpadało się do mieszkania z podwórka i hyc za chochlę i do kubeczka taką chłodna kawę w upał. Gasiła wspaniałe pragnienie ( u nas była słodzona i jakoś nikt nie był gruby) . Nie wypijało się tylu litrów Pepsi czy innego diabelstwa pełnego cukru i kto wie czego tam jeszcze.
      Słodycze były tylko na święta i w małych ilościach. I nie! Niekoniecznie z biedy tylko tak się wtedy jadło.
      Jemy za dużo pożywienia, które zakwasza, wychładza i zmusza nasze żołądki do jakiejś katorżniczej pracy. Po co komu chleb z ziarnami? Przez setki lat cała ludzkość jadła chleb z mąki przemielonej w żarnach, w młynach. Nikt nie dodawał ziaren i wszyscy przeżyli.
      No, dosyć, wystarczy, to tylko mój pogląd na sprawę żywienia i otyłości i nikt nie musi się ze mną zgadzać.
      Dodam jeszcze, że zaznajomiłam się swego czasu z Medycyną Germańską i uważam, że coś tam i sporo jest w niej na rzeczy. Wiele z przyczyn naszej nadwagi na pewno siedzi w naszych umysłach i programach.
      Hanka C

      Usuń
    6. Otóż Hanka ja się zgadzam :) Tylko problem składa się z wielu kawałeczków i trzeba składać ich jak najwięcej. Żywienie ok, ale to nie wszystko. Bo zawsze jakaś się znajdzie chuda zołza co je hamburgery i pcha czekoladki i nie tyje, i nie choruje za bardzo i to wcale nie będzie wyjątek do potwierdzania reguły. Raczej niepotwierdzania :D
      Germańska, Totalna bardzo dobrze według mnie pokazują problem. Tylko...niestety, mówią o emocjach, o psychice, o naszym wnętrzu. Zaglądamy w te nasze części na samym końcu, zamiast tam szukać przyczyn widocznych skutków. Bo to jest trudne, boli, straszy, wstyd, zaprzeczenia. Łatwiej zwalić na żywność. A to jest tylko mała część, skutek właściwie tylko. Zajadamy emocje, jemy, by sobie dać ulgę, zajeść strach, smutek, złość, agresję. Różnie. Dopóki się tego nie uświadomi sobie, nie schudnie się. Potem może też nie, ale jest lżej:) Z własnego doświadczenia mówię :)
      Więc jest sporo na rzeczy..
      Czasem mam wrażenie, że mój lekarz z utęsknieniem czeka, bym miała insulinooporność, cukrzycę, nadciśnienie, miażdżycę itp. By mu się potwierdziły jego przekonania. No cóż, na razie ok, mimo 92 kg pacjentki :) Może już zawsze będę taka, no cóż, to będę. Zdrowe żywienie nie gwarantuje zdrowia, to akurat jasne jest. Zdrowy ruch nie gwarantuje zdrowia. Każdy chyba musi sam znaleźć coś dla siebie.
      W ogonku do zabiegów kręgosłupowych też stoją w większości kobitki normatywne, czasem nawet chude. A kręgosłupy bolą nas
      jednakowo :) Temat szeroki i sporo jeszcze nie rozumiemy i mnóstwo nam umyka. To pisałam ja: ZDROWA BABA :)

      Usuń
    7. Kitty, nie będę rzucać linkami, jak poszukasz, znajdziesz. Jeśli będziesz chciała naprawdę zgłębić temat, Wszechświat pomoże :)

      Usuń
    8. OK poszukam Ania:) a z Hanka to ja tez sie zgadzam, tyle ze moj organizm przegial juz punkt przegiecia mimo jedzenia wg zalecen Hani ( na takiej diecie wyroslam), i teraz dziala na niego tylko i wylacznie dieta naszych praprzodkow, ktorzy odzywiali sie glownie bialkiem i tluszczem , nie znali cukrow , nie uprawiali niczego , a jedli to co ubili badz znalezli w przyrodzie, glownie cieple podroby :)) Cala reszta weszla pozniej i przyniosla tez inne skutki. Oczywiscie robie wylamy i stad tez ciagla " walka" , odpuscic nie chce, bo juz bylam tuz tuz na progu powaznej choroby. Ale juz nie jestem :) I czuje sie swietnie i nie choruje.

      Usuń
    9. Aniu, tak jak napisałaś -"Każdy chyba musi sam znaleźć coś dla siebie." Zgadzam się z tym.
      Tak więc skoro jeden lubi pomarańcze, a drugiemu się nogi pocą jak zwykł mawiać mój kumpel, to przecież nie moja sprawa. No może poza różnicą w zapachu:)) Zdecydowanie wolę pomarańcze:)))
      Kittty jeżeli służy Ci keto, to ja tylko kibicuję i oby tak dalej. Sama wiesz co dla Ciebie najlepsze.
      Pozdrawiam Was dziewczyny. Hanka C

      Usuń
    10. Nie rozumiem dlaczego ten durny telefon zmienia Kitty na Kittty:(
      Hanka C

      Usuń
    11. No i fajnie :) Ale czasem pogadać można, choć nie moja sprawa. Jakieś zdania, opinie i oceny wyklęte można mieć :) Obawiam się, że nawet trzeba, taka planeta :DDD

      Usuń
  16. Gimnastyka słowiańska, medycyna germańska... Fajnie tak sobie móc latać z kwiatka na kwiatek, tu powąchać, tam skubnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś miałam jedynie słuszne poglądy ;DD
      Potem Wszechświat mi to zweryfikował. I okazało się, że można latać z kfiatka na kfiatek, a nawet trzeba, bo bez tego miodu nie będzie. A smaczny :)
      To se latam, to tu, to tam, a co tam, miód zdrowy :)

      Usuń
  17. Każdy nauczyciel czegoś nas uczy choć nie zawsze tego po co do niego idziemy Najważniejsze wynieść swoje lekcje z lekcji:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wielce ciekawe to o czym odpowiadasz :) Ja tam słowiańskość bardzo lubię i czytać o niej też lubię. Czy to możliwe, że nie było puszystych Słowianek? Hmmm gdzieś tam pewnie były :)

    Pozdrawiam serdecznie

    Kasia Dudziak z bloga Kasinyswiat i Kasine Bziki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puszystych na zdjęciach w googlach nie ma :) Słowiańskość generalnie w wydaniu light wieku 21 jest bardzo fajna. Książki są fajne, u mnie cały czas popularna jest saga p. Miszczuk: Szeptucha. Ale przerabianie traum rodowych i przyciąganie pieniędzy za pomocą pozycji ciała to tak średnio :)

      Usuń