niedziela, 19 września 2021

TaDruga Wszechświecie...

 



I znów senna niedziela. 

Żyję bez planu, wszelkie plany, które wyprodukuje moja głowa, sabotuję od razu w momencie pojawienia myśli. Albo dwie myśli dalej. Jest we mnie TaDruga, to ona, nie ja. Ja jestem ta porządna, ogarnięta, wiem co mam robić, wiem jakie mam obowiązki, wiem, co dobre i co złe. 
TaDruga, to wichrzycielka, złośnica, marzycielka, czarownica, krytykantka, leniuch, cudna, wolna istota.

Kto pisze? Razem piszemy. Ona zagląda mi przez ramię i mówi: czekaj, napisz tak...
Czasem zabiera mi klawiaturę i pisze sama, czasem ja jej zabieram, bo pisze głupoty.

Ja jej mówię: czekaj, to musi mieć jakiś sens.
Ona mówi: ale sens jest we wszystkim...
Ja się upieram: ale jakiś porządek musi być.
A ona ripostuje: kobieto, chaos też jest jakimś porządkiem...
Schizofrenia :)


I ma rację... TaDruga.

Ostatnio poszłam na sesję rady miejskiej. Nie żebym chciała, musiałam zdać sprawozdanie. Teraz już mnie to tak nie stresuje jak parę lat temu. Nudzi raczej, robię występ i uciekam. Ale tym razem musiałam poczekać, aż burmistrz opowie co ma do opowiedzenia. I to było ciekawe jednak.

Nasza gmina ciągnie trzy ekologiczne projekty z Unii. Jeden to właśnie wycięcie naszego starego sadu i drzew wokół, zrobienie tam ścieżek rowerowych, siłowni, placu zabaw dla dzieci, założenie trawników, a na klombach posadzenie certyfikowanych roślin w ramach ochrony bioróżnorodności przyrodniczej. Dowiedziałam się, że wykonawca ma to gdzieś, dorwał chyba lepszą ofertę, lecą odsetki, trawnik jest nie do odebrania i trzeba będzie dochodzić w sądzie...Takżetak.

Drugi projekt unijny to wieża widokowa, którą za pół miliona wystawiono nad Bugiem. To też jest projekt ochronno-przyrodniczy. Z tej wieży ludzie i turyści mają oglądać nadbużańską przyrodę i ją kochać, i szanować. Ludziom się nie podoba, że wieża jest w najniższym punkcie Miasteczka i, że tak naprawdę nic nie widać, tylko Bug i jego brzegi. Burmistrz zgrabnie zripostował, że wieża jest do obserwacji PRZYRODY, a nie horyzontu. I faktycznie kilka drzew zasłania trochę, ale się je wytnie i będzie można lepiej tę przyrodę oglądać.

Trzeci projekt to ochrona siedlisk dzikiej zwierzyny i ptactwa. Zrobiono szeroką, wygodną kładkę na tzw. Wyspę. To kawałek ziemi, który starorzecze Bugu oddzieliło od brzegu. Na Wyspie są sarny, zające, lisy, mnóstwo różnego rodzaju ptaków i nie wiem co jeszcze. Kiedyś na niej wypasano krowy, teraz od wielu lat już nie, więc zdziczała. I tę dzikość będą mogli zobaczyć turyści wędrując wyłożonymi kostką ścieżkami. I oczywiście, co jest nadrzędne, ochroni się te miejsca lęgowe i siedliska. 
Wszystko jasne? 
Ktoś coś nie rozumie?
Chyba wszyscy zrozumieli, bo nawet nasz etatowy przeciwnik burmistrza, pogratulował mu doskonałych pomysłów.

Ta logika ekologiczna lekko mnie wbiła w krzesło. Ale TaDruga we mnie śmiała się tak dziko słuchając tego wszystkiego, że i  ja w końcu zaczęłam chichotać, dziko, w duszy...


Dziś na tyle Wszechświecie, bo my Obie idziemy porządkować szafę.
Zgodziłyśmy się, że to nadrzędna potrzeba jest. 
Bo idzie ZIMA.







Pozdrawiam Wszechświecie, twoja schizofreniczna, a kto wie czy nie posiadająca osobowość mnogą, Prowincjonalna Bibliotekarka.

sobota, 11 września 2021

Odpoczęłam Wszechświecie

 


Wreszcie ucichło...
Pół dnia drze się za oknem wodzirej na imprezie masowej zwanej Dniem Sąsiada. Oczywiście przez mikrofon, oczywiście za głośno. Uporczywe, dudniące pokrzykiwanie skrobie po mózgu i irytuje wyciągając na wierzch emocje, które niekoniecznie mam ochotę oglądać, mimo, że są...
Cisza jest miękka, gładka, otulająca. Słychać świerszcze. Pochrapywanie śpiącej suczki, stukanie klawiszy, cykanie zegara na ścianie.
Przez uchylone okno słyszę czasem spadające żołędzie: stuk, stuk...Toczą się po nowo położonych kostkowych chodnikach w miejscu mojego sadu.
Nadal nie ma we mnie zgody na tę zmianę...
Nadal czuję w sercu ciężar. Nadal złość czasem przesłoni oczy czerwienią, bo ona nadal łatwiejsza jest niż żal i rozpacz. 
Ale życie płynie. Więc płynę i ja. 


Po lipcowych upałach wyjechaliśmy z Miasteczka w szeroki świat. Miasteczko jest fajne, ale duszne, gdy się w nim siedzi dłużej. A ponieważ zjechały do nas hordy turystów, postanowiliśmy zasilić inne hordy w dolnośląskim. Letnie wędrówki ludów. 
I znów udało się zarezerwować pokój w Ślężańskim Młynie, tanio i z rewelacyjnymi śniadaniami.
Kiedy zobaczyłam przez okno samochodu Ślężę, poczułam ciepło w sercu.
Spojrzałam na męża, uśmiechał się...


Dolnośląskie jest tak ciekawe, że cały czas mamy co oglądać mimo trzeciego już pobytu. Tym razem zwiedzaliśmy miejsca popularne, rozrywkowe i zatłoczone. Chyba w ramach odczarowywania i czyszczenia programu "pandemia". Jak miło było widzieć długaśne kolejki ludzi do kas biletowych, bez maseczek, z jasnymi oczyma, śmiejących się. Mnóstwo dzieci rozrabiających, czasem marudzących, ale będących po prostu dziećmi. Tłumy chętnych do zobaczenia Afrykanarium we wrocławskim Zoo. Ogromnie mi się tam podobało. Mogłabym przy tych akwariach siedzieć godzinami. 



Kopalnia Złota, Japońskie ogrody, Świątynia Wang, Świątynie Pokoju, huta kolorowego szkła i cudne, po raz drugi, Arboretum w Wojsławicach na koniec. 
Pyszne jedzenie, spokojne picie kawy, łakocie i wieczorne sesje karciane w remika.
I sny, ale o tym kiedy indziej.







Wcale, wcale nie przeszkadzały mi tłumy, tak jak kiedyś. Jak widać, wszystko się zmienia. Potrzebowałam pobyć z ludźmi, popatrzeć na nich, pocieszyć się ich obecnością. Zobaczyć inne twarze niż na co dzień i poczuć jak płynie energia od nich do mnie, ode mnie do nich.
I wszystko było dobrze. 
Nikt nie interesował się czy my szczypnięci, maski gdzieniegdzie tylko trzeba włożyć, a i tak tylko na niby, bo wszyscy pod nosem nosili. Rozjeżdża się rzeczywistość medialna i rzeczywistość przy skórze, dobrze było sobie o tym przypomnieć. 
I zobaczyć, że ten rów między rzeczywistościami coraz szerszy.
Ludzie wracają do siebie. 
Układają sobie życie znów we własny sposób.
Jedyny jaki ma sens.


 Na koniec trochę zdjęć z Podlasia siostry Joanki, bo piękne, ma ona oko...









Pozdrawiam Wszechświecie,  Twoja wypoczęta turystka, Prowincjonalna Bibliotekarka.