Żyję bez planu, wszelkie plany, które wyprodukuje moja głowa, sabotuję od razu w momencie pojawienia myśli. Albo dwie myśli dalej. Jest we mnie TaDruga, to ona, nie ja. Ja jestem ta porządna, ogarnięta, wiem co mam robić, wiem jakie mam obowiązki, wiem, co dobre i co złe.
TaDruga, to wichrzycielka, złośnica, marzycielka, czarownica, krytykantka, leniuch, cudna, wolna istota.
Kto pisze? Razem piszemy. Ona zagląda mi przez ramię i mówi: czekaj, napisz tak...
Czasem zabiera mi klawiaturę i pisze sama, czasem ja jej zabieram, bo pisze głupoty.
Ja jej mówię: czekaj, to musi mieć jakiś sens.
Ona mówi: ale sens jest we wszystkim...
Ja się upieram: ale jakiś porządek musi być.
A ona ripostuje: kobieto, chaos też jest jakimś porządkiem...
Schizofrenia :)
Ostatnio poszłam na sesję rady miejskiej. Nie żebym chciała, musiałam zdać sprawozdanie. Teraz już mnie to tak nie stresuje jak parę lat temu. Nudzi raczej, robię występ i uciekam. Ale tym razem musiałam poczekać, aż burmistrz opowie co ma do opowiedzenia. I to było ciekawe jednak.
Drugi projekt unijny to wieża widokowa, którą za pół miliona wystawiono nad Bugiem. To też jest projekt ochronno-przyrodniczy. Z tej wieży ludzie i turyści mają oglądać nadbużańską przyrodę i ją kochać, i szanować. Ludziom się nie podoba, że wieża jest w najniższym punkcie Miasteczka i, że tak naprawdę nic nie widać, tylko Bug i jego brzegi. Burmistrz zgrabnie zripostował, że wieża jest do obserwacji PRZYRODY, a nie horyzontu. I faktycznie kilka drzew zasłania trochę, ale się je wytnie i będzie można lepiej tę przyrodę oglądać.
Wszystko jasne?