czwartek, 28 lutego 2019

Prawo przyciągania, Wszechświecie.

Kadr z filmu: Jestem legendą.


Czasem się zastanawiam nad rolą biblioteki w obecnym świecie.
Kiedy byłam mała, biblioteka była biblioteką. Książki, katalogi, regały i książki, książki...
Różne, dla każdego.
Kiedyś przeczytałam o akcji: Pokrzycz w bibliotece i za głowę się złapałam.
Co ludzie nie wymyślą. A i tak nie wpłynie to na czytelnictwo. Żadna impreza nie wpływa. Nie tędy droga.
Więc uznałam, że moja biblioteka, zostanie Biblioteką. Książki i ludzie. Ta relacja mnie interesuje.
I jest różnie. Bo to czasem trudna relacja ;-)

Robię zakupy przez internet. Wygodnie, taniej i szybko. Kurier przynosi pakę pod biurko. Po całym życiu z książkami, spojrzę na okładkę, poczytam opis i w zasadzie widzę kolejkę czytelników, którzy będą zadowoleni z tego zakupu. To bardzo przyjemna część pracy :-) Ale wiadomo, zdarzają się pomyłki :-)
 Bardzo lubię postapokaliptyczne powieści. Są popularne teraz wśród młodzieży, ale też i wśród dorosłych jest kilku fanów. Cieszę się jak dziecko kiedy uda się kupić coś nowego i mam tę przewagę, że mogę szybciutko, jako pierwsza, przeczytać :-) To też bonus tej pracy.
Więc kupiłam kiedyś postapo, które z opisu dobrze się zapowiadało, łapnęłam do domku, siadłam wieczorkiem i czytam. Czytam, czytam i coraz bardziej rozczarowana i wnerwiona jestem. Pomysł idiotyczny. Ludzie w obozach siedzą, jedzą jakąś chemiczną papkę, wszystko jest uregulowane przepisami, nawet małżeństwa. Opresja na całego. Za to bogiem jest przyroda, zabija się za zerwanie kwiatka. Wszystko wokół obozów jest nietykalne. Rządzą obrzydliwi, chciwi i znienawidzeni przez wszystkich ekolodzy. W Polsce słowo: ekolog, też nabrało złego znaczenia, media utwierdzają nas w tym z resztą. Więc zezłościłam się, szkodliwa i głupia książka.  Zmarnowane pieniądze.
Postanowiłam książkę postawić w dziale literatury zagranicznej, alfabetycznie pod autorem. Tam nikt prawie nie zagląda, bo ludzie grzebią w moich regałach z napisem "nowości" najczęściej. A kiedy ktoś coś stamtąd chce, najczęściej ja tam chodzę i przynoszę.
Nikomu nie dam tego barachła! (to takie fajne, podlaskie słówko oznaczające "byleco", akcent na ostatnią sylabę).
Postawiłam, zapomniałam.
Któregoś dnia pojawił się czytelnik, który tak średnio raz na pół roku przychodzi. Wyszukuje starocia z klasyki, grzebie jako nieliczny, samodzielnie. Lubi. Poszedł szperać. Pogrzebał pół godzinki, wraca i paczę, co niesie? Niesie przebrzydłe barachło! Nosz! Są czytelnicy, którym czasem zasugeruję, że to co wzięli, może im się nie spodobać. Dwa skutki tego są; jedni odkładają i biorą coś innego, inni zaperzają się i tym bardziej biorą :-) Oba skutki są dla mnie dobre, ten drugi czasem wykorzystuję, by czytelnika przekonać do wyjścia ze strefy komfortu czytelniczego, bo czasem jak się zafiksuje na kilku autorach, to cholery można dostać :-)
A tak włącza się program: ja nie przeczytam??? a nie myśl sobie, że ja taki ograniczony jestem, biorę i czytam!
Ów czytelnik należy do takich osób, którym nic nie sugeruję.  Sam se sterem i okrętem. Zdusiłam w sobie chęć wyrwania mu z rąk tej książki. Wyjęłam karty, poszedł.

Wrócił szybciej nieco niż zwykle. Wszedł, położył książkę i powiedział:
- Świetna książka, prawdziwa, w takim właśnie świecie żyjemy teraz, każdy powinien ją przeczytać, by mu się oczy otworzyły. Ma pani coś jeszcze tego autora?

Oborzezielony...Każda książka znajdzie swego człowieka. Przyciągnie go jak magnes. Podobne przyciąga podobne. On na swoją trafił w gęstwinie 49 tysięcy książek. Czekała na niego.

Jeśli myślicie, że wyciągając rękę w bibliotece działacie przypadkowo, MYLICIE SIĘ.

Kiedy jest wam źle, kiedy czujecie się ofiarą, wybierzcie książki o kobietach muzułmańskich, wejdzie wam do ręki powieść o zmaganiach z ciężkim losem, coś, co z wami zarezonuje. Pokaże wam prawdziwy stan waszego umysłu, choćbyście od tego uciekali. Czemu tak się dzieje?
Wszechświat z nami rezonuje :-)
Jesteśmy energią, wszyscy wibrujemy jak kamertony i przyciągamy to, co wibruje tak samo. Nic się nie ukryje, trzeba tylko mieć odwagę spojrzeć.
Na to co czytacie też :-)

To zdarzenie na zawsze oduczyło mnie prób cenzury :-) Zdałam sobie sprawę, że wszystko jest w niesamowity sposób połączone. I, że jeśli zaufamy, wszystko czym jesteśmy do nas przyjdzie. I przychodzi cały czas.
A ja definiuję tylko, czym chcę być i czym jestem :-)

Świat jest taki, jak myślimy, że jest :-)

źródło: internet


Ps. Nie podam namiarów na tę książkę. Jak jest dla was, to do was trafi :-)





Pozdrawiam Wszechświecie, twoja Prowincjonalna Bibliotekarka bez cenzury :-)

48 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Napiszę na FB, bo ja nie chcę jej promować. I nie kupuj, wypożycz, czy co...bo kasy szkoda :-)

      Usuń
    2. Angelfall mnie odnalazło :) Obserwowałam szukałam wszystkie części i znalazłam :)

      Usuń
  2. Coraz częściej przekonuję się naocznie, że nie ma przypadków. Nie wiem czy jakaś książka tak do mnie trafiła, wiele ciekawych czytałam. Ostatnio, po twoim poście szukałam w księgarni tej o podświadomości rosyjskiego autora, oczywiście , że nie było - będzie z netu - ale za to trafiłam na Murfiegio i jego serię, wzięłam ta o podświadomości w karierze. Zaczęłam powoli ale czasu jakoś mi szkoda na czytanie. Wiele rzeczy tak czeka. Ato to jest rok wielkich zmian u mnie i we mnie więc na siłę nic nie wcisnę. Wyszłam ze swojej strefy komfortu i chodzę na siłownię. Muszę się zmierzyć z kompleksami i niechęcią do pocenia. Chodzę, mierze się i na razie jestem zadowolona z tego kroku. Nie wiem czemu o tym piszę.
    Wczoraj mnie poruszył temat 5G, tego jak to źle wpływa na wszystko co żywe i że chcą to wprowadzić mają gdzieś nasze zdrowie. Ugotują nam mózgi dla kasy i kto będzie im płacił za to całe 5G. Kasa, kasa, kasa... smutne
    Jadę z mamą na wycieczkę, wielki krok dla mnie, boję się, nie wiem jak będzie ale liczę że nie najgorzej.
    Planuję rozpocząć walke ze swoim strachem, ale jeszcze nie wiem jak.
    Pozdrawiam Cię gorąco kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potęga podświadomości, bardzo pouczająca książka. Rok zmian mówisz? Każdy rok to rok zmian :-) Ten tylko może zbiera żniwo z poprzednich bardziej. Zmiana jest ciągła. Przynajmniej ja tak myślę. Też miewam zastoje w czytaniu. Umysł się broni przed zbytnim zalaniem informacją. Rozmowy z Bogiem Walsha czytam po kilka kartek, bo tylko tyle jestem w stanie przerobić. Więc czytam już dwa lata, jestem pod koniec 3 tomu.
      Czemu piszesz? bo pewnie jednak to jest na wierzchu uwagi, to coś dla ciebie ważnego :-) I trudnego myślę. Tylko Luna pamiętaj, nic nie musisz. Jak będzie niefajnie, to możesz przestać chodzić. Zostaw sobie miejsce na taką decyzję, będzie lżej. Cel jest łatwiej osiągalny, kiedy nie jest celem :-) Chłopaki z tresury Matrixa to wymyślili i mają 100% racji.
      Z mojego doświadczenia wynika, że ze strachem się nie walczy. Strach się akceptuje. Kiedy przychodzi trzeba z nim pobyć. Znaczy popłakać, pobać się, potrząść. Nie zamierać w nim, tylko przepuścić przez ciało. To trudne jak cholera, ale chyba jedyna droga. Jak walczysz, zasilasz, jak wypierasz, odbije się od ściany i wróci silniejszy. Dlatego warsztaty pracy z ciałem ogromnie ci polecam :-) Rewelacja jak dla mnie. Uruchamia się zupełnie inne odczuwanie :-)
      Jeśli chodzi o 5G, nie mam pojęcia co będzie, ale pamiętam kiedy wprowadzano komórki mówiło się to samo. A teraz każdy ma komórkę i używa. Zobaczymy.
      Wycieczka z mamą, WOW. Trzymam kciuki, skok na głęboką wodę. Powodzenia bardzo. Ufff, napisałam :-)

      Usuń
  3. Każda potwora znajdzie swego amatora, dlatego nie sugeruję się zdaniem innych, wolę sprawdzić sama.
    Przyciąganie czytelników do biblioteki odbywa się rozmaicie, raz nawet udzieliłam wywiadu do radia na ten temat.
    Biblioteka u nas i jej wszystkie filie dostaje masę pieniędzy na różne nowości oraz imprezy, ale czy przez zaproszenie dzieci na pizze przybędzie czytelników? Wątpię, bo widzę na zdjęciach w sieci te same osoby na wystawach, wernisażach, spotkaniach autorskich.
    Teraz biblioteki stają się nie tyle książnicami, co miejscami spotkań, a w bibliotekach szkolnych bibliotekarz bywa wszystkim, tylko nie bibliotekarzem...
    Skoro dziś Dzień przytulania bibliotekarza, to przytulam Cię mocno i wytrwałości życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak dziś dzień przytulania :-) Ja na urlopie, więc moja koleżanka z Oddziału dla Dzieci zbiera dziś przytulaki :-) I ja cię przytulam koleżanko Bibliotekarko :-) Wiem, że w szkołach bibliotekarki mają przechlapane trochę, tym bardziej potrzebują przytulania :-)
      Nie czytam już recenzji, nie ma sensu. Kieruję się swoim instynktem, rzadko zawodzi.
      Robienie z bibliotek domów kultury i u nas jest. Ale ja się bronię. Niech każdy zajmie się tym do czego jest powołany. Na imprezy w bibliotece faktycznie przychodzą ci sami ludzie ciągle. Zwłaszcza w małych miejscowościach. Skupiam się na zakupach, dobrych książkach, na relacji z czytelnikami. Ich dobra opinia idzie w świat. Poczta pantoflowa jest najlepsza :-) Piza w bibliotece??? Nie ma jedzenia przy książkach! No, może cukierki-galaretki w Oddziale dla dzieci w ozdobnym pojemniku w kształcie pingwina :-) Ale to tradycja już u nas :-)

      Usuń
  4. W naszej bibliotece pracują trzy panie. Czasami proszę panią o jej ulubioną książkę, czasami proszę, żeby mi coś poleciła.
    Nie zawsze to jest trafione ale dzięki temu po raz pierwszy przeczytała thriller psychologiczny :-). Kiedyś jak wypożyczyłam książkę, mimo, że mi nie przypadła do gustu- męczyłam ją do końca. Teraz już nie, jeśli mnie nie wciągnie, odkładam i sięgam po następną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja polecam klasycznego Sherlocka trzyma w napięciu lepiej niż te nowości thrillerowe :)

      Usuń
    2. a właściwie nie mam obecnie ulubionych książek. Te z dzieciństwa, kamienie milowe w moim rozwoju pamiętam np. Dziewczynka z przyszłości Kira Bułyczowa. Te, które pomagały uciec w dzieciństwie do innego świata też. Jedną z najcudowniejszych jest: Moje ptaki, zwierzaki i krewni- Geralda Durrella, ona też dla dorosłych jest, nawet chyba bardziej. Ale teraz, czytam wszystko. Jak mi się nie podoba, odkładam. Mam takich czytelników Graszko, co męczą mimo niechęci, nie wiem po co. Ostatnio przeczytałam Nasze dusze nocą- Kenta Harufa i tę książkę mogę polecić z całą odpowiedzialnością :-) A potem film na jej bazie: Nasze noce- z Robertem Redfordem i Jane Fondą. Cudo.
      A Sherlock, Kocurku, jak najbardziej. Klasyka to klasyka, nikt nie dyskutuje z cętkowanym wężem :-)

      Usuń
    3. Film widziałam - cudo, a po książkę Dziewczyna z przyszłości - sięgnę

      Usuń
  5. Jaki jest stan mojego umyslu, jezeli w kolko czytam ksiazki Chmielewskiej? Czytam i slucham... po polsku oczywiscie.
    Robie sobie krotkie przerywniki na obyczajowe (stare klasyki) po niemiecku. Podoba mi sie to i to, ale jak bym miala zrezygnowac, to rezygnuje z obyczajowych. Hmmmmm....?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie, Chmielewska jest zabawna :-) Nie masz ochoty mierzyć się z rzeczywistością, potrzebujesz zabawy i śmiechu :-) Tylko moja statystyka na tobie to by się nie podniosła....

      Usuń
  6. Ja drugi raz zażyczyłam sobie całą serię Chmielewskiej, gdy byłam po poważnej operacji. Potrzebowałam się śmiać z całego brzucha, a z tym kojarzyła mi się Chmielewska. I śmiałam się w głos. To chyba było odreagowanie stresu.

    Odbiór książki na pewno zależy od okresu w jakim jesteśmy w życiu, od przeżywania czegoś właśnie co rezonuje... Książki, które kiedyś na mnie zrobiły wrażenie nic nie znaczą czytane po latach i odwrotnie..
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chmielewska dobra na takie rzeczy. Moje ulubione to: Boczne drogi i Studnie przodków ;-) Ja po operacji trafiłam na serial na podstawie mojej ukochanej książki z dzieciństwa: Moje ptaki, zwierzaki i krewni G. Durrella. Serial zrobiło BBC, a ja trafiłam na niego idealnie, w czasie rekonwalescencji. Śmiałam się mimo, że cięty brzuch bolał :-)
      Absolutnie się zgadzam, czasem coś z nami nie rezonuje, a po kilku latach: eureka, jaka świetna książka :-) Mam nadzieję, że już z drżeniem lepiej u ciebie ;-)

      Usuń
    2. Drżenie ... bz. Ale chyba ciągle coś odkopuje się we mnie, to jest ciągle proces. Miło, że pamiętasz
      Ella-5

      Usuń
  7. Czy wiesz, ze dzisiaj jest Dzień Przytulania Bibliotekarki? Serio! To ja Cie przytulam z przytupem! Kocham książki traktujące o dawnym zyciu, takim codziennym, najlepiej na poczatku XIX wieku. Wiesz, takie w rodzaju "między kuchnią a salonem". Jakas projekcja czy cus, na bank. Inne ksiazki tez kocham, najlepij grube. wybacz brak znakow diakrytycznych (trudne slowo), mam nieczynna lewa reke. uzarl mnie obcy kot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, że dziś przytulają :-) Na urlopie jestem, więc wirtualny przytulak z przytupem bierę bardzo ;-) Musi masz przebitki z poprzedniego życia w dworze jakowymś. Musiało być fajne i dobre, może byłaś jakąś dziedziczką zarządzającą włościami, energiczną, oczytaną, zaangażowaną społecznie :-) Prekursorką nowoczesności i postępu. Z rozwianym włosem pędzającą po lasach na koniu :-) no jakbym cię widziała.
      Mocno cię dziabnął ten biedny kot. Zdrowiej, można okłady z sody robić. Przeciwzapalne.

      Usuń
  8. W dziecinstwie i wczesnej młodości biblioteka na moim osiedlu była dla mnie miejscem najważniejszym z odwiedzanych, magicznym, niezastąpionym, po prostu dobrym, często lepszym niż reszta rzeczywistości. Pamietam dobrze moją Pierwszą Panią Bibliotekarkę. Miała na imię Ewa. Była uosobieniem tego wszystkiego, co w tym zawodzie najlepsze- cierpliwa, oczytana, nienarzucajaca się, ale umiejąca życzliwie cos podpowiedzieć, cicha, pogodna, łagodna i serdeczna, ale i stanowcza. No istna wróżka. Niepodzielna władczyni tego miejsca. Zrośnięta z nim krwioobiegiem.
    Minęło wiele lat. Zmieniłam miejsce zamieszkania. Dorosłam. Poszłam do pracy w mojej pierwszej bibliotece - molochu. I kogóz tam spotkałam? Ją - Ewę. Po likwidacji biblioteki osiedlowej, w której pracowała przez wiele lat znalazła sobie miejsce w molochu. Była tam jedną z wielu. Sprawiała wrażenie zagubionej, zgaszonej i ...zwyczajnej. Jakby magia biblioteka nie okrywała jej juz niby cudownym płaszczem.Jakby nie wiedziała po co jest w tym nowym, olbrzymim gmachu. Miała smutne oczy, choć usta uśmiechnięte. Chorowała. Coraz rzadziej zjawiała sie w pracy. W końcu odeszła na rentę.Nigdy wiecej jej już nie spotkałam. Moje zycie wpadło w nowe tory, potem znowu w inne i znowu, znowu. Szalona karuzela dziania...
    Są miejsca, są ludzie, którzy wywierają na nas ogromny wpływ, kształtują w nas coś najważniejszego, budują wrażliwość.Pani Ewa, moja Pierwsza Bibliotekarka była dla mnie taką osobą. Dzisiaj żałuję, że nie powiedziałam jej tego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są tacy ludzie. Stają na naszej drodze...Myślę, że na pewnym poziomie wiedziała. Wdzięczność i dobre myśli pokonają wszelkie przeszkody i dotrą do adresata. Nawet teraz :-) Wcale się jej nie dziwię, że nie mogła się odnaleźć. Ja sama w tych wielkich bibliotekach czuję się obco. Lubię spojrzeć czytelnikowi w oczy, pogadać, bycie numerkiem w wielkiej machinie nie interesuje mnie. Choć i tam pewnie znajdują się ciepli, mili ludzie, którzy wychylą się zza komputera i nawiążą kontakt :-)
      Moja pierwsza bibliotekarka była inna, bałam się jej. Ale i tak chodziłam, bo pokochałam książki. Taki był Plan.
      Więc kiedy napisałaś u mnie o Pani Ewie, ona, gdzieś tam, poczuła :-)

      Usuń
  9. Witaj już marcowo
    Jestem, jestem, tym razem już w sobotę.
    U mnie dni mijają już wolniej, ale nadal zapracowanie - jak zawsze zresztą. Może dlatego, że niedawno miałam taki okres zatrzymania.
    Na nadchodzący tydzień życzę wiele optymizmu
    Przytulam mocno z okazji Dnia Przytulania Bibliotekarza (tak słyszałam o nim, ale byłam bez internetu w tym czasie) przesyłając uśmiech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za przytulenia :-) Nadchodzący tydzień będzie fajny, bo jadę na cztery dni z mężem na wycieczkę :-) Restart przed wiosną sobie robimy. Więc tobie też życzę fajnego tygodnia Ismeno :-)

      Usuń
    2. Witaj na przedwiośniu
      Jak Twoja wycieczka? Za oknem coraz jaśniej, słoneczniej. W powietrzu można już poczuć zapach zbliżającej się Pani Wiosny. O tym przypominają mi ćwierkające coraz głośniej ptaki oraz przebiśniegi i ranniki, które uśmiechają się do świata. Pani Wiosna tuż tuż. Mam więc nadzieję, że Twoja wyprawa była udana.
      Pozdrawiam nadzieją, która na przedwiośniu jest najpiękniejsza

      Usuń
  10. Mnie też się zawsze wydawało, że to książka wybiera mnie :D Z wyjątkiem tych sytuacji, kiedy idę po jakąś konkretną, ale często prócz niej wychodzę jeszcze z inną. Ale bardzo dziękuję Ci na ten post, nie będę się rozpisywać ale dodałaś mi otuchy i otworzyłaś na pewną sprawę zamknięte przeze mnie serce. Dziękuję Ci. Muszę wybrać się w przyszłym tygodniu do mojej bilblioteki aby wzmocnić ilość zainteresowanych, bo nie chciałabym aby ją zlikwidowano :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie idź do biblioteki :-) To już prawie ostatnie miejsca, gdzie magia się dzieje bez ograniczeń :-) Trzeba o nie dbać.

      Usuń
  11. Wielka odpowiedzialność ciąży na bibliotekarkach. Bo nie chodzi o to, żeby DUŻO czytać, tak jak nie warto zbyt dużo jeść, ale aby czytać to, co nam służy. Książka może być zarówno cukierkiem, jak i wartościowym pokarmem dla duszy. Szkoda, ze niektórzy odżywiają się wyłącznie słodyczami, a czasem nawet gorszą trucizną. Na FB jest strona "Jesteś tym, co czytasz" i sadzę, że w tym powiedzeniu coś jest...Pozdrawiam
    Bożena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożeno, czasem jest taki czas w życiu, że wchodzą tylko cukierki :-) Miałam, to wiem. Absolutnie wszystkie książki są potrzebne. Kiedyś myślałam, że nie, ale teraz...cóż, widzę szerzej. Najgorszą rzeczą jaką można zrobić, jest cenzurowanie. Czasem muszę ze sobą walczyć przy robieniu zakupów :-) I czasem nie kupię czegoś, bo NIE. Ale ogólnie, każda książka wynikła z człowieka i każda znajdzie swojego człowieka. Nawet Fifty Shades of Grey :-) I tak, jesteś tym co czytasz, ale chodzi o to by nie czytać tego, co nam się wydaje, że powinniśmy czytać, tylko czytać to co NAPRAWDĘ chcemy czytać, ale się boimy :-) Wtedy jesteśmy prawdziwi :-)

      Usuń
    2. Niby tak, jesteśmy prawdziwi, ale niekoniecznie zdrowi na umyśle. Jakoś widzę to inaczej, prześledziłam różne życiorysy i wydaje mi się, że byłoby mniej zła na świecie, gdyby niektóre książki i filmy nigdy nie powstały. Znam Twoją obecną filozofię, ale mi bliższa jest ta, według której "biada temu, przez kogo przychodzi zgorszenie".
      Teraz każdy może sprzedać niezdrową żywność w ładnym opakowaniu i też ona niby jest "po coś". Może po to, żeby wyeliminować mniej świadomych? Bo dojrzały człowiek jest mniej zagrożony niż młody umysł. W wielu ludziach pod wpływem złej literatury, muzyki i filmów budzą się demony, które lepiej, by pozostały uśpione. Ciekawe, czy były jakieś badania na temat wpływu przyswajanych treści na stan umysłu człowieka?

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. No tak, ciekawe kto będzie oceniał co jest dobre, a co złe? Wielu chętnych by się znalazło :-) I to już grali na tej planecie nie raz. Popatrz na inkwizycję. Ja jestem za uczeniem ludzi kochania i dbania o siebie. I pozwoleniem im na życie, takie, jakie wybiorą. Taka opcja. Wolałabym nie dostać do biblioteki wykazów ksiąg wskazanych i zakazanych :-)

      Usuń
  12. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1654802,1,dlaczego-ksiazki-moga-szkodzic.read

    Sęk w tym, żeby była prawdziwa wolność, trzeba wiedzieć również to, co jest w tym artykule, do którego podałam link. bo być może tak jest, że obecna fala depresji i zaburzeń umysłowych ma związek z kultem książki? Mówię: być może, bo szukam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukaj dalej Bożeno. Artykułu nie przeczytam. Bo wiesz, ja czytam to co lubię :-) Sugerowanie, że depresja jest związana czytaniem książek jest tak absurdalna jak mówienie, że od masturbacji oślepniesz. Żyjemy wszakże w dziwnych czasach, niektórzy wierzą nawet w płaską ziemię. Skoro poruszasz problem depresji i chorób psychicznych, rozumiem, że ten temat cię interesuje. Jest wiele mądrych książek na ten temat, polecę A. Lowena: Depresja i ciało. Wiele wyjaśnia.

      Usuń
    2. To jest całkiem niezły, pełen sarkazmu i ironii artykuł.
      "Zarywanie nocy? Po co to komu. A, nie daj Boże, wzruszy, zaboli, zmusi do myślenia. Mało mamy kłopotów w życiu i powodów do bezsenności? Ale na szczęście już 63 proc. Polaków nie czyta. Brawo, świetny wynik!"

      Usuń
  13. Hmmmm, czytam z lubością blog bibliotekarki a z biblioteki nie korzystam. Takie zboczenie. Muszę mieć przeczytaną książkę na półce. Kiedy zechcę wrócić ( a wracam )musi być w zasięgu ręki. Kupuję i czytam dużo, a w środku ciągle siedzi książka wypożyczona z biblioteki, którą dostałam od koleżanki na 2 dni do przeczytania. Biblioteka padła. A ja nie mogę przeczytać jej znowu. Koszmar jakiś po prostu. Nigdy więcej żadnego pożyczania, tylko z własnej półki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duża potrzeba posiadania :-) A jaka to książka? Może pomogę kupić? Biblioteki padają gdy się do nich nie chodzi. Można pochodzić w akcie społecznego wsparcia. Tak jak się wpłaca na różne fundacje, można pochodzić w takim akcie wsparcia do biblioteki. Bo kiedyś półki w mieszkaniu się zapełnią i zrobi się za za ciasno, a bibliotek...nigdzie nie będzie. Dużo osób do mnie przychodzi z pytaniem, czy nie wzięłabym książek do biblioteki jako darów, bo zbierały, ale już dłużej się nie da. Odmawiam, biblioteka nie gumowa, a poza tym mam sporo kasy, nowości kupuję na bieżąco :-) Więc, wspierajmy biblioteki, bo nie wszystkich stać na kupowanie.

      Usuń
  14. przemykam...
    pozdrawiam z usmiechem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja szukam i chciałam kupić książkę: bycie miłym to przekleństwo.... a nigdzie nie ma.
      I się nie dowiem jak przestać być miłą???

      Usuń
    2. Jest taka podobna książka, na którą ja trafiłam na początku, tę znajdziesz pewnie łatwiej :Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą ... Świetna. Polecam. Pamiętaj też, że przestawanie bycia miłą, NIE CZYNI cię cię nie miłą ;-)

      Usuń
    3. a ja rozpisałam się w komentarzach... i z moim szczęściem wylądowały w zupełnie innym poście... ehhh życie....

      Usuń
  15. Kiedyś, gdy pracowałam, namiętnie kupowałam książki, z każdej wypłaty kilka ale było łatwiej, bo wybór był niewielki. A odkąd tylko emerytura, namiętnie korzystam z biblioteki, zresztą moja nazywa się teraz "Rezydencją literacką" i są tam nie tylko książki. I dopiero jak się zachwycę książką i wiem, że będę do niej wracać, to kupuję, bo wolę dobrą książkę czytać po kilka razy niż raz marną. A czasem mam nawet dwa egzemplarze, w mieszkaniu i w chatcie, choć na ogół w chatcie czytam ahoj przygodo a w mieszkaniu o podróżowaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz też kupuję, gdy wiem, że będę wracać :-) Mieszkanie nie gumowe. Rynek jest teraz ogromny. Każdy znajdzie coś dla siebie. Biblioteki to już chyba ostatnie miejsca w tym kraju, gdzie można za darmo skorzystać. Bez oddawania duszy, bez cenzury i bez wścibstwa państwa :-) Trzeba dbać o biblioteki, a to oznacza chodzenie do nich i korzystanie z księgozbioru. Bo już były pomysły, że 0,50 groszy za książkę, albo inne....a to ostatni przyczółek swobód obywatelskich, inne już poległy.

      Usuń
  16. Muminki za.mną chodzą i co zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytać :-) niedługo nowy film z Muminkami w kinach :-)

      Usuń
  17. Och, kocham Muminki, trzy tomy mam skserowane, dwa własne a na resztę poluję

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja zwykle pozyczam dziesięć tytułów na trzy konta i z tych dziesięciu egzemplarzy przeczytam może z cztery. Dobry wynik prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem niezły :) jestem fanką czytania tego, co lubimy. Jak nie wchodzi, to nie i już :)

      Usuń