miłość to wszystko, czego potrzeba".
Ach Wszechświecie, MIŁOŚĆ.
Najpotężniejsza siła na Ziemi.
Największe pragnienie i szczęście, gdy jest.
Największy ból, gdy jej nie ma.
Historia stara jak świat i jednocześnie nowiutka jak nowo narodzone kociątko.
Jak napisać Wszechświecie o uczuciu?
Jak ująć w słowa ten ból, pragnienie, ekstazę, słodycz i cierpkość?
Jak Ziemia okrągła wszyscy się w to bawimy, pragniemy, czekamy, szukamy...
Czasem tracimy.
I tak historia się toczy....
Oczywiście wszelkie podobieństwo przypadkowe, ale jak się trafi jednak, to oczywiste, bo to historia uniwersalna.
Poznali się Ona i On.
Dwadzieścia lat temu.
Ona nie bardzo chciała spotykać się z kolegą kolegi, z daleka wyglądał na naburmuszonego
i nietowarzyskiego. Ona lubiła tańczyć, śmiać się i być z ludźmi. On stał w kącie i patrzył tylko.
Ale kiedy usiedli na kanapie i zaczęli rozmawiać, Ona zauważyła, że On ukradkiem ją obserwuje. Nie bardzo brał udział w rozmowie, ale kiedy już się odezwał, mówił całkiem do rzeczy. Patrzył na nią ciemnymi, piwnymi oczyma, a ona czuła się dobrze, mile zaskoczona jego zainteresowaniem. Intensywnością spojrzenia. Byciem jedynym obiektem uwagi.
Chciała więcej.
Zaczęli się spotykać częściej. On okazał się całkiem rozmowny, ona zauważyła, że wystarcza jej jego towarzystwo.
Oboje czuli przyciąganie, magiczne sznureczki od serca do serca.
Dotyk wzbudzał drżenie, drżenie czułość, czułość dotyk.
Ona łagodnie go tuliła, On zamykał oczy i czuł...
On ją tulił zaborczo, Ona zamykała oczy i czuła...
Któregoś dnia On ją poprosił, Ona się zgodziła.
Zamieszkali razem w wynajmowanym mieszkaniu, snuli marzenia o własnym domu. Oboje pracowali ciężko, wspierając się.
On zbudował dom, urodziła się córeczka. Ona została w domu, zajmując się córką, potem synem.
On pracował coraz więcej, bo i potrzeby rosły. Założył firmę, zarabiał pieniądze, które jej dawał na dom i życie. Tylko często go nie było.
Dzieci rosły, córka wyjechała uczyć się do większego miasta, syn jeszcze był, ale miał swoje życie.
Ona jakby budziła się ze snu.
Otwierała oczy rano, a świat wydawał się szary. Obcy i nieznany.
Zastanawiała się:
- śpię?
- to mój dom, czy obcy?
- niby znajomy, ale nie taki jak trzeba.
Mówiła mu o tym dziwnym czuciu. O tej niezgodności w czasoprzestrzeni:
- wiesz, chciałabym, żebyś częściej bywał w domu,
- moglibyśmy gdzieś wyjechać razem,
- chciałabym sobie kupić nowe buty,
- jakoś źle się czuję.
On, zmęczony po długim dniu, zirytowany odpowiadał:
- a myślisz, że firma sama się prowadzi,
- nie mam czasu na wyjazdy,
- pieniądze nie rosną na drzewach,
- cały dzień siedzisz, nic nie robisz.
Ona myślała, czy to zaczęło się psuć teraz, czy było zepsute od początku, czemu jestem taka samotna?
On się zastanawiał, tak ciężko pracuję, tyle jej dałem, czemu ona mnie odpycha?
On i Ona mieli sąsiadów.
Przyjaźnili się od lat.
Sąsiad był wesołym, gadatliwym, towarzyskim człowiekiem. Kiedy mówił patrzył w oczy, słuchał, potrafił rozweselić. Nieraz jego przekomarzanie rozpędzało jej ponure myśli.
Jakoś tak wyszło, że Ona i Sąsiad czasem stali przy płocie i z godzinę rozmawiając. Sąsiadka była w pracy w pobliskim miasteczku, On też w pracy.
Ona zauważyła, że Sąsiad jej się przygląda uważniej.
Podobało jej się to. Ta intensywność, bycie jedynym obiektem uwagi.
Kiedy pojawił się dotyk, pojawiło się drżenie.
Łzy poprzedziły czułość, tak długo brakło...
Trwało, dwa lata.
Czucie wróciło intensywne, żarliwe, beztroskie. Pełne wibracji, kolorów i smaków.
Ale...
On.
I wypaliło się.
A On wiedział.
Ale nic nie mówił, udawał, że nie wie.
Bo w głębi duszy, w tej największej głębi, bał się zostać sam.
I tak rozmawiali ze sobą:
- czy ty mnie jeszcze kochasz?
- kocham, tak samo jak ty mnie...
źródło: internet |
Pozdrawiam Wszechświecie, Twoja stale zadziwiona tym, jak ślepi tu jesteśmy, Prowincjonalna Bibliotekarka.