Obserwatorzy

wtorek, 6 grudnia 2022

Całkiem zmyślone historie Wszechświecie...cz. 4

 

 "Wizje przyszłości" Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej NASA. 

Ziemia, twoja oaza w Kosmosie gdzie powietrze jest za darmo a oddychanie jest łatwe...

Taki jest napis na plakacie, który kupiłam by nakleić go na drzwi wejściowe do Wypożyczalni dla Dorosłych. Przyciągnął mnie, patrząc na niego poczułam radość i osadzenie w spokoju.
Takie dobre uczucie. Wygodne, pluszowe, ciepłe.
Oddech wpływający do ciała i wypływający lekko, jak fale przypływu i odpływu spokojnego morza. 
Niezmienne od eonów.
Oddycham.

Mishi McCoy
Czasem zauważam coś, ale nie wiem.
Nie wiem jak się ustosunkować do sprawy. Coś widzę, ale w środku dialog trwa. Gadam ze sobą, sprawdzam, dopytuję, zatrzymuję się, niby wiem, ale orientuję się, że jednak nie to, nie tak, że jeszcze nie mam wszystkich danych. Że nadal muszę pomyśleć.
Cieszy mnie ten proces, bo kiedyś go nie było. Miałam gotowe recepty, opinie, szablony na wszystko. A jak nie było, szybko ustalałam jakieś betonowe granice zjawisk i poglądów. Jest inaczej teraz, cieszy mnie własna elastyczność i uchylanie drzwi w mojej głowie, które do tej pory zamykałam na klucz. Czasem nawet nie wiedziałam, że mam jakieś drzwi...

Wiosną, gdy wybuchła wojna na Ukrainie, zaglądałam czasem do wirtuala, by zobaczyć jak to wygląda. Miałam nadzieję na szybkie rozwinięcie i zakończenie historii. No cóż, nadzieja...
Przeczytałam wtedy czyjś post o tym, że we Francji, w jakiejś firmie gdzie pracowało dużo Rosjan, ich współpracownicy francuscy wpadli na pomysł jak wyrazić swoje wsparcie dla Ukrainy i oburzenie na Rosję. Otóż zamknęli znienacka kilku Rosjan w windzie i trzymali ich tam kilka godzin podglądając zaskoczonych i zestresowanych ludzi przez kamerę.
No dali nauczkę bandytom i agresorom...

Przeczytałam to i mocno poczułam, że nie w tę stronę. W ogóle nie tak. 
Proszę państwa, pomyłka.
Ale zaraz w głębi mnie jakiś głosik zapiszczał: no żeś świętsza od Buddy, przestań...
To Rosja jest agresorem a to są konsekwencje. 

Stefan Billinges

I tak zostałam z tym dysonansem, bo czułam, że nie tak, że zła droga w dokuczaniu i obwinianiu, że to nie jest takie proste wskazać palcem winnych i czuć się usprawiedliwionym. Wiedziałam, że są inne oglądy sytuacji i wcale nie polityczne, wcale...
Pomyślałam: poczekam, popatrzę...

Kat Fedora
A tymczasem Wszechświat mówił do mnie...
Po pierwsze pojawiali się ludzie i mówili: ja już tracę wiarę w ludzi; Ziemi będzie lepiej bez nas; ludzkość jest beznadziejna; my, ludzie, jesteśmy szkodnikami; chciałabym wierzyć w ludzi, ale im bardziej ich poznaję, tym mam gorsze o nas zdanie.
Dużo takich ludzi, sama kiedyś tak mówiłam...

Po drugie książka się przydarzyła: Problem Trzech Ciał, autor Cixin Liu.

Rzecz dzieje się w Chinach w czasie rewolucji ludowej. Komunizm, w najbardziej siermiężnym wydaniu, wypływa na ulice jak mała łódeczka z papieru na falach wielkiej, czerwonej rzeki krwi. 
Na placu odbywają się samosądy gawiedzi nad elitą naukową i umysłową Chin.
Ye Zhetai jest fizykiem, wie co go czeka jeśli nie poprze obecnej władzy, ale znajduje w sobie siłę, by się nie poddać. Mimo tortur i szykan, pogodzony z niechybną śmiercią, nie zgadza się uznać, że nauka to reakcjonistyczne bzdury tworzone przez zdemoralizowanych kapitalistów. Umiera zakatowany przez swoje studentki. A na to patrzy bezradnie jego córka, Ye Wenxue, astrofizyczka.
To jest początek...

A tymczasem, w Kosmosie, wiele tysięcy lat świetlnych od Ziemi, planeta Trisolaris walczy o przetrwanie. Planeta ma trzy słońca co powoduje, że warunki życia na niej są ogromnie niestabilne. Trisolarianie nie mogą sobie poradzić z przyciąganiem trzech słońc, które co raz, w różnych chaotycznych ustawieniach wpływają na ich planetę, powodując ery stabilności w których życie może się rozwijać i nadchodzące nagle ery chaosu, które niszczą cywilizacje ogniem, mrozem, potopem, trzęsieniami ziemi, wzrostem lub zanikiem grawitacji. I choć Trisolarianie nauczyli się jak przetrwać, to jest to okupione tak wielkimi stratami, że ich cywilizacja staje na krawędzi poza którą już nic nie ma.
Zagłada. Muszą znaleźć inne miejsce do życia.

W tym czasie los rzuca Ye Wenuxe w miejsce, gdzie dostaje możliwość wykorzystania swojej wiedzy naukowej. Wysyła w Kosmos sygnał radiowy. Bo mimo wszystko, mimo wszelkich przewrotów, rewolucji i wojen, ludzka ciekawość jest wieczna. A pytanie: czy jesteśmy sami we Wszechświecie? jest jednym z pytań fundamentalnych na razie.
Więc sygnał poleciał i niespodziewanie Ye Wenuxe dostaje odpowiedź od Trisolarian właśnie: 

" Nie odpowiadajcie!
Nie odpowiadajcie!!
Nie odpowiadajcie!!!
Ten świat otrzymał wysłaną przez was wiadomość. Jestem pacyfistą. Wasza cywilizacja ma szczęście, że odebrałem ją pierwszy. Ostrzegam: nie odpowiadajcie! 
Po waszej stronie są miliony gwiazd. Jeśli nie odpowiecie, mój świat nie zdoła ustalić źródła transmisji. Ale jeśli odpowiecie, od razu zostaniecie zlokalizowani. Wasza planeta stanie się celem inwazji. Wasz świat zostanie podbity!
Nie odpowiadajcie!"

Kiedy Ye Wenuxe wyszła z szoku, musiała trochę pomyśleć. Czy widziała znów dziewczyny mordujące jej ojca na scenie ku uciesze tłumu? Może. A może nie. Nie wiadomo.
Jednak jej palce wystukały na klawiaturze odpowiedź i wcisnęły klawisz: wyślij...

"Przylećcie tu! Pomogę wam podbić ten świat. Nasza cywilizacja nie jest w stanie rozwiązać swoich problemów. Potrzebujemy waszej interwencji."

Nie wiem co dalej, to dopiero pierwszy tom trylogii, ale ostatnia wiadomość od Trisolarian brzmi:
" Jesteście tylko insektami"

Verena Wild

Tak to.
Czekam aż czytelnik zwróci następne tomy, ale jedno jest pewne: mój dysonans rozpłynął się i wiem w którą stronę. Niepopularną. Bardzo niepopularną. Ale jedyną na razie gdzie prześwituje na horyzoncie happy end. Bo ja lubię happy endy, szczęśliwe zakończenia po naszemu.

Polub siebie samego, a polubisz bliźniego.

Nożesz znów Joshua...
Bo gdy mówimy: tracę wiarę w ludzkość, ludzie to szkodniki- to o kim mówimy? 
O sobie. Tylko o sobie, zawsze o sobie. 
Jesteśmy częścią ludzkości.
I życzymy sobie i innym eksterminacji.
Wymazania i kary zasłużonej za bycie nie takimi jak trzeba. 
I Wszechświat spełni to życzenie, bo ono takie prawdziwe jest, z Serca.
I przyśle Trisolarian...

Bo podobne przyciąga podobne...


PS. Czasem, kiedy zamęt na świecie mroczy moje światło wewnętrzne, kiedy droga nie wydaje się taka prosta i niknie w oparach szarej mgły, wyobrażam sobie, że gdzieś tam, może w Rosji, może na Ukrainie, może w Syrii, a może w każdym z tych miejsc jest biblioteka. I w tej bibliotece siedzi taka sama jak ja, Bibliotekarka. I ona też chce tego samego co ja: pójść do domu, przytulić męża, nakarmić depczące po rękach koty, wstawić pranie, zrobić kolację, poczytać ulubioną książkę...
Ona też chce happy endu. To pomaga. Nie jestem sama.
Jest nas wiele...



Pozdrawiam Wszechświecie, twoja ruska onuca pachnąca piernikiem, Prowincjonalna Bibliotekarka