Obserwatorzy

niedziela, 8 sierpnia 2021

Całkiem zmyślone historie Wszechświecie

 

Dziś niedziela.
Leniwa jak leniwe kluski. 
Nic się nie chce.

Na dworze ulewy przeplatają się ze słońcem. Wszystko nasiąkło, wody pod dostatkiem. Zieleń jest żywa, szmaragdowa, mięsista. Przyroda korzysta z wody, słońca i ciepła w sposób szalony, rozpasany i całkowicie nieodpowiedzialny. Nie zastanawia się, co będzie jutro, dziś jest dziś. 
Drzewa nie siorbią pomalutku, ostrożnie racjonując i oszczędzając wodę. Biorą ile potrzebują.
Tak samo trawy, zioła, zboża. Tak samo zwierzęta. 
Widziałam nad strumykiem o poranku wiewiórkę. Zgrabnie pochylała się nad wodą, balansując puszystym ogonem i chłeptała wodę małym, różowym języczkiem. Pierwszy raz widziałam wiewiórkę pijącą wodę, stanęłam cichutko zachwycona.
Zieleń, strumyk, światło słońca i ruda wiewiórka, obraz jak z bajki.
Czy wiewiórka piła mniej, pamiętając zeszły rok, kiedy strumień prawie wysechł?
Czy po prostu piła tyle ile potrzebowała, by ugasić pragnienie?
Mądra czy głupia?


Skończyłam oglądać na Netflixsie serial "Ufo: odtajnione dokumenty". Spodziewałam się kolejnego głupiego, pseudonaukowego bełkotu pod publiczkę, ale SynNumerDwa powiedział: matka, obejrzyj, to coś innego.
I miał rację. Choć jest tam więcej pytań niż odpowiedzi, temat potraktowano zadziwiająco rzetelnie. Nawet wyjaśniono skąd się wzięło wyśmiewanie ludzi, którzy mieli kontakt, widzieli i mówili o tym. Podły mechanizm, ale skuteczny. Działa w każdej sytuacji. Teraz też i nie chodzi tylko o ufo.
Zawstydzanie, ośmieszanie, poniżanie, zastraszanie, szantaż...
A wszystko dla dobra narodu, bo ktoś uznał, że zwykli, maluczcy nie uniosą takiej wiedzy.
No i zarobić na technologii się chciało, tej co spadła z nieba...
Nic nowego, prawda Wszechświecie?
Podejrzewam, że  właśnie w tej chwili sporo osób przestaje czytać, papa :)

Skończyłam też czytać książkę Arkadija i Borysa Strugackich : Fale tłumią wiatr.
Dziwna sprawa z tą książką. Pamiętam, że pierwszy raz trafiła w moje ręce w podstawówce. Uwielbiałam science fiction już wtedy. Czytałam dużo, ale z tą nie potrafiłam sobie poradzić. Wydała mi się nuda i marudna. Zrezygnowałam po kilku kartkach i już. Powinnam zapomnieć, nie zainteresowała mnie. Ale jakoś pojawiała mi się w pamięci. Całkiem bez dania racji.
Ot tak znienacka. Fale tłumią wiatr...
Ostatnie tygodnie jakoś namolniej wpadała mi w oko w bibliotece. No stoi na półce. Oczy przyciąga. 
W końcu się poddałam. Zobaczmy, jak czterdzieści lat później wygląda sprawa z nudną książką.
No cóż, wsiąkłam. Wszystko przychodzi w odpowiednim czasie.


Otóż: Ludzie już od dawna podróżują po kosmosie, są częścią wspólnoty galaktycznej. Maksym Krammerer jest kierownikiem Wydziału Wydarzeń Nadzwyczajnych (WN) Komisji Kontroli (Komkonu). To wydział, który zajmuje się przewidywaniem i wyszukiwaniem różnych zagrożeń dla Ziemi oraz tworzeniem symulacji i wariantów jak mogą one się rozwinąć i jak można im przeciwdziałać. Jego pracownik Tojwo Głumow, kiedyś był Progresorem. Progresor to taki człowiek, który wyszukuje planety z cywilizacjami pierwotnym, ale z określonym już potencjałem do rozwoju. I za pomocą różnych narzędzi społeczno-psychologiczno- medycznych wpływa na  dzikie społeczeństwo, przesterowując je w kierunku najlepszego rozwoju. Tylko Tojwo po trzech latach rezygnuje, bo traci wiarę w sens tej pracy. I ląduje u Maksyma...
A Maksym orientuje się, że nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Zdaje się, że za Ziemię wziął się jakiś Progresor. Tylko, no cóż, mocno bardziej rozwinięty od Ziemian kosmita z supercywilizacji i nieuchwytny...jak cień, roboczo nazwany Wędrowcem. Maksym bardziej to czuje, niż ma dowody. Wszyscy wokół uśmiechają się półgębkiem, że Maksymowi ciut jakby dekielek urwało...

Jednak symulacja wypluta przez komputer mówi:
"...- ludzkość zostanie podzielona na dwie nierówne części;
- ludzkość zostanie podzielona na dwie nierówne części na podstawie nieznanych nam parametrów, przy czym mniejsza część w przyśpieszonym tempie i na zawsze prześcignie większą;
- ludzkość zostanie podzielona na dwie nierówne części na podstawie nieznanych nam parametrów, przy czym mniejsza część w przyśpieszonym tempie i na zawsze prześcignie większą, a dokona tego wola oraz sztuka cywilizacji zdecydowanie nam obcej."

Kiedy Maksym mówi o tym Tojwo, ten, jako były Progresor, uświadamia sobie jakie to niesie szersze skutki dla Ziemi.
"...Nikt nie twierdzi, że Wędrowcy chcą Ziemianom wyrządzić krzywdę. To rzeczywiście bardzo mało prawdopodobne. Boimy się czegoś innego, czegoś zupełnie innego! Boimy się, że zaczną tu tworzyć dobro, tak jak ONI je rozumieją!"
"Byłem Progresorem wszystkiego trzy lata, czyniłem dobro, tylko dobro i nic oprócz dobra, i o Boże- jakże mnie nienawidzili ci ludzie! i mieli absolutną rację. Dlatego, że przyszli bogowie nie pytając ich o pozwolenie. Nikt ich nie wzywał, a oni wdarli się i zaczęli czynić dobro. To dobro, które jest zawsze dobrem."
"Oni przyszli bez pytania, to po pierwsze. Oni przyszli potajemnie, to drugie. A więc zakładają, że wiedzą lepiej od nas, czego nam trzeba- po pierwsze, i z góry są przekonani, że albo ich nie zrozumiemy, albo ich cele będą dla nas nie do przyjęcia. Nie wiem jak ty, ale ja tego nie chcę.
Nie chcę!"

Mogłabym zakończyć na tym, wszystko zostało napisane już dawno. 
Wiele jest Całkiem Zmyślonych Historii na tym świecie.
Wiele wątków się toczy, wiele czeka na swój czas.
Tylko ta wiewiórka, głupia czy nie....?


PS. Drogi Wszechświecie jeszcze jedna myśl naszła, bo docierają do mnie pomruki burzy na świecie. Są tacy, co chcą przymusu w pewnych kwestiach. Tylko widzisz, jak raz przymus zostanie wprowadzony, to ni jak go potem wyhamować. I ci, co teraz go chcą, potem mogą go nie chcieć. Przy może czwartej, bądź fafnastej dawce, a może już przy trzeciej? A może przy kolejnej "pandemii", gdzie jedynym lekarstwem będzie obcięcie małego palca? Tak sobie zmyślam :)
Tylko kiedy stwierdzimy, że palca jednak nie oddamy, okaże się, że nie możemy już protestować. 
I tasak pójdzie w ruch...może znieczulą?
Ale to przecież Całkiem Zmyślona Historia....
Ups..




Pozdrawiam Wszechświecie, twoja Prowincjonalna Bibliotekarka, bardzo przywiązana do swojego małego palca, a właściwie dwóch małych palców, a może i nawet czterech :)