Pamiętam Wszechświecie...
Różne rzeczy pamiętam. Okazało się, że niektóre, które pamiętam nawet z obrazami zdarzeń w głowie, nie zdarzyły się. Tak przynajmniej mówią moi rodzice, zapytani niedawno.
Zdziwione spojrzenia, dwa wielkie znaki zapytania...A ja nadal uważam, że było tak jak pamiętam, całym ciałem czuję, że było tak jak w mojej głowie.
I obecnie ufam bardziej sobie, choć czasem siebie nie rozumiem. :-)
Pamiętam.
W kącie pokoju jest szeroki wieszak na kurtki. Dużo tego tam wisi. Tuż pod wieszakiem stoi pluszowy, ciemnoniebieski tapczan, taki z podniesionym zagłówkiem. Wieszak jest na tyle nisko, że kurtki dotykają zagłówka. MałaBibliotekarka często korzysta z tego ukrytego miejsca. Schowana w kącik, skurczona w kulkę, w kącie za kurtkami czuje się bezpiecznie. Nie widać jej. Znikła.
Słyszy tylko swój oddech, ale to jest dobre. To nie pozwala zniknąć całkiem. Oddech, o czym ona wtedy jeszcze nie wie, jest jak sznureczek przy baloniku. Utrzymuje ją na Ziemi. Nie pozwala odlecieć w siną dal, choć tak bardzo by chciała.
Uciec nie uda się, ale zniknąć można. Też działa. W tamtym czasie, to odkrycie ratuje życie.
Od kilku lat po cichutku podczytuję Dzika Kura. Kury młodsze, starsze gadają tam sobie fajnie, ja tam chadzam i oglądam Kurzy Świat, bo ciekawy :-) Nie komentowałam do tej pory, bo one tam takie zżyte ze sobą, nie wpychałam się.
I ostatnio trafiłam tam posta ze słowem EKSHIBICJONISTYCZNY, TU zajrzeć należy.
Temat mnie ruszył, więc się odezwałam. Przymus pomagania ludziom, stykanie się z niewdzięcznością za pomoc, oczekiwania...Mocne. Przeżyłam sama. Kury też, bo komentarzy jest mnóstwo. Kurnik się rozgdakał, wiele głosów, wiele emocji, wiele energii w działaniu :-)
A potem przez kilka dni w mojej zewnętrznej i wewnętrznej przestrzeni życiowej wracało do mnie słowo: EKSHIBICJONIZM.
Znaczy Wszechświecie dajesz znaki by popaczyć :-)
Więc poklikałam do Wikipedii, która oddaje aktualny stan pojęciowy umysłu zbiorowego ludzkości i czytam:
Ekshibicjonizm – rodzaj parafilii seksualnej, stan, w którym jedynym lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest demonstrowanie swoich narządów płciowych lub aktywności seksualnej (np. masturbacji) obcym osobom – zazwyczaj płci przeciwnej – które się tego nie spodziewają[1]. Osoby obnażające się nie zdradzają zamiaru współżycia seksualnego z mimowolnym uczestnikiem tej sytuacji.
Reakcja lęku/szoku u świadka tego zdarzenia większa podniecenie ekshibicjonisty[2].
- Pojawiające się przynajmniej przez sześć miesięcy powracające, silnie podniecające fantazje seksualne, impulsy seksualne lub zachowania związane z pokazywaniem swoich genitaliów niespodziewającej się tego osobie.
- Fantazje, impulsy lub zachowania powodujące klinicznie znaczący dyskomfort lub upośledzenie w towarzyskim, zawodowym lub innym obszarze funkcjonowania[3][4].
Borzezielony! Wszechświecie!
Chyba jednak MM, pisząc, nie zajrzała do Wikipedii. I bardzo dobrze, bo by może nie odważyła się napisać tego fajnego posta.
Więc, jak już mój mózg poprocesował trochę, zaczęłam się zastanawiać.
O co chodzi? Ekshibicjonizm dotyczy genitaliów, w naszej kulturze temat TABU, strach, wstyd, inkwizycja, stosy, piekło, grzech! Po stokroć grzech! Genitalia się zakrywa! Ukrywa, nie mówi, udaje się, że ich nie ma. Dopuszczalne mówienie o nich tylko w sprośnych żartach. Pod wąsem, z przymrużeniem oka. ;-) I w pornografii, tam nawet pokazują, ale to jest BE! :-)
Jakimż cudem, Wszechświecie, post o wewnętrznych odczuciach, prawdziwy, szczery, uczciwy, dorobił się słowa: ekshibicjonistyczny?
I po kilku dniach przypomniałam sobie moje schowanko za kurtkami.
Wygląda na to, że w moim schowanku nie byłam sama, siedziała tam ze mną połowa, może trzy czwarte ludzkości. Gęsto i tłoczno. I wszyscy tam, jak te baloniki, kiwaliśmy się na sznureczkach ze swoich oddechów, starając się oddychać jak najciszej, starając się, by nikt nas nie zauważył. Ukrywaliśmy się.
I tu pojawia się kolejne brzydkie słowo: EMOCJE.
Zajrzyjmy do umysłu zbiorowego :
Emocja[a] (od łac. e movere, 'w ruchu') – stan znacznego poruszenia umysłu. Emocje charakteryzują się tym, że pojawiają się nagle i zawsze łączą się z zaburzeniem somatycznym; mogą osiągnąć dużą intensywność, ale są przejściowe[1].
No...to pocieszające, że to draństwo jest przejściowe. Kto ma ochotę na zaburzenia somatyczne i znaczne poruszenie umysłu. Wszyscy pragniemy spokoju, stabilizacji, wyciszenia...Zen, nirvany, nieba.
Ech...
I jakimś paskudnym trafem, jakąś podłą ścieżką, doszło do tego, że EMOCJE połączyliśmy z EKSHIBICJONIZMEM.
Kiedy, jak, czemu? Co się stało?
Nie wiem Wszechświecie jak u innych, wiem, co działo się ze mną.
Piszę o tym. Wyciągam moje wspomnienia i układam mojego puzzla. Wiem, że dorośli wmówili MałejBibliotekarce, że emocje są BE! ze strachu. Swojego strachu przed zobaczeniem, jak ich działania mnie krzywdzą. Kiedy dziecko nie płacze, kiedy znika, kiedy nie reaguje, kiedy chowa własne emocje, mogli udawać, że wszystko jest ok.
NIE HISTERYZUJ...i wyrzuty sumienia tak wtedy nie dokuczają.
Uwierzyłam. Uwierzyłam, że emocje są TABU, są zaburzeniem...I, że nie można ich pokazywać, bo to tak jak pokazać genitalia...Jesteś cały odsłonięty, cały widoczny, cały nastawiony na STRZAŁ.
I ktoś cię upoluje i zje.
Strach, strach, STRACH....
I wszyscy gramy w tę grę. Wymyśliliśmy mnóstwo zakazów, nakazów, dobrych obyczajów, etykiet, regulaminów, zasad, definicji.
Wszystko po to by siedzieć w kącie za kurtkami. I słyszeć tylko własny oddech. Nic więcej.
To jest SAMOTNOŚĆ.
A prawdziwa ODWAGA polega na wyjściu zza kurtek. Pomachaniu łapką: halo, tu jestem.
Na stanięciu we własnym świetle, na powiedzeniu CZUJĘ...
I magicznie, tak jak w Kurniku, nagle rozgdakają się kury...
Bo wiecie... #metoo
:-)
Pozdrawiam Wszechświecie, Twoja Goła Prowincjonalna Bibliotekarka :-)