Obserwatorzy

piątek, 7 września 2018

Witaj Wszechświecie...my name is Alice.

Foto by Peter Zeley :-)

Miałam kłopoty z uszami...Pamiętasz Wszechświecie? 
Bo ja pamiętam, prawie rok mrowienia, swędzenia, pieczenia, ciągle coś...To trochę przestanie, to za chwilę wraca i cholery można dostać. A lekarz nic nie może znaleźć.
Znaczy psychosomatyczne. Ok. Przeczekamy.
Problem znany, psychosomatyka nie raz mnie przewiozła przez różne, fizyczne stany organizmu, więc może jak dojdę co mnie dręczy, czego ja słyszeć nie chcę, to samo przejdzie.
Bo to fakt. Już kilka dokuczliwych rzeczy, ot taka migrena na przykład, mnie opuściło. Powoli, w miarę postępu na terapii, wraz ze zrozumieniem co i jak.
Popatrzę, poczekam....
A uszy mrowią. 

Siostra poprosiła mnie o zaopiekowanie się jej kotami, kiedy ona urlopuje. Koty niewychodzące, mieszkające w małym bloku w środku miasta. Ktoś musi ogarniać. Skorzystałam. Pomyślałam, że wyrwę się do miasta i przy okazji, zapiszę się do laryngologa, niech te uszy fachowiec obejrzy. Na wszelki wypadek. Bo wiadomo...?

Siedzę pod gabinetem. Idzie jakaś starsza pani. W białym fartuchu. Skulona, dość wiekowa, zasuszona jak śliweczka. Weszła do gabinetu. Mam jeszcze 10 minut do wizyty. Nikogo nie ma. To była lekarka? Stara jak piramidy. A ja płacę stówę za wizytę. 
Trudno. Przepadło. Odczekałam 10 min, wchodzę, a lekarka mówi: przepraszam, chwileczkę...i jeszcze chwilę śmiga na swoim srajfonie :-)
Odetchłam Wszechświecie :-)
Bardzo kompetentna, miła, pomocna. Zaordynowała jeszcze badanie słuchu, nawet mnie zaprowadziła do gabinetu gdzie to robili. Obejrzała wsio, wypytała, podłubała w uchu, obejrzała wyniki badania i powiedziała: ZDROWE USZY :-)
Psychosomatyka, dziękujemy :-)

Wyszłam na słońce. Ulica gwarna, uszy zdrowe, uznałam, że zrobię sobie dobrze w takim razie i pójdę do kina. 
Weszłam w przejście podziemne, idąc słyszę grajka grającego na akordeonie. Fajnie gra, z fantazją. Czasem mam dylemat: dać nie dać. Ale kilka dni wcześniej czytałam w internecie na czyimś blogu, że ludziom, którzy coś tworzą, trzeba dawać. Bo tworzenie to wartość sama w sobie, bardzo cenna. Utkwił mi ten post w głowie. Zaglądam do portfela, a tam dwa złote i PIĘĆ....Hm...
PIĘĆ pożałowałam. Bo do niebieskiego kotka przecież zbieram, na urlop i podróże. 
Popatrzyłam na grajka. Gra i się cieszy :-)
Siwy kompletnie hippis z kucykiem, z błyskiem w oku i rumieńcem na twarzy, zdecydowanie napędzany procentami :-) Musi alkoholik, ale jakiś taki fajny, pochyliłam się i wrzuciłam do walizki dwa złote. Wyprostowałam się i na twarzy hippisa zobaczyłam przepiękny, ciepły Uśmiech.
Nie było mocy by nie odpowiedzieć tym samym. Uśmiechnęłam się szeroko, uczucie radości zalało mnie całą. ŁOŁ!
Poszłam dalej po schodach w górę niosąc ze sobą to uczucie, wyszłam na chodnik, zrobiłam krok... i w tej chwili bzyknęła przede mną dziewczyna na rowerze. Gnała jak dzika. Poczułam podmuch, gdy mnie minęła. Stanęłam i popatrzyłam za nią. Wariatka.
Dopiero w połowie filmu dotarło do mnie, że te dwa kroki, które zrobiłam do walizki, by wrzucić dwójkę, uratowały mnie od potrącenia. I być może solidnych obrażeń. A ja pożałowałam PIĄTKI...
Wracając, wrzuciłam piątkę do walizki. 
Hippis na mnie spojrzał znów szeroko uśmiechnięty: O!...pamiętam panią :-)
Mówię, że i owszem , przechodziłam dwie godziny temu. 
A on na to, że w takim razie on mi coś zagra. 
Ja, że nie trzeba. 
On, że nalega. 
Ja, że nie trzeba, naprawdę. 
On, że mogę podać tytuł, a on zagra. 
Ja, że ok. To poproszę "Words" F. R Davida.

(tu wyjaśniam, że uwielbiam tę piosenkę, bo wiąże się z liceum i z zakochaniem ogromnym, przeokropnym w moim Mężu, wtedy koledze z klasy)

Hippis prosi bym zanuciła, bo jakoś złapać nie może.
Nucę...A ON GRA :-)


Łzy w moich oczach...

Idąc do wyjścia uzmysłowiłam sobie, że tak właśnie wygląda spotkanie z Tobą, Wszechświecie...
Ile takich spotkań przegapiłam? Ile przegapię? Ile dostrzegę?
Zobaczymy...
Czasem Aniołowie robią sobie z nas żarty- powiedziała Rosa na warsztatach :-)
Ano robią, ale poproszę więcej :-)

I jeszcze jedno: PIĄTKĘ odzyskałam natychmiast. W najbliższym sklepie do którego weszłam kupić coś na kolację.
A uszy powoli odpuściły...
Takto.


 Pozdrawiam Wszechświecie, twoja Prowincjonalna Bibliotekarka z Króliczej Nory :-)

20 komentarzy:

  1. "wróć noc nas zbliży..." i naszej młodości to piosenka, uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiech Wszechświata :-) Słowa nie przychodzą łatwo, ale gadać trzeba :-)

      Usuń
    2. o tytuł nie zapytałam...? my name is Alice.

      Usuń
    3. "Words" po angielsku. Ja zawsze słuchałam wersji angielskiej. Jest jakaś polska?

      Usuń
    4. to chyba był taki nasz przekład, koleżanka podłożyła swoje słowa do melodii:
      wróć noc nas zbliży ja wiem ty kochasz mnie, chyba całości nie pamiętam :)

      Usuń
    5. pytałam o tytuł postu bo mnie zaciekawił, nie piosenki :)

      Usuń
    6. Tytuł posta inspirowany Alicją w Krainie Czarów. Wiesz, weszła do Króliczej Nory i trafiła do odlecianego świata ;-) I jeszcze jakieś dragi wzięła :-) A ja zeszłam do podziemnego przejścia i spotkałam Anioła. O!

      Usuń
    7. https://www.youtube.com/watch?v=KTR6qLxjl2c

      AB- Bzikowa jesteś boskaaaaa. Jednak Eleni, tak to śpiewałyśmy na dyskotece jako szesnastolatki, zachowało się w czeluściach sieci. Cudowne. Dziękuję, zrobiłaś mi miłą niespodziankę na poniedziałkowy poranek.
      Zostawiam tu link specjalnie, bo tego postu dotyczy. Udanego tygodnia Dziewczyno

      Usuń
    8. Nawzajem :-)Ach te słodkie szesnastki :-)

      Usuń
  2. U mnie w przejściu podziemnym jest dużo grajków, jednak nie wszyscy mają ku temu talent. Miło, że Piątak powrócił do Ciebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie muszą mieć. Mogą nic nie robić, postawić miseczkę i siedzieć. Kartkę napisać i siedzieć. A im się chce jeszcze coś...ja to doceniam :-) Jak się ma talent, to prosta sprawa. Jak się ma tylko chęci jest trudniej o wiele ;-) Teraz będę dawać piniążek wszystkim, nigdy nie wiadomo, kiedy Aniołowie znów raczą się pośmiać :-) I faktycznie byli tak mili, że oddali piątkę :-)

      Usuń
  3. Jaki pogodny post!:-) Okazuje się, że jest jakaś ukryta ścieżka po której prowadzi nas Wszechświat. To znaczy, ona tylko dla nas jest ukryta. Jest dziwacznym, niepojętym labiryntem a Wszechświat widzi ja z góry i dla niego to prościzna! Widzieć znaki, słuchać głosu intuicji, nie przegapiać tego co ważne, umieć odróznic ważne od nieważnego. Jakie to trudne! Błądzi sie i błądzi aż nagle cudowna chwila przejaśnienia, ulgi i uśmiechu.Żarty aniołów?!:-)
    Wyobrażam sobie piękny uśmiech tego hippisa i grozę, którą poczułaś, gdy ta wariatka na rowerze minęła Cie o włos. Jak to wszystko się zmienia, rach, ciach. Pionki na szachownicy...
    Dobrze, że z uszami Ci przeszło na razie. U mnie od dziecinstwa pan żoładek podobnie bawi sie ze mną w kotka i myszkę!:-)
    Uściski serdeczne, Aniu!:-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ola, no popatrz. Jest Plan. To, że my nie wiemy o nim, nie oznacza, że go nie ma. I są pomocnicy, i działają w nieszablonowy sposób :-) Ale też i ja otworzyłam szerzej oczy, do wytrzeszczu wręcz ;-) Zorientowałam się, że kilkadziesiąt lat chodziłam trochę jak we śnie, a to uczucie, kiedy ten człowiek się uśmiechnął. Było takie PRAWDZIWE. Radość, COŚ, co zalało mnie całą :-) Tak łatwo przegapić, na pewno przegapiałam tysiące razy, pewnie jeszcze przegapiam, ale takie błyski Innego Świata są. U każdego. Żarty Aniołów ;-) Wiesz, to bardzo zabawne, ja córka alkoholika, zawzięta i wściekła na pijaków, nagle dostaję pomoc od pijanego Anioła ;-)
    Żołądek...też gadam z moim. Żołądek boli pod tytułem: czego ja nie mogę strawić? I to prawda najprawdziwsza. Eh...siemię lniane pomaga :-) I nalewka z orzechów :-) I wytrzeszcz oczu ;-) Pozdrawiam Olu, ściskam Przetworników z Hobbitowa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuje za piosenkę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och...ta piosenka :-) Proszę bardzo i ja pozdrawiam :-)

      Usuń
  6. Mam z tym ogromny dylemat, bo taki jedne nieco może nawiedzony, nieco może oświecony co go słucham ostatnio, mówi o aniołach takich jak ten Twój Hipis. Ale ja mieszkam w takim miejscu że mam tych proszących, żebrzących, grających i tańczących na pęczki. Centrum Wrocławia, sam rynek, kilkanaście dziennie, cyganie, staruszki, pijaczki, młodzi dzielący się talentem większym lub mniejszym. I czasem jak mnie za serce chwyci to dam, czasem kupię, a czasem unikam wzroku i zmykam. Tłumacze sobie, że jak na te swoje dwa złote to kwadrans sprzątam u kogoś. Że za dużo tych "aniołów". Łatwiej dostrzec w nich anioła jak się widzi raz na ruski rok jednego, a nie kilkunastu codziennie. Ech.. Chyba nie zdaję testu Wszechświecie ale nie umiem. Czasem czuję złość.
    Nie podbieram spinaczy z pracy bo mnie na nie stać. Ale też nie lubię szastać pieniędzmi bo aż tak zasobnego portfela nie mam. Podupadłam ostatnio.
    I mam znów problemy z zatokami, znaczy nie mogę oddychać pełną piersią. Niby nos drożny, ale ucisk i ból czuję, blokady jakieś, ograniczenia wewnętrzne mnie gniota. Strach. Uzmysłowiłam to sobie w tamtym tygodniu. Tylko nie wiem jeszcze jak z tym pracować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luna, kochana bliźniaczko odnaleziona w odmętach internetów :-) Nie jedyna z resztą :-) Mam multum bliźniaków. Dylematy miałam i ja. Bo jak czytałaś wata cukrowa zalepiła oczy :-) Anioły, opiekunowie, dusza, byty, energie...OK. Wsio to jest. Ale nie każdy żebrak jest aniołem. Myślę, że Wszechświat pożyczył na chwilę hippisa, by zagadać do mnie :-) On nadal siedzi i gra w przejściu, ale już ze mną nie gada. I ja widząc go, nie widzę tego czegoś. To była chwila, ODCZUCIE, EMOCJA. Czasem coś powiesz, zdarza ci się na pewno... zastanawiasz się: skąd ja to wiem? Albo czemu ja to powiedziałam? A to przekaz od Duszy :-) Dla ciebie, albo dla kogoś z kim jesteś. Masz całkowite i niezbywalne prawo zarządzać swoimi pieniążkami i dbać o siebie. Możesz rzucić dwójkę, gdy POCZUJESZ, że chcesz :-) Na tym to polega. Przynajmniej według mnie. Bo uświadomiłam sobie, że każdy ma Anioła, Każdy ma Duszę, każdy jest zadbany, każdy podąża zgodnie z Planem.
      Zatoki...znam :-) Strach. Stary przyjaciel. I ja mam teraz trudny czas. Musiałam wrócić do podstaw. Po trzech latach znów muszę spotkać się z moim gniewem, złością, wewnętrznym dzieckiem, matczyną raną...Kiedy się zorientowałam, że zrobiłam kółko, zła byłam na siebie, wściekła, że tyle zachodu, a ja nadal w tym samym. Ale NIE. Nie w tym samym. Ja już inna jestem, z innej strony podchodzę, z inną świadomością. Daj sobie czas, nie sprzątaj i nie blokuj. Poczekaj. Dziób :-) i czekaj, aż okienko się otworzy, nie przekraczaj siebie :-) Ja wróciłam do Magdaleny Szpilki. Ma stronę gdzie przeczytasz o Ira Sancta:-) Zajrzyj. I na YT ma konto. To są podstawy, podstawy podstaw. Długo...ściskam mocno :-)

      Usuń
    2. Oczywiście zajrzę. Dużo myśłę, i wiem, że teraz nastał czas działania bo kilka lat pracowałam w głowie... będę o tym pisać post, wylewa się ze mnie. Do przeczytania.

      Usuń