To nie ja robiłam te pierogi, z internetu są.
Po prostu smakowicie wyglądają.
Po prostu smakowicie wyglądają.
Ale zanim o pierogach to Wiosna przyszła.
Jakoś tak dziwnie przyszła, bo ja czekałam na zimę. I tak czekałam, czekałam aż przyszła wiosna a zimy ani widu, ani słychu. Do karmnika nie przyleciały ani gile, ani zięby, ani dzwońce ani cała reszta bandy, która w tamtym roku rządziła w nim. Dokarmiały się sikorki wszelkiej maści, wróble, mazurki i jeden zawzięty rozrabiaka, kowalik. Jak on wpadał do karmnika, to wszyscy wont i to już!
Nastawiał się do bitki i skrzeczał złowrogo. No trochę świr, ale co zrobisz :)
Zaliczyliśmy już marcową grypkę więc wiosna zaklepana. Choć nie wiem czemu, ale moja czeremcha się nie śpieszy. Powinna mieć już nabrzmiałe pączki z listkami, ale nie ma, może coś wie?
Zobaczymy.
Gawrony są bardzo aktywne, gniazda poprawione, powiększone, gotowe na przyjęcie następnego pokolenia. Gody odbywały się radośnie i intensywnie, co obserwowałam załzawionymi oczyma leżąc zasmarkana z gorączką w łóżku. Akurat mam widok na największe gniazdo w kolonii. Młodziaki, podniecone ruchem w kolonii, co raz dokuczały starszym usiłując wyciągać z gniazda patyki, które ci tam właśnie z pieczołowitością umieścili. Sporo awantur. Ale po pracy i żerowaniu, wieczorem, zapadał spokój. Siadały gawrony na drzewach, lekko się kołysały na gałęziach. Czyściły piórka, przeciągały się, przytulały się coś tam do siebie gardłowo gruchając. Wiosna.
Jakoś tak dziwnie przyszła, bo ja czekałam na zimę. I tak czekałam, czekałam aż przyszła wiosna a zimy ani widu, ani słychu. Do karmnika nie przyleciały ani gile, ani zięby, ani dzwońce ani cała reszta bandy, która w tamtym roku rządziła w nim. Dokarmiały się sikorki wszelkiej maści, wróble, mazurki i jeden zawzięty rozrabiaka, kowalik. Jak on wpadał do karmnika, to wszyscy wont i to już!
Nastawiał się do bitki i skrzeczał złowrogo. No trochę świr, ale co zrobisz :)
Zaliczyliśmy już marcową grypkę więc wiosna zaklepana. Choć nie wiem czemu, ale moja czeremcha się nie śpieszy. Powinna mieć już nabrzmiałe pączki z listkami, ale nie ma, może coś wie?
Zobaczymy.
Gawrony są bardzo aktywne, gniazda poprawione, powiększone, gotowe na przyjęcie następnego pokolenia. Gody odbywały się radośnie i intensywnie, co obserwowałam załzawionymi oczyma leżąc zasmarkana z gorączką w łóżku. Akurat mam widok na największe gniazdo w kolonii. Młodziaki, podniecone ruchem w kolonii, co raz dokuczały starszym usiłując wyciągać z gniazda patyki, które ci tam właśnie z pieczołowitością umieścili. Sporo awantur. Ale po pracy i żerowaniu, wieczorem, zapadał spokój. Siadały gawrony na drzewach, lekko się kołysały na gałęziach. Czyściły piórka, przeciągały się, przytulały się coś tam do siebie gardłowo gruchając. Wiosna.
![]() |
10 kwiatów na dwóch badylkach moja mama wyhodowała |
Projekt i Reszta Ocalała daje radę. Zwłaszcza Projekt. Po ochronnej anihilacji bioróżnorodności, owa bioróżnorodność powolutku, jakby mimowolnie i przypadkiem, wpełza na unijne tereny. Sprytnie kryje się między kolczastymi krzakami dzikiej róży nasadzonej w dużej ilości. Certyfikowanej zapewne. Zarasta obrzeża trawników, włazi do piaskownicy, przepycha się miedzy barwinkiem i bluszczem. Obrasta Pijacką Chatkę (zwaną wiatą edukacyjną w papierach), próbując ukryć fakt, że wiosna do Chatki zajrzała już i zostawia tam sporo śmieci segregowalnych, zwłaszcza szkła i metali.
No i spadają budki dla ptaków, zapewne również certyfikowane unijną pieczątką. Rozsychają się, czasem gniją, nieczyszczone od 3 lat, spadają i leżą, dając świadectwo...
Że wszystko ok, jak mniemam, wszystko idzie do dobrego :)
Że wszystko ok, jak mniemam, wszystko idzie do dobrego :)
![]() |
Kotka Milutka i poranne rozmowy przy karmniku |
I tak to, bez zimy mamy wiosnę.
A wiosną ludzie zaczynają zerkać ile im przybyło ciałka przez zimę i rozpoczyna się pęd do... sama nie wiem. To się nazywa odchudzanie, ale ja nie wiem, czy o to chodzi. I jak to nazwać tak naprawdę.
Tu dodam w celu wyjaśnienia: nie jest to wredny post hejtujący odchudzanie i kogokolwiek, kto się odchudza. Wręcz przeciwnie, trzymam kciuki za powodzenie :)
Więc spojrzawszy na wagę, stwierdziłam, że może by coś zmienić w diecie, hm... Błąd.
Jak tylko boty w internecie się zorientowały, że oto podjęłam temat jedzenia "zdrowego" rozpoczął się atak cybernetyczny. Na Facebooku i YouTube nagle jacyś dietetycy, zielarze, lekarze, wit. D, suplementy, ćwiczenia, to jeść, to nie jeść, to badać, to badać jeszcze bardziej, otyłość, choroba, cholesterol, cukier, zadbaj o siebie, zrób to, zrób tamto a to cię wyzwoli i uzdrowi, tylko rób to i rób to, i jedz to.
Wszystko zbadane, naukowcy już wiedzą, są artykuły, są badania, niepodważane! Medycyna dobra, medycyna zła, a właściwie to jajka cię uratują tylko wyrzuć chleb, bo to trucizna. No i jedz awokado, duuużo awokado. Cukier cię zabija, sól cię zabija, mąka cię zabija...
Właściwie, cały przemysł spożywczy cię zabija...
A wiosną ludzie zaczynają zerkać ile im przybyło ciałka przez zimę i rozpoczyna się pęd do... sama nie wiem. To się nazywa odchudzanie, ale ja nie wiem, czy o to chodzi. I jak to nazwać tak naprawdę.
Tu dodam w celu wyjaśnienia: nie jest to wredny post hejtujący odchudzanie i kogokolwiek, kto się odchudza. Wręcz przeciwnie, trzymam kciuki za powodzenie :)
Więc spojrzawszy na wagę, stwierdziłam, że może by coś zmienić w diecie, hm... Błąd.
Jak tylko boty w internecie się zorientowały, że oto podjęłam temat jedzenia "zdrowego" rozpoczął się atak cybernetyczny. Na Facebooku i YouTube nagle jacyś dietetycy, zielarze, lekarze, wit. D, suplementy, ćwiczenia, to jeść, to nie jeść, to badać, to badać jeszcze bardziej, otyłość, choroba, cholesterol, cukier, zadbaj o siebie, zrób to, zrób tamto a to cię wyzwoli i uzdrowi, tylko rób to i rób to, i jedz to.
Wszystko zbadane, naukowcy już wiedzą, są artykuły, są badania, niepodważane! Medycyna dobra, medycyna zła, a właściwie to jajka cię uratują tylko wyrzuć chleb, bo to trucizna. No i jedz awokado, duuużo awokado. Cukier cię zabija, sól cię zabija, mąka cię zabija...
Właściwie, cały przemysł spożywczy cię zabija...
Ze zdumieniem odkryłam, że otyłość zaliczono do "chorób". Że trzeba leczyć. Zapewne objawowo :)
Cóż za pole do popisu dla Big Farmy, tyle nieprawidłowości do naprawienia w człowieku. Za pomocą chemii oczywiście. Tylu chorych ludzi, biedacy...pomożemy!
Muszę się przyznać, że popłynęłam. Zaczęłam robić notatki, co zbadać, zastanawiać się czy mam objawy insulinooporności, a może wątroba, tarczyca, a może trzustka? Co jeść? W lodówce same trujące rzeczy, awokado nie ma, olej zwykły. Ale jajka mam, prawdziwe, tylko na samych jajkach się nie da. Chleb zły a właśnie znalazłam panie, które pieką taki dobry, swojski chlebek, szkoda....
Ale przecież jestem gruba i właściwie już umieram, według tego co czytam, już po mnie, tylko patrzeć jak padnę na ulicy na zator, zawał, śpiączkę cukrzycową, wylew, ciśnienie...
I tak zakisłam w tym szukaniu dobrych rad i jedynej dobrej drogi do mitycznego zdrowia, które tuż na wyciągnięcie ręki a jednak takie nieosiągalne, że dopiero pani Brodzik, aktorka taka, mię uratowała.
![]() |
kartacze ze skwareczkami |
Muszę się przyznać, że popłynęłam. Zaczęłam robić notatki, co zbadać, zastanawiać się czy mam objawy insulinooporności, a może wątroba, tarczyca, a może trzustka? Co jeść? W lodówce same trujące rzeczy, awokado nie ma, olej zwykły. Ale jajka mam, prawdziwe, tylko na samych jajkach się nie da. Chleb zły a właśnie znalazłam panie, które pieką taki dobry, swojski chlebek, szkoda....
Ale przecież jestem gruba i właściwie już umieram, według tego co czytam, już po mnie, tylko patrzeć jak padnę na ulicy na zator, zawał, śpiączkę cukrzycową, wylew, ciśnienie...
I tak zakisłam w tym szukaniu dobrych rad i jedynej dobrej drogi do mitycznego zdrowia, które tuż na wyciągnięcie ręki a jednak takie nieosiągalne, że dopiero pani Brodzik, aktorka taka, mię uratowała.
![]() |
zaguby ze skwareczkami |
Otóż na YouTube gdzieś klikłam jakiś wykład o "zdrowym jedzeniu" i tam był fragment wywiadu z Joanną Brodzik. Zapytano ją jak jej się udaje utrzymać taką ładną sylwetkę mimo lat 53 (bo w mediach to już wiek schyłkowy).
I cóż słyszę w odpowiedzi? P. Brodzik mówi, że już była na równi pochyłej i staczała się, bo menopauza. I ją to bardzo posunęło w objętości. Ale miała wokół siebie mądrych ludzi (czyżby sama się do nich nie zaliczała?).
I ci mądrzy ludzie powiedzieli jej, że pierogi ze śmietaną i cukrem to jest comfort food.
(tzn. ogólna nazwa ulubionych potraw, po które sięgamy pod wpływem emocji (dobrych lub złych).
I należy ich się pozbyć, pierogów znaczy, nie emocji. Plus oczywiście inne comfort foody też, wont!
Tylko zdrowe, warzywne, organiczne, bez żadnego comfortu jeść należy.
I ci mądrzy ludzie powiedzieli jej, że pierogi ze śmietaną i cukrem to jest comfort food.
(tzn. ogólna nazwa ulubionych potraw, po które sięgamy pod wpływem emocji (dobrych lub złych).
I należy ich się pozbyć, pierogów znaczy, nie emocji. Plus oczywiście inne comfort foody też, wont!
Tylko zdrowe, warzywne, organiczne, bez żadnego comfortu jeść należy.
I mię zastopowało. Tak jakbym biegła 100km/h i nagle zatrzymała się.
Poczułam taką niezgodę i złość, że aż wybiło mnie z zakisłej rzeki "zdrowego trybu życia".
Pierogi? Pierogi?
Bo ona przestała jeść te pierogi z zabójczym cukrem i tą ohydną śmietaną. I ma teraz smukłą sylwetkę i jest zdrowa. I wszystko się naprawiło.
![]() |
babka ziemniaczana z kiełbaską |
Dopiero do mnie dotarło jak pozwoliłam zmanipulować swój umysł. Niby nie wchodzę tam gdzie nie chcę, ale korzystam z kilku rzeczy w internecie. A to wszystko jest połączone i cały czas czujne, cybernetyczne oczy śledzą treści, które oglądam. Szukają dziurki w mojej głowie, którędy wśliznąć się po cichutku i na moich strachach i deficytach uwić sobie wygodne gniazdko. Ach moja nerwico...
Pozwoliłam. Cóż...
![]() |
placki ziemniaczane |
W niedzielę mąż pojechał sędziować zawody, a ja ugotowałam sobie 12 pierogów z truskawkami.
6 szt. posmarowałam sobie na bogato śmietanką kwaśną, posypałam cukrem trzcinowym i zjadłam powoli, delektując się każdym kęsem. Następne 6 szt. zjadłam wieczorkiem, polane rozpuszczonym masełkiem i posypane znów cukrem.
Jakie były dobre, jak nigdy chyba :)
Więc zakończyłam odchudzanie, zdrowe odżywianie i inne cuda na kiju.
Postanowiłam zdać się na siebie w tym przypadku, bo ja w przeciwieństwie do P. Brodzik mam własny rozum. Nawet jeśli w grubym ciele :)
Pozdrawiam Wszechświecie, Twoja fanka pierogów i potraw podlaskich, Prowincjonalna Bibliotekarka
dlaczego trzcinowym? nasze organizmy nie są przyzwyczajone do tego egzotycznego cukru. lepiej chyba słodzić naszym. albo miodem.
OdpowiedzUsuńi (od tego powinienem zacząć) smacznego i na zdrowie!
Miód można, nie pomyślałam. Następnym razem. A cukier trzcinowy po prostu lubię. Ma fajny karmelowy smak. Ja go dobrze toleruję, w moim domu jest od co najmniej 30 lat, już się przyzwyczailiśmy.
UsuńByło smacznie i zdrowo, dziękuję!
Oj Aniu, ale się uśmiałam! Co zdanie Twojego tekstu, to moje własne myśli i działania 😅 Też mnie youtubowe algorytmy dopadły dietetycy i żywieniowi guru, o żesz ty jedzeniowa kontrabando 🤭😆 Też w porę się ocknęłam, moi tylko patrzyli na mnie z politowaniem wcinając bułeczki z masłem i miodem itp. Oni już nie reagują, bo to nie pierwsze moje takie zrywy. Ocknęłam się przed tłustym czwartkiem i poooszło 5 pączków. Ale to było dobre 🥳
OdpowiedzUsuńHanka C.
Też sobie pączkowałam miło :) I też rozum odzyskałam w odpowiednim momencie. Myślę Hanka, że nas jest więcej ;) Tylko ludziska boją się przyznać. Lekarz gnębi, społeczeństwo gnębi, nasz własny wewnętrzny krytyk gnębi i nerwica lękowa kwitnie. A algorytmy tylko czyhają. Psychiatryk :DDD
Usuńtak smakuje wolność :)
OdpowiedzUsuńwolność i samostanowienie :)
UsuńGenialny komentarz :) Niech żyje wolność! Wolność i swoboda :)
UsuńO, komfortowe jedzenie - to mi się podoba, kubki smakowe i dusza szczęśliwe. ja poszłam do lekarza z kaszlem, a on mi takie badania zlecił, ze 4 fiolki krwi mi zabrali, nie mówiąc o innych badaniach.
OdpowiedzUsuńMiałam wrażenie po wywiadzie, że jakąś straszna chorobę chce mi znaleźć koniecznie, a ja tylko kaszel mam...
Och, szarlotka lub serniczek....mniam, jutro kupie kawałek do kawy!
Smacznej wiosny, Aniu!
I smacznego Jotko :)
UsuńTeż mam czasem wrażenie, że mój lekarz jest rozczarowany, że nie mam cukrzycy, nadciśnienia itp. Łatwiej by mu było, bo mu by się potwierdziło, gruba= chora, pasuje. A tak, kłopot...
Kaszel może po przeziębieniu, albo czasem trzeba szyję rozluźnić. Masz problem z kręgosłupem szyjnym, więc odrobina leciutkich ćwiczeń może pomóc i na kaszel. Wiem z doświadczenia.
Miłego serniczka i miłej Wiosny Jotko.
Myślę, że najzdrowszy dla organizmu jest zdrowy rozsądek. We wszystkim, zgodnie z powiedzeniem ,,co za dużo, to niezdrowo". Od ponad roku jem minimalne ilości cukru, a jadłam dużo słodkości, bo je uwielbiam i myślę, że dzięki temu teraz znacznie lepiej sypiam. Teraz potrafię bez wybudzeń przespać 8 godzin, a kiedyś budziłam się po 3- 4 i często do rana nie spałam.
OdpowiedzUsuńA propos funduszy unijnych, to u mnie władze lepiej je wykorzystały, bo mam dzięki UE ścieżkę rowerową przez piękne, zielone tereny. Po prostu bajka. :) Mądrze to zrobili, bo dzięki temu już się nie pojawiają na tych terenach dzikie wysypiska, a przedtem było ich pełno, więc jest to duży obszar ocalony przed cywilizacją w jej najgorszym wydaniu. A więc natura górą, czego dowodzi również to, co sama obserwujesz u siebie, gdzie natura odzyskuje utracone włości. :)
Kocham ptaki, przepięknie o nich piszesz. Pozdrawiam cieplutko. :)
Zdrowy rozsądek rzadko spotykany jest obecnie. Wręcz nawet trzeba go szukać, nawet u siebie, bo zawalony informacjami z internetu i od bliźnich. A jak człek już go znajdzie, to chronić należy, bo ciągle coś na niego dybie.
UsuńTe wybudzenia nocne znam bardzo dobrze, lata całe mię męczyły. I nie sądzę, bo chodziło o cukier. Raczej bym łączyła to z obniżeniem lęku, osiągnięciem dobrostanu pewnego, pracą nad sobą, wyciszeniem systemu nerwowego. Ja nadal jem cukier, nie biję się z nim, ale śpię spokojniej niż kiedykolwiek.
Czyli twoi zarzundzający mądrzejsi niż moi. Ale ja spokojnie poczekam, przyroda da radę. Właściwie, już wygrywa w Projekcie :)
U mnie się zbiegło kilka czynników, bo faktycznie równolegle z pracą nad emocjami postanowiłam ograniczyć cukier, którego być może nadużywałam, a ponoć działa pobudzająco na mózg, więc zwłaszcza wieczorem lepiej sobie darować. Nadal się nie oprę szarlotce u koleżanki, bo faszystowska dyscyplina wstrętną mi jest. ;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU mła rzuty na zrzucanie kilogramów są skoordynowane z bólami kręgosłupa i ogólnym niedołęstwem. Znaczy zadaję nimi kłam wszystkim tym twierdzeniom mojej familii i przyjaciół, że u mła koordynacja w sferze prywatnej nie występuje, ponieważ dzikim chaosem sobie rekompensuję jaki taki porządek w sferze zawodowej. Jest koordynacja? Jest. Diety zazwyczaj trwają dopóki mła się samopoczucie nie poprawi a potem to da capo al fine. Z tym komfortowym żarłem to chyba chodziło o zajadanie problemów, niektórzy sobie różne rzeczy żarłem rekompensują. Dla mła żarło jest wartością samą w sobie, mła od dziecięcia po prostu lubiła jeść, doznawać smaków. W wieku lat trzech i pół uknuła pierwszą poważną intrygę kulinarną, która pozwoliła jej cieszyć się smakiem flaków. Wicie rozumicie, w czasach dzieciństwa mła panowało powszechne przekonanie że dzieci powinny jeść zdrowo, mła tylko nigdy nie ogarnęła dlaczego to zdrowo równało się bez smaku. Mła tak sobie pomyśliwa że ten pogląd na temat zdrowej bezsmakowej żywności niestety nadal ma się świetnie. No cóż, mła wyznawcom żywności zdrowej do bólu zawsze podaje jako jedną z możliwości żywienie się energią słoneczną poprzez uszkodzoną siatkówkę. Taa... czysto, ekologicznie, odpadów nie ma. Człowiek szczęśliwy, planeta szczęśliwa, IQ społeczeństwa rośnie poprzez samoeliminację co niektórych - wszyscy zadowolnieni. Nadgorliwość gorsza niż faszyzm a rozbuchanie emocji przez przekaz mendialny - panuję nad ciałem, jestem panią czy panem hormonów, ciało świątynią, która nigdy nie ulegnie zniszczeniu, będę okazem zdrowia w trumnie - wyłącza realną ocenę sytuacji.
OdpowiedzUsuńŻyj szybko, umrzyj młodo, zostaw atrakcyjne zwłoki :)
UsuńTo nie tyle koordynacja co balans i pewna zdrowa harmonia, tu porządek, tu chaos, a po środku Zen :)
Kręgosłup rozumiem, dlatego się ruszam i robię dziwne rzeczy, ale z dietami skończyłam, bo ostatnie dwa razy efekt jojo przyniósł dodatkowe kilogramy. Moje ciało nie lubi, ja nie lubię żadnych restrykcji. Dobrze się czuję gdy nie jem po 16. Czasem nawet mi się udaje :)
Zajadanie emocji też mi znajome, ale tu comfortu raczej nie ma Taba. Czuję jakiś głód, już go rozpoznaję, bo on nie z żołądka a raczej ze środka klatki piersiowej. I idę do lodówki, a tam to co jest. Nigdy w takim stanie nie gotowałabym pierogów, bo za długo...Teraz udaje mi się opanować to czasem i zapytać siebie: o co NAPRAWDĘ chodzi? Bo nie o kiełbasę z musztardą zagryzioną borówkami ze śmietaną i popchniętą serem żółtym :DDD
Comfort food każdy ma jakieś, smaki z dzieciństwa albo jakiś nowy smak, który urzekł. Tak jak piszesz, próbowanie smaków, każdemu to potrzebne. Czasem, gdy ktoś opowiada o tym zdrowym jedzeniu, widzę w nim taką niemiłosierność. Najpierw dla siebie, potem dla innych. I takie wysokie mury z ładnie poukładanymi cegłami. Wtedy zostawiam człeka, bo on musi sam.
O tak, ja też marzę o byciu okazem zdrowia w trumnie.
OdpowiedzUsuńA wracając do Ani - strach i lęk rzeczywiście potrafią zrobić z człowiekiem wiele.
Natomiast jedzenie, ach, jak ja lubię jeść. Te wszystkie miłe obrazki, które dołączyłaś , Aniu.... Zjadłabym babkę ziemniaczaną. Oraz placki, oraz te no, zeppeliny, których nie pokazałaś.
Oraz nadmienię, że ja akurat mam smukłą sylwetkę, pochłaniając przez całe życie jedzenie w ilościach nieprzyzwoitych. I oby tak dalej być mogło.
Niech żyją pierogi z cukrem i śmietaną!
O bardzo przepraszam, zeppeliny też pokazałaś, tylko, mi się za szybko przewinęło.
UsuńJeszcze tylko spytam, co to są ZAGUBY?
Nosz ja ci zazdraszczam bardzo. Do 40-stki tak miałam. A potem pierdykło. Ale to nic, nadal jadam dobre rzeczy, takie jak zaguby właśnie. Tu masz przepis właściwy, bo ja uważam, że jedyne, prawdziwe są z wody, a nie smażone czy pieczone, czy co tam jeszcze.
Usuńhttps://www.radio.bialystok.pl/smakipodlasia/index/id/127526
Mój teść je robił sam, nie pozwalał teściowej się dotknąć :)
Zeppeliny? U nas mówi się kartacze. Pamiętam jak dawno temu byłam na Chłopach w kinie, w Warszawie. I jak Bożena Dykiel, chyba, na ekranie wniosła misę kartaczy ze skwarkami to w kinie wybuch ogromny entuzjazm :) Zdecydowanie to było comfort food dla wielu :)
U nas też się mówiło kartacze. I one, te kartacze były okrągłe i wykonane z ciasta z surowych ziemniaków, z nadzieniem z mięska mielonego i smażonej cebulki, i zawsze doprawione nasionami kolendry. Tak jak na kluski szare, czy też żelazne. Babcia robiła. Pyszne one były...
UsuńŚwietnie to opisałaś 😊 w dobie tylu informacji naprawdę można zwariować. Najlepiej byłoby nic nie jeść ewentualnie marchewkę i popijać wodą - chociaż jak się zastanowić ta marchew przecież też ma w sobie chemię 😂 ile ludzi tyle opinii ale musisz znaleźć sama dla siebie balans, to co będzie zgodne z Twoim przekonaniami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Azotyny w marchwi i w wodzie też mnóstwo czegoś :DDD
UsuńPrzerabiałam też. Wyszło, że jedyny rozum to mój własny i tam się kieruję, bo inaczej zwariować przyjdzie. A to też już przerabiałam i nie polecam ;)
Miło, że się pośmiałaś :D
Nie wyrzekajmy sie radości życia. Jeśli jest nią dobre jedzenie i jesli to nam nie szkodzi, to jedzmy. Po prostu...
OdpowiedzUsuńSmacznego tygodnia, Aniu!:-)
Otóżtotóż Olu :)
UsuńJest dużo dobrego jedzenia, mimo wszystko, ot takie ziemniaczki z kwaśnym mlekiem, mniam! Proste i dobre :)
Wszystko jest dobre, wręcz pychota, a już cukier szczególnie. Jedzmy więc - NA ZDRWIE! - pod warunkiem, że faktycznie jesteśmy zdrowi..
OdpowiedzUsuńJa mam osobiste doświadczenia w temacie - sprzed obżarstwa (w tym dużych ilości słodkości) i po zmianie sposobu odżywiania. Zmieniłam status z chorej na zdrową :) Trochę to zajęło, ale naprawdę warto było, bo leków i różnej maści "specjalistów" zaczęło przybywać w zastraszającym tempie, a jeden "mądrzejszy" od drugiego :))
Wolność i swoboda jest do pierwszego udaru lub wylewu, bo szybka śmierć to pobożne życzenie, i wtedy stajemy ciężarem dla bliskich!
Pytanie, czy tego chcemy? I całej walki z tym związanej.. Bo to będzie walka - z systemem, z niedołęstwem, z deficytami na wielu płaszczyznach.. No tu trzeba walnąć się w pierś, zajrzeć głęboko w temat , przeanalizować, wyobrazić i szczerze sobie odpowiedzieć na to pytanie :)
Boy-Żeleński, Tadeusz zresztą, napisał kiedyś:
"W ŻYCIU SWOEJEM CAŁEM ŻARCIE NIE JEST IDEAŁAEM"
Aniu, pozdrawiam serdecznie i mocno ściskam :)♥
Ps. Ależ smaka narobiłaś :))))
No cóż, nikt ci nie zagwarantuje, że zdrowo odżywiona nie dostaniesz udaru, zatoru, wylewu, zawału...
UsuńGrubi, chudzi, średni, wszyscy chorują na wszystko. W kolejce kręgosłupowej na zabiegi stoją wszystkie rodzaje ludzi :) I każdy walczy z systemem na swój sposób. Po prostu przestaję karmić nerwicę i luzuję majtki. Przestaję był własnym kapo obozowym.
Ja też nie chcę być ciężarem dla bliskich, ale wszystko się może zdarzyć...Warto się z tym pogodzić i uwolnić się od tego lęku. Damy radę cokolwiek będzie. Ty dałaś :) Czas żyć spokojnie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA to prawda, wszystko w głowie siedzi :)
UsuńWspółczuję koleżance, ale czasem dajemy sobie wleźć na głowę i są konsekwencje. ech...
Ja tam nie daję się zwariować, jak mi smakuje to znaczy, że jest dla mnie dobre. Tylko staram się "jeść połowę". Mam nadwagę ale nie otyłość i to jest dla mnie dobre w 79 roku życia. Nie chcę odejść chuda i zachudzona.
OdpowiedzUsuńWitaj już wiosennie Aniu
OdpowiedzUsuńNic tylko dookoła rady - jak się odchudzić. Dlaczego nie ma rad jak skutecznie "zdrowo" przytyć? A naprawdę niektórzy mają z tym problem. I nie jest to takie proste, jakby się wydawało...
Pozdrawiam słonecznie żółtym uśmiechem forsycji