Upał.
Męczący upał.
Poruszam się wolno. Powietrze zgęstniało. Czuję jak owija się wokół mnie, dotyka skóry wilgotnym, ciepłym liźnięciem. Przykre uczucie. Wpycha się do płuc, zalepia oskrzela, poddusza komórki łaknące tlenu. Wchodzę w tryb oszczędzania energii, wygaszam ekran, usypiam aplikacje, zapadam w letarg...
Przetrwanie...
Czyż nie to jest najważniejsze?
Nie wiem...
"Szuflado ma, kocham i uwielbiam cię, chociaż takiego dna nie ma nigdzie na świecie!
Ciasnoty twej nie boimy się skutków. Miejsca, że hej! dla wszystkich krasnoludków!"
"Gdy wszystko dla ciebie za małe, za krótkie, swój rozmiar zmień i zostań krasnoludkiem!
Bo gdy się mało do podziału ma, zmniejsza się ludzi i muzyczka gra!"
"Małe jest piękne, każdy z nas to wie. Ale w szufladzie nastroje są duszne.
Gdy serce pęknie, to dlatego, że małe jest często jakże małoduszne!"
Duszne.
Mało.
MałoDuszne...
Nie masz wrażenia Wszechświecie, że wszystko już było?
Wszystko zostało napisane, zobaczone i przeżyte? Tylko czy zrozumiane?
No nic...
"A ty Profesor: siedź i knuj!"
PS. W ten link twoja decyzja wchodzisz na własną odpowiedzialność.
Jest bardzo dużo niezbadanych skutków ubocznych tego kliknięcia. Nie musisz, możesz nie.
Wolna wola :)
PS.2. Tekst na niebiesko: piosenka ze ścieżki dźwiękowej filmu Kingsajz. Każdy chyba słyszał, ale czy ktoś dokładnie posłuchał? Wykonanie oryginalne:Majka Jeżowska & Anna Jurksztowicz & Mieczysław Szcześniak, kompozytor: Krzesimir Dębski. Rok: 1987
Jest bardzo dużo niezbadanych skutków ubocznych tego kliknięcia. Nie musisz, możesz nie.
Wolna wola :)
PS.2. Tekst na niebiesko: piosenka ze ścieżki dźwiękowej filmu Kingsajz. Każdy chyba słyszał, ale czy ktoś dokładnie posłuchał? Wykonanie oryginalne:Majka Jeżowska & Anna Jurksztowicz & Mieczysław Szcześniak, kompozytor: Krzesimir Dębski. Rok: 1987
Pozdrawiam Wszechświecie, Twoja zawsze, zmęczona, Prowincjonalna Bibliotekarka.
Przeczytałam wczoraj Twego posta i poza tym, że dał mi do myslenia wzbudzając kilka gorzkich refleksji, zaraził mnie takze tą świetną piosenką. I odtąd nucę ją sobie w głowie albo i na głos, bo ileż w niej jaskrawej prawdy...Tak, Aniu.Jest duszno, coraz duszniej w wymiarze fizycznym i psychicznym. Po prostu brakuje słów by ten dręczący stan opisać, a co dopiero by się z niego uwolnić. Oczywiscie, jak mówią nam media istnieje cudowne panaceum, które raz na zawsze pomoże nam wyrwać sie z tego zaklętego kręgu sterroryzowanych krasnoludków i osiągnąć królewski rozmiar. A my, nieszczęśni z powodu niezrozumiałego, dziecinnego wręcz uporu nadal nie chcemy owego eliksiru przyjmować, choć tylu już go wzięło i żyje. Wprawdzie wielu co go wzięło, nie żyje albo dreczą ich rózne choroby i kalectwa, ale to przecież nic w porównaniu z wieloma spodziewanymi korzyściami jak np. hulajnoga, parę dni wolnego albo wstęp na imprezę zarezerwowaną tylko dla wielbicieli eliksiru.
OdpowiedzUsuńA co do genialnych, proroczych wręcz filmów, które świetnie opisują obecną oraz przyszłą sytuację, to jest jeszcze parę godnych polecenia tytułów poza "Kingzazem". Ot, np. "Wojna światów", Szulkina albo "Ubu król" tego samego reżysera.
Oczywiście obejrzałam zalinkowany przez Ciebie program. Wiedziałam już o tym koszmarze z innych filmów i artykułów, ale i tak mną wstrząsnął. Obawiam sie jednak, że nikomu, kto nie chce widzieć oczu on nie otworzy.Każdy ma swoja szuflandię, w której choć duszno, to da sie przeciez żyć (najlepiej zatykając oczy i uszy na niepokojące dźwięki dochodzące z zewnątrz), wiec po co ma tę krainę opuszczać...?
Och, szuflandio, moja szuflandio...
Piosenka przypomniała mi się z nienacka dwa tygodnie temu. Znalazłam ją na YT, puściłam ją sobie i została ze mną. I ja ją sobie nucę :) Robimy kółka, kółko za kółkiem, wciąż i wciąż. Zmęczonam. Próbowałam opisać ten stan w którym jestem, bo to też stan wielu ludzi, nie jestem w tym sama. To oczywiste.
UsuńOba filmy znam. Ale Ola, nie każdy to zrozumie. Nie każdy CHCE zrozumieć. Kilka dni temu przypomniała mi się też książka Braci Strugackich: Fale tłumią wiatr. Kiedyś w podstawówce zaczęłam czytać i nie dałam rady. Ale nie wiem czemu, od czasu do czasu przypominała mi się. Teraz wzięłam, czytam i jestem zaskoczona na maxa, może nawet trochę przestraszona. Mimo, że jestem dopiero na początku, krok po kroku akcja przypomina to co mamy teraz. Oczywiście z poprawką na ozdóbki science-fiction. Czytam dalej.
Więc wszystko zostało napisane...
Szuflandia. Nadszyszkownik Kilkujadek:
- Przeżyliście chwilę załamania, ja to rozumiem. Kiedy chce się uciec od tego wszystkiego i tylko jakaś siła obowiązku trzyma nas na miejscu. Sam znam to uczucie... Ale my nie jesteśmy mściwi. Jeżeli dobrowolnie zadeklarujecie na piśmie, że to był tylko chwilowy kryzys, jesteśmy skłonni wszystko wam wybaczyć.
:D
A jeszcze a propos piosenki z Kinsajza. Kiedyś bardzo przyjemnie mi sie kojarzyła, nadal mi się kojarzy (jako i reszta piosenek z tego filmu, zwłaszcza "zmysły znają drogę do raju bram", śpiewane cudnie przez Anię Jurksztowicz.Bo wiadomo, lata osiemdziesiate i początek osiemdziesiątych - czas młodości, beztroski, wolności, chłonięcia zycia pełną piersią, łażenia do kina na wszystkie nowości (jeszcze do tego zestawu świetnych filmów dodałabym rzecz jasna "Seksmisję"), wesołego towarzystwa, smiechu z byle czego i zachwytu nad byle czym.To se ne vrati a żal...
UsuńTeraz człowiek więcej rozumie, chce i potrafi dotrzeć do głębszych warstw.Tak jak z tą ksiazką wspomnianą przez Ciebie, której niestety nie znam. Ale wiesz, ja to mam teraz przy większosci ksiażek, po które siegam po latach. Nagle odkrywam w nich nie dostrzegana wcześniej głębię i przekaz, coś, co wspaniale oddaje absurd i grozę obecnych czasów. Nawet w baśniach dla dzieci to widać. Tak, wszystko juz zostało napisane, wyznaczone, przewidziane a fantastyka coraz bardziej sie urealnia.
A propos wypowiedzi Nadszyszkownika KIlkujadka. O matko, jak sie tych kilkujadków namnozyło! A te ich teksty powielaja sie wciaz w nieco tylko rózniących sie wydaniach. Ale cóz, "polityka została wymyślona tylko po to aby kłamstwo brzmiało jak prawda" - nie wiem, kto to powiedział, ale coraz trudniej wyłowic w tym oceanie kłamstw odrobinę prawdy.
Aniu! Dobrze, że napisałaś tego posta, choc wyobrażam sobie jak Ci było trudno. Ale potrzeba wyrażania, opisania jakkolwiek tego dziwnego stanu na głos, po to byśmy wiedzieli, że inni czują podobnie, że nie jest nas mało - bo to wcale nie takie oczywiste.
Dziękuję i serdeczne myśli zasyłam Ci o wietrznym i chłodnym nareszcie poranku!
Kocham "King size" i " Seksmisję", w ogóle Machulski w komediach przemyca głębokie mądrości a piosenki z King Size przyczepiają się do człowieka i wołają o zrozumienie. Post mądry ale ja w te upały ledwo zipię i duchem i ciałem. W dodatku właśnie dwa 'ludzie' dopiekli mi do żywego swoją chciwością i fałszywością.
OdpowiedzUsuńUpały nie pomagają. A raczej bym powiedziała nasilają złe emocje. I tylko dwa ludzie Krystyno? To wcale nie źle, tylko dwa... No chyba, że się nie spodziewałaś, że TE dwa, to zawsze boli bardziej. Nie daj się, nogi do wody zimnej i do przodu :D
UsuńWłaściwie to mogłam się spodziewać ale ufność zawsze była moją dewizą (to może i śmieszne bo w moim słusznym wieku powinno się być asertywnym a nie naiwnym). A tym razem dostałam po nerach i trudno się pozbierać. Tylko dwa ludzie ale jakby rodzina, z tym zawsze najtrudniej.
UsuńRozumiem Cię, bo też czuję się jak krasnoludek, którego przytłacza ogrom świata i panująca na nim porażająca głupota. Ludzie są coraz bardziej agresywni, ale to nic dziwnego, bo agresja rodzi się z niemocy, frustracji i strachu. Widzę po sobie, że też za często mam ochotę kogoś zagryźć. Walczę z tym, ale z różnym skutkiem. Nie ma we mnie zgody na szufladkowanie ludzi, na przyklejanie im etykietek, ale zdarza mi się robić podobnie, bo cierpliwość mam na wyczerpaniu. Rozgrzeszam się, że dopóki to widzę i próbuję to zmieniać, to jest szansa na poprawę. Niestety trend "moja racja największa" ma się coraz lepiej. Nie potrzebujemy zewnętrznych wrogów, bo sami dobrze się tępimy nawzajem. Smutne to, bardzo smutne. Z przyjemnością oglądam stare komedie, bo to świetny kawałek kina i socjologiczny majstersztyk. Kocham się śmiać, nawet przez łzy. Dużo uśmiechu dla wszystkich i nie mniej życzliwości to jakoś przetrwamy ten sen wariata.
OdpowiedzUsuńMam to samo. Staram się ogarniać i nie rezonować, ale czasem nie mogę. Musi coś ze mnie wyjść, bo jest i siedzi. I kłuje. Ale jednocześnie nie dokuczam sobie, wszyscy mamy emocje. Ja zauważyłam już dawno, że agresję, złość i niezgodę nasilą u mnie próby kontrolowania mnie. To z dzieciństwa. To trauma a jednocześnie mój sygnał: rozejrzyj się, ktoś wlazł na twoje poletko. No to się rozglądam. Pierwsze co, to zdjęłam maskę, bo nasilała u mnie złość :) Taka próba kneblowania mnie i odcinania od komunikacji. Pewnie o to chodzi tak naprawdę, bo naprawdę nie wiem, kto jeszcze wierzy, że one chronią przed czymkolwiek. I wiem też, że noszone długo, powodują uzależnienie psychiczne. Później bardzo ciężko zdjąć, bo lęk jest ogromny. I niektórzy zostają w tym. Powtarzam sobie Harrego Pottera teraz. Dobrze popatrzyć jak zło przegrywa ;)Bo właśnie tak będzie i teraz!
UsuńZajrzałam w link, przed którym przestrzegałaś i chyba żałuję :/ Boję się jeszcze bardziej, nie o siebie, ale o swoje dziecko, które jest nauczycielką i będzie zmuszona, czy chce czy nie chce :/ Mimo, że ma odporność naturalną, bo przechorowała, tak samo jak pozostałych 49 członków rodziny :/ Całe 50 osób, równocześnie, wszyscy lekko i szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńNie jest moim celem straszyć. Wcale. Pokazuję tylko inną stronę sytuacji, bo ona JEST. To, że mamy głowy w piasku, nie oznacza, że tego nie ma. Przed operacją moja chirurg mi dokładnie powiedziała co może pójść źle. Ja nie chciałam słuchać, ale usłyszałam: pani MUSI wiedzieć, by podjąć decyzję. Mogłam się nie zgodzić, nie umarłabym, to nie była ta sytuacja ;) Ale podjęłam decyzję świadomie.
UsuńTwoja córka może powiedzieć NIE. Nadal może. Może nie podpisać papierka, że zgadza się dobrowolnie, bo to będzie potwierdzenie nieprawdy. Oczywiście, taka decyzja pociągnie za sobą konsekwencje, ale ta druga również. Mamy wybór.
Wiem jedno, to My tworzymy nasze życie. Jesteśmy dorośli.
Skoro przechorowaliście, to wasza odporność na to, cokolwiek to było, jest najlepsza. Czytałam opracowanie medyczne o pacjentach sars sprzed lat. Na Tajwanie chyba. Oni wszyscy, do tej pory, po przechorowaniu mają specyficzne przeciwciała, które działają również w przypadku zetknięcia z mutacjami. Pamięć komórkowa.
Pracuję nad tym, by zachować spokój, nie chowam głowy w piasek, ale nie wystarcza mi rządowa narracja surojadków. Z resztą, politycy kłamią od kiedy pamiętam, czemu akurat w tej sprawie mieliby przestać? Czy chcemy, czy nie chcemy, decyzja i tak należy do nas.
Konsekwencje też ;)
Więc płyńmy...
Aniu, wiem to wszystko i myślę podobnie. Do tej pory udawało mi się zachować spokój, bo wszyscy moi najbliżsi byli na nie, ale teraz ten przymus nauczycieli spędza mi sen z powiek. Gdyby nie kredyty to można by jakoś przełknąć utratę pracy, a tak ... Echhh...
UsuńJeszcze nie ma przymusu. Jeszcze można nie. Wbito nam do głów, że nie ma wyjścia. JEST. To, co się mówi, a to co się dzieje w życiu, rozjeżdża się. Czasem kiedy powie się NIE, obawiając się, że wulkan wybuchnie, zobaczymy tylko smużkę dymu. Tak jest ze strachem. U mnie to bywało często.
UsuńWiem, że to decyzje każdego z nas. Ja sama na razie nie jestem mobbingowana przez pracodawcę. Czekam na rozwój sytuacji. Jednak we mnie jest tak głęboki sprzeciw wewnętrzny, że raczej odejdę z pracy, bo nauczyłam się słuchać siebie. Na dzień dzisiejszy tak czuję. No i my nie mamy kredytów...Więc wspieram z daleka, bardzo wspieram, bo jest opcja, że nie będzie tak źle. Naprawdę ona jest :)
Witaj Aniu
OdpowiedzUsuńNie zdecydowałam się jeszcze ja kliknięcie tego linku. Może później? Masz rację, niby znamy piosenki, a jak ktoś nas spyta o czym jest, nie potrafimy dokładnie odpowiedzieć. Teraz w spokoju przeczytałam tekst, który przytaczasz i znalazłam coś nowego. Może słuchamy jednym uchem, a drugim wylatuje, w głowie pozostaje tylko muzyka?
Przetrwanie.... Czy najważniejsze? Pewnie w końcu tak....
Pozdrawiam już chłodniejszym rankiem
UPS... Teraz dopiero mnie olśnilo, że miałaś imieniny. Spóźnione ale najlepsze życzenia. Przecież wiesz, że zawsze dobrze Ci życzę
Miałam :) Dziękuję :)
UsuńNie klikaj, napisałam: wolna wola.
Ja słucham, muzyka jest dla mnie mniej ważna jednak.
Przetrwanie. Ono istnieje jako opcja tylko wtedy, gdy myślimy, że nie mamy innej opcji. Tak bardzo boimy się śmierci, bo nie wiemy, co jest po Tamtej Stronie. Gdyby nam to wyjaśniono, WOW! jak bardzo Ziemia by się zmieniła. Dlatego weszłam na ścieżkę poszukiwań i znalazłam sporo. Jak wiesz :)
I przetrwanie stało się tylko jedną z opcji, mniej ważną.
Oczywiście, że zajarzałam Aniu, tzn. kliknęłam w link. Obejrzałam, wysłuchałam, tylko że ja to wszystko już znam.
OdpowiedzUsuńChodzę i myślę. Nosi mnie. Od dawna mam wrażenie, że walę głową w beton, boli! A niby dlaczego i po co? Ci, którzy chcą wiedzieć znajdą albo dawno już zna!eźli wiedzę, a reszta? Reszta ma swoją w którą tak mocno wierzy, że gotowa opluć i "mordę" obić każdemu komu choćby powieka drgnęła na nie.
Z nikim już nie dyskutuję, powiedziałam znajomym co myślę o całej tej sytuacji, oberwało mi się, na szczęście bez wyzwisk i obrazy. Wyrazili wolę pozostania przy swoich poglądach i ja to szanuję. Spotykamy się nadal, ale nie kopiemy się po kostkach.
Jestem właśnie po obejrzeniu video na yt:
Nosel wkręca w Radiu ZET - Śrubka gwintowana.
Jest jeszcze drugie - Pół dawki.
Nie potrafię skomentować tego, co usłyszałam. Nie potrafię...Czy to wydarzyło się naprawdę, czy to może zostało wyreżyserowane jakoś? Jeżeli są tak niemyślący ludzie, to pozostało mi już tylko przestać się dziwić czemukolwiek.
A to znaleziony przeze mnie jeszcze jeden dialog z Kingsajzu też daje do myślenia:-) :
Olgierd Jedlina: Kumotrze szyszkowniku, coś mi przyszło do głowy. Dlaczegóżby po prostu nie udostępnić eliksiru wszystkim? Wtedy nareszcie będziemy wiedzieli, kto chce być krasnalem, a kto nie. Prawdziwi krasnale zostaną, a innych nam nie potrzeba.
Kilkujadek: Sęk w tym, że my potrzebujemy wszystkich. I tych co chcą, i tych co się wahają. Bo inaczej mogłoby dojść do tego, że któregoś dnia tylko my dwaj musielibyśmy koniom grzywy pleść. Ja wiem, polococktowcy nas nie kochają. Ale my ich tak długo będziemy kochać, aż oni nas wreszcie pokochają.
Pozdrawiam:-)
Oba noselowe filmiki widziałam, uśmiałam się jak norka :) I trochę przestraszyłam, że ludzie się łapią...Ale się łapią.
UsuńPowoli dociera do mnie, że trzeba odpuścić. Każdy musi pójść swoją drogą. Każdy wybiera, nawet jak myśli, że nie wybiera. A ja trudno odpuszczam, cholerka :)Ze starych sposobów najchętniej wybieram wojenkę. Nosz widzę ;) Ale układam się ze sobą, jakoś, nawet kiedy trochę powojuję, to szybciej dochodzę do punktu, gdzie widzę, że to nie działa, fanu żadnego nie ma. No uczę się, uczę, jak Andrzej...
Widzisz, Kingsajz wielkim filmem jest. A my ciągle w reinkarnacyjnym kole, jak chomiki. Ja wiedziałam, że komuna to nigdzie nie poszła, ale nie spodziewałam się, że przyjdzie nam znów przerabiać nazim. A może to jedno i to samo? Może to nie przypadek, że Auschwitz był w Polsce i Mengele też. Mieli do wyboru całą Europę, stało się u nas. Tak sobie puszczam myśli na wiatr, niech się układają...Wiem,że rozumiesz.
A Kilkujadek sam lubił łyknąć polokokty i sobie pociurlać z kobiełkami w Kingsajzie ;)
Aniu, oczywiscie weszlam w linka i obejrzalam, tyle ze wcale sie nie zdziwilam. To sie odbywa w kazdym kraju w tej chwili. Lekarzom stworzono taki system, ze aby sie przez niego przebic musza sie naprawde napracowac, wlozyc wieke wysilku, tlumaczen, papierkowej roboty, aby zglosic to, co obserwuja. Czesc z nich wybiera wiec inna droge, przymyka oko, nie zglasza , albo po prostu nie chce teho robic. aby zaoszczedzic sobie pracy . Mimo takich trudnosci , w oficjalnym systemie VAERS, w ktorym zglasza sie skutki uboczne i powiklania po szczepieniach odjotowano 1500 zgonow w samej tylko W. Brytanii. A jaki procent staruszkow poszedl na karb " wieku", widac po wypowiedziach tych polskich lekarzy.... tu zapewne podobnie. do tego trzeba dodac tysiace powiklan neurologicznych, paralize, trzesawice, zapalenie miesnia sercowego ( szczegolnie u mlodych mezczyzn) , powiklania w miesiaczkowaniu, zapalenie jelit i cala mase innych . Ech Kingsize... genialny w swojej wymowie , ale nadal wiekszosc i tak nie rozumie jego przeslania.
OdpowiedzUsuńJa też zaglądam do Vares, tam przynajmniej cokolwiek widać, choć podobno trafia tam tylko około 10% nopów. Wszelkie dane trzeba mnożyć razy 9. I tedy robi się naprawdę okropnie.
UsuńNie wiem co się dzieje, absurd tego wszystkiego przerósł mnie...
Kliknęłam, ale nie obejrzałam do końca, bo zapaliła mi się lampka - skoro występują w słusznej sprawie, dlaczego anonimowo, ze zmienionym głosem i w perukach, przyznają więc, że sami uczestniczą w wątpliwym procederze. Mogę zrozumieć pobudki, ale to pozbawia rozmówców wiarygodności, w czym są lepsi zatem?
OdpowiedzUsuńTo jeszcze bardziej zaciemnia obraz, przecież wszystkich mówiących prawdę nie wyrzucą, a jaki mam mieć szacunek do kogoś, kto własny kredyt przedkłada nad dobro ogólne, o którym tak szumnie mówią?
Śliskie to niestety, albo jestem szczery we we wszystkim, albo nie zabieram głosu wcale.
Zaszczepiliśmy się wszyscy w rodzinie i wśród znajomych, nikt nie umarł, nikt ciężko nie przechodził, trochę gorsze samopoczucie, ale może byli i tacy, co przeszli gorzej, podobnie jak szczepienia inne.
I w porządku. Ale są dane w różnych bazach o śmierci i wielorakich uszkodzeniach. Są. To fakt.
UsuńWięc tym bardziej nie powinno być to ukrywane. Ja kobiecie się nie dziwię. Nie ma biało/czarnego świata. Bym chciała, ale nie ma. I jakby to powiedzieć, nikt tu nie jest lepszy ani gorszy. Nie w tym rzecz Jotko. Chodzi o dobrowolność, szacunek do wszystkich, uczciwość, empatię.
Żyj i pozwól żyć innym. Sama wiesz, że rząd kłamie i manipuluje, widzisz to. Więc dlaczego akurat w sprawie kolegiW mówi prawdę? Mieliśmy po szczepieniu wrócić do normalności, miało to być cudowne panaceum. Tymczasem nic się nie skończyło, szczuje się nas dalej na siebie, dzieli, pozbawia empatii, za chwilę powtórzymy to, co się działo z Żydami przed drugą wojną światową. Żydzi przenoszą tyfus. Zakaz wejścia do restauracji. Zakaz siadania na ławkach w parku...znasz historię, zaczynało się od małych rzeczy. Za chwilę zakaz wstępu do sklepów spożywczych, i co? Zagłodzimy? Eksterminacja inaczej myślących. Zaszczepcie się to wam wybaczymy...
Dzwoni mi bardzo głośno. Lampka czerwona pali się cały czas. Tyle książek już o tym napisano, widzieliśmy to w przeszłości. I nic.
Poza tym, czas na trzecią dawkę, już za chwilę, już z momencik. A Potem czwarta, piąta...nie widzę końca.
Aniu, dopoki kogos nie dotknie to osobiscie , dopoki nie zobaczy bliskiej osoby , ktora nagle umrze badz zachoruje na " dziwna" chorobe, to wiekszosc i tak nie uwierzy. Strach przed wirusem- demonem zostal tak rozdmuchany, ze nie chca zaakceptowac informacji, ze szczepionka jest bardziej niebezpieczna od samej choroby . Przeciez ta szczepionka to ich jedyna deska ratunku, wybawienie i nie dadza sobie tego odebrac. Poza tym jak w kazdym badaniu populacji , w kazdych testach medycznych prowadzi sie tzw. grupy kontrolne - i kazda grupa otrzymuje co innego, nie wiedzac o tym. To samo odbywa sie teraz : czesc osob dostaje po prostu placebo, nie maja zadnyvh objawow, swietnie sie czuja i staja sie jeszcze wiekszymi zwolennikami. Czesc dostaje tylko czesc dawki, badz pozbawiona jakiegos elementu, a reszta dostaje pelen zestaw. To tak samo jak przy podawaniy trutki szczurom - domieszka trucizny w karmie, ale nie od razu smiertelna - szczury szybko sie ucza, zaden nie przyszedlby po wiecej, gdyby pierwsza partia jego towarzyszy padla od razu. Trucie odbywa sie partiami i stopniowo, tym sposobem mozna zatruwac duzo wieksza populacje.
UsuńWiesz, mało kto o tym wie. A właściwie prawie nikt się nie zastanawia. Jedna z moich czytelniczek powiedziała,,że to dobry preparat, bo to szczepionka razem z antybiotykiem jest. Omatulu....
UsuńNie zamierzam nikogo przekonywać, buntować, nie jestem specjalistą, sama mam wiele wątpliwości, ale nie mam tez zaufania do wypowiedzi, filmów, artykułów ludzi, o których nie wiem nawet czy są lekarzami, naukowcami...dziwi mnie agresja, segregacja w obie strony, poczynania rządu, staram się obserwować i wyciągać wnioski, z tych linków także.
OdpowiedzUsuńI ok. Grunt to zachować otwartą głowę, a nie halucynować odwrotnie ;) Mnie nie dziwi, mnie przeraża jednak.... Ale ja mam nerwicę lękową to jakaś wymówka :)
UsuńAniu, chcialam ci cos (pozytywnego i przydatnego) wyslac mailem - jak moge sie z Toba skontaktowac? Moze przez inne forum ? Daj jakos znac
OdpowiedzUsuńPoslalam - nie wiem czy doszlo? Wydrukowac i nosic przy sobie 👍😘
UsuńOdpowiedziałam ;)
UsuńDzieki Aniu, za przywołanie filmu Kingsajz :))) obejrzałam :))) bardzo na czasie :)). Na początku pandemii "latały po necie" memy z Seksmisji - szczególnie jak był obowiązek noszenia masek ( i w ogóle nieoddychania w lesie i nad morzem) to przypominał mi się obraz filmu bohaterki w skafandrze i hełmie z aparatem z kończącym sie tlenem, która wyszła do lasu z tych podziemi i zobaczyła latajacgo na niebie bociana -analogia była bardzo bolesna jak spotykałam mijajacych w dystansie mnie ludzi idących w maju 2020 na spacer z dzieckiem - wszyscy w ścierach na twarzy - miałam ochotę im tego bociana lub innego ptaka na niebie za kazdym razem pokazywac :))) Saranda
OdpowiedzUsuń