Obserwatorzy

wtorek, 19 stycznia 2021

Pomocna dłoń Onych Wszechświecie.

 

Mróz, mróz, mróz...!!!

Jak ja się cieszę!
Wstałam dziś o 6 rano, wzięłam suczkę i poszłyśmy. Śnieg chrzęścił pod stopami, iskrzył jak posypany brokatem, rozjaśniał tę dokuczliwą ciemność styczniowych poranków. Zaciągałam się mroźnym powietrzem aż do pięt. Fala ostrego chłodu budziła mnie, orzeźwiała, zamrażała, szczypała w policzki i nos. Mróz wciskał się pod kurtkę, w rękawy, przepływał po kostkach. Już zapomniałam trochę jakie to cudne uczucie. To czucie zimna i radości, lodu i żywotności. 
Po prostu szczęście z powodu bycia na tej właśnie planecie, właśnie teraz.


Trochę ostatnio wyhamowałam, zahibernowałam. Patrzyłam na bieg zdarzeń stojąc z boku, zajmując się codziennością najbliższą, tą tuż przy skórze. To dobre miejsce, spokojne, lekko otulające  szarą mgiełką obojętności i tumiwisizmu. Doprawione pomarańczem sarkazmu i odrobiną jadowicie różowego cynizmu...Taaa...
Posiedziałam.

A potem obudziłam się stojąc przy zlewie z obierkami ziemniaków w rękach.

Bo nagle w środku mnie, w wirze czerwieni, pojawiła się złość. Moja Nie-Przyjaciółka.

Nie zgadzam się - powiedziała. Nie lubię - powiedziała. To idiotyczne - powiedziała.

Spojrzałam w kąt kuchni gdzie, stoją pojemniki do segregacji śmieci. Na papier, na szkło, na mieszane, na plastik,  koszyk na nakrętki i ostatnio dostawiliśmy pojemnik na BIO. Ciągle się mylę. Co raz nurkuję w pojemniku ze zmieszanymi i wyciągam skorupki jajek, skórki pomarańczy, kawałki warzyw. Fusy z kawiarki zostawiam, klnąc pod nosem brzydko, tego już nie wydłubię. Ostatnio stałam chyba pięć minut zastanawiając się czy mąka pozostała ze smażenia schabowych to do zmieszanych czy bio. Opakowania są dziwne, wydaje się w sklepie, że są z papieru, ale jak dotykam i przyglądam się lepiej, to wydaje się, że to plastik. Pewności nie ma, czy do papierów, czy do plastiku...

Porządny człowiek segreguje, prawda?
Porządny człowiek dba o planetę...
Porządny człowiek ratuje Matkę Ziemię...
Porządny człowiek nie chce by Greta Thunberg na niego krzyczała, że zostawia swoim dzieciom pustynię...

Wygląda na to, że nie jestem porządnym człowiekiem. Kolejny mój mit o mnie samej upadł ;)
Bo patrząc na sześć głupich pojemników  w mojej małej kuchni czuję złość i niezgodę. 
Do licha! Pamiętam czas, kiedy pakowało się w papier, kiedy mleko było w butelkach, kiedy butelki wszystkie były zwrotne. Potem pojawił się plastik i w sumie wszyscy się cieszyliśmy. To było fajne, wygodne. Nikt nie protestował, to była nowoczesność. A potem się zaczęło...plastik to wróg! 
Nie kupuj torebek foliowych, nie kupuj w plastikowym opakowaniu, segreguj, patyczki złe, rurki złe, kremy i mydła rób sama. Rozwinęło się tak, że nawet kupowanie w szmateksach było cool, a kupowanie w nowych rzeczy nie. A butelek i słoiczków nikt nie chce przyjmować. Makulaturę zbierają z łaski dwa razy w roku. Skoro plastik jest taki zły, to czemu coraz więcej go w sklepach?
I czemu mam się czuć winna gdy go kupuję???

Nawet nie chce mi się wszystkiego przytaczać o tym jak być dobrym, porządnym człekiem chroniącym Matkę Ziemię. Bo próbowałam, mocno. I mam dość. Mimo złego wzroku Grety...


Mam wrażenie, że działania pozorowane na tej planecie to standard.
Ja szukam papierowych opakowań, bo podobno bardziej ekologiczne, a producenci wymyślają plastik podobny do papieru. I goni kot myszkę ;)
Sześć pojemników w kuchni.


A taką rozmowę odbyłam z młodą dziewczyną na FB. Na temat zamykania bibliotek i stawiania książkomatów:
Ja: Bardzo niedobrze, bardzo...ale w sumie, po co mamy czytać? Im głupsi, tym lepiej.

Ona: tu raczej chodzi o to, żeby wszystko przerzucić do sieci.

Ja: A po co? Co złego jest w realu?

Ona: Nakład finansowy i surowcowy do wydania realnych książek. Ile papieru, kleju, tuszu i plastiku trzeba zużyć żeby zrobić książkę? Ilu osobom trzeba zapłacić za stworzenie materiałów i wykonanie produktu końcowego? Ile zanieczyszczeń powstanie w trakcie produkcji?

Ja: Aaa, w tę mańkę...Cyfryzacja też niesie ze sobą mnóstwo kosztów, te wszystkie kable, serwery, laptopy, komputery, myszki, podkładki, routery, wi-fi itp, słuchawki, klawiatury, światłowody. To wszystko plastik i cenne metale i prąd, prąd, prąd. Ech...ja w zeszłym roku w domku kilka myszek i klawiatur zmieniłam, bo siadały. Generalnie, dom wariatów mamy tutaj na planecie 😉

Ona: Prąd już co raz częściej jest pozyskiwany z ekologicznych źródeł energii odnawialnej, a sprzęty o których mówisz oddaje się do specjalnych punktów utylizacji gdzie są rozkładane na części i jest z nich odzyskiwane tyle surowców ile tylko się da.

I tak sobie pogadałyśmy...
O święta naiwności...specjalne punkty i energia odnawialna.
Ale Greta na nią nie nakrzyczy...chyba.
Proszę, specjalny punkt utylizacyjny...

 I tak się kręci w Psychiatryku Wszechświata.

A teraz druga historia, pozornie nie łącząca się z tym co wyżej, ale czyżby...?

Siostra moja pracuje w DPS-sie, Domu Pomocy Społecznej- dla niezorientowanych. Spory to dom, około 100 pensjonariuszy. Jak to starość, różnie to przebiega, część emerytów ma kontakt z rzeczywistością, część nie ma, część chodzi, część leży. Ale mieli spacery, wycieczki, odwiedziny rodziny, mogli sobie kupić coś na mieście sami bądź poprosić obsługę. Papierosy i słodycze najczęściej, ale też i gazety, krzyżówki itp. I nagle to wszystko karchnęło w marcu. Nawet na dziedziniec nie mogą wychodzić. A mamy styczeń, zaraz rok zamknięcia. 

Moja siostra weszła do pokoju pani, która raczej kontakt z rzeczywistością łapie rzadko. I usłyszała:

- Pani Asiu, już nie ma wirusa! Nie ma! Siedzę na łóżku, patrzę, a on idzie po mojej kołdrze. Wirus! To ja wzięłam papierek od cukierka, złapałam go w papierek, zwinęłam szybciutko w kulkę i tę kulkę tak podusiłam, podusiłam, pościskałam. I szybciutko do łazienki, do kibelka, spuściłam wodę i nie ma!
CZY JUŻ MOŻEMY IŚĆ NA SPACER?

Ratuj Matkę Ziemię...
A może jednak ratuj siebie...
Ziemia sobie poradzi.

Kochasz swoich rodziców, zamknij ich.
Noś maseczkę by chronić innych.
Zaszczep się, by chronić innych.
Bądź odpowiedzialnym obywatelem, segreguj, nie przenoś, nie zarażaj, trzymaj dystans.
Raportuj o nieodpowiedzialnych ignorantach, płaskoziemcach, foliarzach, nosach, antyszczepionkowcach i antysystemowcach.
MY cię poprowadzimy, My ci pomożemy, MY zapewnimy ci bezpieczeństwo...

Nie mam pojęcia kto to są ci MY...

Może ty wiesz Wszechświecie?


PS. Wiele lat uważałam, że używanie ręczników papierowych to niszczenie naszej planety. Nie można! Używałam ścierek bawełnianych, cięłam starą pościel. Te ściereczki nie schły, śmierdziały, trzeba było często prać. Aż wreszcie się zbuntowałam trzy lata temu, kupiłam ręczniki papierowe.
Już ich nie oddam, bosze jaka ulga...


 Pozdrawiam Wszechświecie, zbuntowana foliarzówa Prowincjonalna Bibliotekarka ;)




51 komentarzy:

  1. Nie zmobilizowałabym się do spaceru o 6 tej ale potrafię sobie wyobrazić zachwyt tą świeżością rześkiego śniegu i mrozu, ja również kocham chłód i śnieg ale jeszcze bardziej kocham spanie i podrzemywanie do 10 tej. Segreguję od lat i nie mam z tym problemu ale te przepychanki real czy virtual mnie nie ruszają bo ja żyję w realu, czytam papierowe książki, telefon mam bez internetu ... A te nakazy bez podstawy prawnej "Kochasz swoich rodziców, zamknij ich. Noś maseczkę by chronić innych. Zaszczep się, by chronić innych. Bądź odpowiedzialnym obywatelem, segreguj, nie przenoś, nie zarażaj, trzymaj dystans.
    MY cię poprowadzimy, My ci pomożemy, MY zapewnimy ci bezpieczeństwo...
    Czyżby ci My uważali że nie mam swojego rozumu, swojego prawa do wyborów, do błędów, do grzechu nawet. Nóż się w kieszeni otwiera praworządnej, spolegliwej Starki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaś nie dam rady spać do 10, głowa potem boli cały dzień :) Jak widać każdy z nas inny jest. I o to chodzi. Każdy sam decyduje o swoim życiu i optuję za tym by tak pozostało!
      Może mam spaczone podejście do pandemii bom czytała Bastion Stefka Kinga. Tam to dopiero była pandemia :)
      Każdy chce naszego dobra Krystyno, nie pozwólmy go sobie zabrać :)

      Usuń
  2. Aniu! Świetnie napisane! Z ikrą i humorem! A tyle prawdziwosci w Twoim tekście, tyle podobieństw do tego, co sama myślę, że z chęcia bym cię wyściskała jako siostrę duszy!:-))Żyjemy w Orwellu. Zyjemy w obłedzie. Ale niestety ten kto nie oszalał jest brany za wariata! Bezpieczniej byłoby oszaleć. Ale cóż, skoro tak samo z siebie jakoś się to nie udaje?
    To pisałam ja - zbuntowana foliarzówa Olga!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostro Duszy, nikt tu przypadkiem się nie spotyka ;)
      Wiesz, ja nawet próbowałam oszaleć, uwierzyć w to wszystko co wyskakiwało z mediów, bać się (w tym jestem naprawdę dobra), ufać, że politycy, medycy i inne specjalizacje naprawdę dbają o mnie. Ale ni jak nie wychodziło. Jakaś część mnie szeptała: rozejrzyj się, myśl sama. Czasem faktycznie posiedziałabym w czapeczce z foli aluminiowej na głowie ;) Jeśli to mi da jakiś niewidziany przeze mnie kontekst do rzeczywistości, warto :D
      Więc siostro foliarzowa, płyńmy, wiosłujmy samodzielnie. Ufajmy sobie :)

      Usuń
    2. Taaa... a życie mija. Grunt, to nie dać się zwariować.

      Usuń
  3. Brakowało mi Ciebie :-)
    Uwielbiam taką pogodę i cieszę się jak mała dziewczynka, kiedy chodzę z psami na spacer.

    My, oni, kto ma rację. Podobno najważniejsze być i kochać przede wszystkim siebie. Robić zgodnie z własnym ja.

    Też segreguję, ale aż tak mocno się nie zastanawiam. Najwyżej zrobię źle :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Podstawą jest lubić siebie. To prawda. Zrozumieć się i zaakceptować taką jaka jestem. Ze wszystkim. Ja trochę nie zgadzam się z twierdzeniem: nie zmieniaj świata, zmień siebie. Ja wolę: poznaj siebie, to wystarczy.
      Strasznie ci polecam tę rozmowę :)
      https://www.youtube.com/watch?v=9dyUzbUtXIE
      Miłego Graszko ;)

      Usuń
    2. Każdy ma swoje Bambuko :-)
      Powoli wychodzę ze swojego, co prawda jestem na początku drogi - ale i tak się cieszę. Nawet dzisiaj pomyślałam sobie, że szkoda, że nie mam nie mam Twojego Whatsappa. Poradziłam sobie- nagrałam swoje myśli i spostrzeżenia na dyktafon a później odsłuchałam.

      Ps Książki nie czytałam ale właśnie jadę do paczkomatu po książkę którą polecała Aurora

      Usuń
  4. dobry początek. czyli jednak można - koniec hibernacji - zima idzie do morza. czas utopić marzannę, jak wirusa - w kibelku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz racje Aniu, oni tez wiedza lepiej, ze jest nas tej planecie za duzo i na pewno cos "madrego "wymysla, zeby planete przed nami uratowac...
    Moj wklad w niezasmiecanie Ziemi to przede wszystkim picie wody z kranu :)
    Serdecznosci posylam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, każdy chce naszego dobra, nie pozwólmy go sobie zabrać ;) I ja piję wodę z kranu, choć muszę przyznać, że czasem trafiam na wyjazdach na dość obrzydliwą, cuchnącą chlorem. Ale w domku zawsze.
      A Oni niech się gonią, sama wiem co dla mnie dobre :)
      Miłego Elu :)

      Usuń
  6. Akurat niedawno w pobliskim miasteczku na mocy umowy zawartej z MB Recycling, Fundacją Odzyskaj Środowisko oraz organizacją odzysku AURAEKO stanęły pojemniki na zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny. W zamian zakład zajmujący się recyklingiem ufunduje miastu ule. Dzięki temu możemy myszkę zamienić na pszczółkę:). Tak że osoba FB miała trochę racji. Osobiście uważam, że książki papierowe powinny być dużo droższe. Biblioteki i antykwariaty stałyby się częściej odwiedzane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki papierowe są już drogie dość. 30-40 ZŁ.
      Mam w bibliotece książkę o mafii śmieciowej. Ludzie są bardzo kreatywni Blinku. Pomysł fajny, mam nadzieję, że i realizacja będzie w porządku. I, że miasto zatrudni pszczelarza ;)

      Usuń
  7. Psychiatryk kompletny, to prawda.
    Moja znajoma siedziała wedle zalecenia sanepidu 5 tygodni w izolacji, bo najpierw mąż miał covid, jej zrobili test dużo później, ale wyszedł negatywny, to dostała za kare dłuższą kwarantannę, chodziła w kółko po balkonie, by nie zwariować.
    Walkę o ograniczenie śmieci przegraliśmy wraz z korona, tylu plastikowych ubrań i opakowań to dawno nie było...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Współczuję twojej znajomej. Durnota goni durnotę teraz. Ja lubię kawę z Orlenu, mają dobrą mieszankę i dobry ekspres. Czasem przed pracą robię sobie przyjemność i kupuję dużą białą. Teraz dają mi kubeczek w papierowej torebce, z patyczkiem od razu. Patyczków nigdy nie brałam. A torebkę muszę wyrzucić, bo po co mi ona? Sensu brak...To prawda, walają się wszędzie zużyte maseczki, foliowe rękawiczki. Na całym świecie. Ciekawe kiedy się obudzimy ze snu wariata?

      Usuń
  8. A ja widzę, że ludziom najbardziej brak rozsądku, tego rozsądku, który dotyczy ich realnego świata, a nie tego, jaki im się wmawia na blogach. Żyjemy w określonej, bliskiej nas rzeczywistości i rady osób piszących nieczęsto przystają do niej. To ja wiem najlepiej, czy mam nosić maskę i iść do restauracji, zaszczepić się lub nie. Żadne wyśmiewanie mojej przezorności mnie nie zniechęci. Jeżeli widzę, że sortowanie śmieci ma sens, to sortuję. Zawsze to lepsze niż tony śmieci w lesie lub puszczane przez komin. Nie dam sobie wmówić jakichś onych, co to za pomocą szczepionki zmienią mi geny czy też wszczepią czipa. A coraz częściej czytam o takich rzeczach i to na blogach, zdawało by się, rozsądnych pań.
    Coraz częściej czytam na blogach o jakimś szerzeniu strachu, zastraszaniu ludności i w tym rodzaju. I tak panie straszą się nawzajem i przekonują, że komuś zależy na ubezwłasnowolnieniu ludzi. Absurd. Blogerki same się nakręcają i przekonują inne, przytaczając jakieś absurdalne teorie. I to jest tutaj najstraszniejsze. To wzajemnie przekonywanie się i tak naprawdę wzmacnianie tego strachu. Jakaś zbiorowa histeria ogarnęła blogosferę.
    Zamiast głęboko odetchnąć, zastanowić się, co mnie tak naprawdę dotyczy, w moich warunkach, w moich możliwościach,poddają się ogólnym trendom. A jak by tak spokojnie, realnie popatrzyły na swoją sytuację, to okaże się, że nie ma strachu. Jest obawa, ale nie ten obłędny strach, o jakim ja czytam.
    Jest ciężko, jest nienormalnie, tęsknimy do tego, co było, to tej wolności, ale każdy jest na tyle dorosły, że wie, iż trzeba pewne rzeczy wytrzymać, nawet jak się wydają durne.
    Nie opiszę komentarzy od dwóch miesięcy. Ten jest pierwszy, bo Twój tekst poruszył coś we mnie. Zawsze myślałam, że blogi są potrzebne innym, by z nich czerpać otuchę, wzmocnienie, radość,a teraz widzę, że dzieje się źle. Narzekanie, marudzenie, podtrzymywanie atmosfery niepewności i właśnie strachu.
    Trzymaj się zdrowo:) I uszy do góry, kiedyś to wygramy i będziemy mocniejsze o kolejne doświadczenia życiowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 150% a nawet w 200.Przeczytałam komentarze na pewnym uczynnym blogu znanym Tobie i mnie i omal nie zmarłam ze śmiechu.

      Usuń
    2. Część Jaskółko, cześć Aniu :) Absolutnie nikogo nie wyśmiewam. Każdy z nas radzi sobie z tą sytuacją inaczej. I to jest właśnie to, inaczej. Każdy widzi z własnej perspektywy. Wy ze swojej, ja ze swojej. Absolutnie też nikogo nie namawiam do niczego. Po prostu zadają pytania jakie mi do głowy przychodzą.
      Tak jak napisałaś Jaskółko, my wiemy najlepiej czy chcemy się zaszczepić, nosić maseczki, iść do restauracji, otworzyć biznes itd. I chciałabym własnie by tak zostało. Bym nie była zmuszana. Nie jestem na żadnej wojnie. Z nikim nie walczę.
      Blogi są bardzo fajne, bo są różne. Tak mi się zdaje. Nie mają służyć hurraoptymizmow, ale służą chyba do komunikacji z innymi. Czasem trafiam na bardzo mroczne, pełne obaw (bo obawa to lęk, tylko inaczej nazwany), złości, bólu. Czasem ludzie nie mają gdzie i komu tego opowiedzieć. I piszą. Mój wybór czy poczytam, czy odejdę.
      Jeśli bym miała zgadywać Jaskółko, to mój tekst cie wnerwił ;) I ok. Nie ma sprawy, dopóki nie wpadniesz do mnie do domku i pod groźbą kija nie każesz mi zmieniać poglądów :D

      Usuń
    3. Nie wnerwił, po prostu był katalizatorem i w zasadzie to raczej wyzwolił moje uwagi na temat innych blogów. Może tym katalizatorem było słowo "one/oni"? Chyba tak. Czytam, że jacyś tajemniczy "oni" zaczynają manipulować, kierować, zawłaszczać ludźmi, jakby to był ich osobisty domek. A tak nie jest. Świat jest zbyt duży, ludzi zbyt dużo- nie ma kogoś, kto chce zmniejszyć populację (głód w Afryce, klęski w Azji, kryzysy w reszcie świata same to załatwią). Mam wrażenie, że naukowcy są tak samo przerażeni tym wirusem, jak przeciętni ludzie. Mało jest zbrodniczych jednostek, a jeszcze mniej mających jakąkolwiek kontrolę nad ludzkością, o takim zasięgu. Mam wrażenie, że naukowcy ciężko pracują, by te szczepionki były jak najbardziej skuteczne. Nie w głowie im programy czipujące, czy zmieniające DNA (co w ogóle nie wchodzi w rachubę, jak zna się zasady genetyki). Poza tym takie programy trzeba mnóstwo czasu i ogrom pieniędzy. Czytam takie bzdury na blogach i widzę, że one są podatne na dalsze przesyłanie. To tak, jakby ludziom rozum odebrało i przestali myśleć, tracąc równocześnie trzeźwy ogląd, że w dużej mierze jest to nierealne. Do tego dochodzi stres okołopandemiczny, co ciągle się podkreśla i tak się panie nakręcają. Nawet pozornie niewinne zdanie:"Nie mam siły (na coś)" wywołuje lawinę biadolenia.
      Nie namawiasz i powtarzam, to nie Twoje konkretne słowa, tylko całokształt mi się nawinął. Jedyne, co minie u Ciebie zastanowiło to słowa o recyklingu. Ja jestem ogromnie zadowolona, że odbierają ode mnie śmieci, które segreguję (też mam tych worów kilka), bo pamiętam czas, kiedy nie było co z tym zrobić, szczególnie na wsiach. Paliło się śmieci, a do kubła wrzucało wszystko to, co niepalne. Kubeł zapełniał się błyskawicznie. Widzę też, że mimo wszystko poprawia się powietrze we wsi, chociaż na Polską wisi ciągle smog. Zrywki używam tak długo, aż się rozlecą- wożę je do sklepu, potem wyładowuje towar w domu, wkładam zrywki do siatki i na nowo używam.
      Znowu dużo napisałam, a przydałby się jeszcze uwaga o naszym nieodpowiedzialnym narodzie, ale to już zostawię.

      Usuń
    4. Ja segreguję, tylko zastanowiło mnie, czemu nie zaczynamy tam, gdzie się to zaczyna. Od producentów. Oni pakują wszystko plastik. Ja na dole tonę w plastiku, bo z góry leci ;) Coraz więcej, zamiast coraz mniej. Tu jest haczyk, jak mniemam. Mogę sobie segregować, ale ilości to nie zmienia.
      Słuchałam genetyka, który od parudziesięciu lat pracował z testami PCR, wyjaśnił transkrypcję i odwrotną transkrypcję. To było trudne, ale jakoś pojęłam. I nic już nie wydaje mi się oczywiste. Więc jedyne co chcę, to dobrowolność w tym wszystkim. A nie z każdej strony skaczą na mnie reklamy: szczep się i szczep. Na FB, na YT, na Googlach, gdzie nie wejdę. To moja decyzja, ja poniosę konsekwencje. W imię wspólnego dobra ludzie popełniali potworne zbrodnie. Nic się nie uczymy. Jednym z obrzydliwszych terminów jakie wymyśliliśmy są "straty uboczne".
      Poza tym wiesz, z tą realnością...Ludzie uważają tych, co widzieli UFO za dziwaków. A ja widziałam, trzy razy, widziałam też różne dziwne rzeczy i ja wiem z całą pewnością, że coś jest na rzeczy. Oni tu już są, od dawna. Czy to czyni ze mnie oderwaną od rzeczywistości? Chyba nie, mam tylko rzeczywistość szerszą o ten aspekt.

      Usuń
    5. Tu się zgadzam- zalewa nas plastik, a teraz podwójnie, bo przecież te strzykawki, ta odzież ochronna, rękawice itp, to dodatkowe sztuczności. Staram się być proekologiczna odkąd pamiętam, ale trudne to jest, bardzo trudne. Zwłaszcza, kiedy widzę, jak dookoła ludzi raczej mają to w nosie. Problem ze szczepionkami jest taki, że zaczął się przed pandemią. Te ruchy antyszczepionkowe narobiły wiele zła i teraz ludziom trudniej w skuteczność i bezpieczeństwo szczepionek uwierzyć. Dlatego myślę, że jak mam wątpliwości, to raczej ostrożnie o nich mówić i w różnych aspektach, niż lecieć na hip, hip hura i kompletnie negować, wymyślając jeszcze dodatkowe absurdy.
      Ja mówię o realiach życia codziennego, tak różnych dla poszczególnych ludzi i dopasowaniu ich do tego, co się czyta i słyszy. Człowiek, zanim pomyśli, że jego dana rzecz nie dotyczy, bo to nie mieści się w jego bliskiej rzeczywistości, leci dalej z sensacją i strachem w oczach.
      Zgadzam się z Tobą, że istnieją rzeczy, w które ludziom trudno uwierzyć. Oni.... ale ja myślę, że oni nie chcą w tak idiotyczny sposób zawładnąć ludzkością. Gdyby chcieli, to już dano bylibyśmy na ich usługach. Są, ale chyba o coś innego im chodzi. To człowiek sam siebie próbuje unicestwić. Czy uwierzysz, że kiedy miałam silne stany depresyjne, to chodziłam nocą do ogrodu. Stałam w kompletnej ziemskiej ciszy i słyszałam jak Kosmos gra. A potem kładłam się na trawie, przykładałam ucho do ziemi czułam lekkie wibrowanie. Tego nie da się opisać. A teraz, kiedy to piszę i ktoś to przeczyta, pomyśli- Jaskółka, kompletna idiotka, słucha Kosmosu....
      Taka jestem- z jednej strony realistka, twardo chodząca po ziemi, nieznosząca głupoty ludzkiej, a z drugiej strony- słyszę muzykę Kosmosu:):):)

      Usuń
  9. Aniu, znakomicie i w przystepny sposob te “genetyke “ wyjasnia prof. Maria D. Majewska, znakomity neurobiolog.
    Przytaczam jej slowa :
    Obecnie na rynki zachodnie weszły dwie szczepionki wyprodukowane przez firmy Pfizer-BioNTech oraz Moderna na bazie mRNA wirusa
    Wirusowy RNA (bardzo nietrwały) znajduje się w otoczce lipidowej w postaci nanocząstek. W założeniu nanocząstki lipidów mają wprowadzać wirusowy mRNA do wnętrza komórek, a mRNA ma dostarczać komórkom instrukcji by produkowały wirusowe białka kolcowe S, które mają pobudzać układ odpornościowy do wytwarzania przeciwciał w celu zwalczania przyszłych infekcji covida. Producenci nie ujawniają, czy ich szczepionki zawierają dodatkowe składniki ukrywane za parawanem „sekretów przemysłowych”, co jest częstą praktyką. Wcześniej testowano różne szczepionki na bazie RNA, lecz nigdy nie były one zatwierdzone, gdyż powodowały groźne reakcje i powikłania. Obecne wdrożenie takich szczepionek do masowego użycia jest niebezpieczne, bo nie są one gruntownie, długofalowo przebadane ani na poziomie komórkowym, ani na zwierzętach, ani klinicznie. Wprowadzony do komórek wirusowy RNA może zaburzać ekspresję wielu genów, a więc i funkcje komórek. Jeśli te szczepionki zawierają też, jako ukryty składnik, enzym odwrotną transkryptazę, wówczas wirusowe geny mogą się wbudować do DNA komórek, wywołując chorobotwórcze mutacje. Możliwe też, że produkowane w nadmiarze białko kolcowe wirusa przyczepi się do powierzchni komórek i wtedy będą one atakowane przez układ odpornościowy, powodując choroby autoimmunologiczne. Istnieje też prawdopodobieństwo, że produkowane w nadmiarze białka S, po zarażeniu koronawirusem wzmocnią jego wirulencję, wywołując bardzo ciężką chorobę. Szczepienia te mogą zwiększać ryzyko zachorowania na covid i inne choroby zakaźne układu oddechowego, analogicznie jak działają szczepienia grypowe. (https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7126676/). Można oczekiwać, że zaszczepieni przez wiele miesięcy będą roznosicielami koronawirusów. Zjawisko wzmocnienia wirulencji koronawirusów już zaobserwowano w UK po rozpoczęciu szczepień covidowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. c.d.
      W badaniach klinicznych, w których szczepionkę Pfizera otrzymało ok. 20 tysięcy osób, wkrótce po szczepieniu ujawniły się następujące efekty niepożądane: silny ból w miejscu iniekcji (u 84%), omdlenie (63%), bóle głowy (55%), mięśni (38%), i stawów (22%), dreszcze (32%), gorączka powyżej 38oC (16%) (to typowe objawy grypy), opuchlizna (10.5%) i zaczerwienienie w miejscu iniekcji (9.5%), mdłości (1.1%), złe samopoczucie (0.5%), limfadenopatia (0.3%). Zanotowano też zagrażające życiu reakcje alergiczne, szoki anafilaktyczne, i zgony. Zaszczepionych monitorowano maksymalnie przez 2 miesiące – zdecydowanie za krótko, bowiem powikłania autoimmunologiczne, neurologiczne, czy nowotworowe mogą się ujawniać po wielu miesiącach lub latach. Po rozpoczęciu masowych szczepień w USA i UK tysiące ludzi się rozchorowały. Wg. amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) efekty uboczne szczepionek covidowych mogą włączać m.in. zapalenie mózgu i opon mózgowych, zapalenie mięśnia sercowego i rdzenia kręgowego, udar. U niektórych zaszczepionych osób pojawiło się porażenie Bella (nerwu twarzowego). Nie wiadomo jak te szczepionki wpływają na płodność, jak reagują z innymi lekami i szczepionkami. Nie wolno ich podawać osobom poniżej 16 r. życia ani tym z osłabioną odpornością, chorobami alergicznymi, zakrzepowymi, kobietom w ciąży oraz ją planującym.
      Sam proces zatwierdzenia przez FDA szczepionki Pfizera był sterowany przez osoby obciążone konfliktami interesów (https://childrenshealthdefense.org/defender/how-fda-approved-pfizer-covid-vaccine-warp-speed/). Fakt, że ani producenci, ani agencje zatwierdzające leki, ani MZ zdrowia nie biorą odpowiedzialności za bezpieczeństwo i skuteczność tych szczepionek stanowi czerwoną flagę. Producenci wiedzą, jak są groźne, bo na całym świecie kupili sobie immunitet prawny, który zdejmuje z nich wszelką odpowiedzialność za okaleczenia i zgony spowodowane ich produktami. Politycy, którzy wymuszają przyjmowanie tych szczepień, też umywają ręce od odpowiedzialności za wyrządzone szkody.

      Usuń
    2. Dodam od siebie, ze UK rozpoczelo szczepienia na poczatku grudnia (4-go), w okolicach Londynu i na poludniu Anglii wyszczepiono 1 mln osob, a po 2 tygodniach przed samymi Swietami gwaltownie wzrosla ilosc zakazonych i pojawil sie " nowy wariant.

      Usuń
    3. To, co mówi ta pani doktor, zgadza się z tym co mówi prof. Roman Zieliński. On i jego partnerka od początku mówią o tym, że testy PCR nie nadają się do badań powszechnych. Są zbyt skomplikowane i czułe. Oni z tymi testami pracują od lat. Z resztą ulotka Pfizera, wystarczy ją dokładnie przeczytać. Oni tam piszą, że to faza testowa. Do 2023. Tu są uczciwi. Więc ja nie chcę być królikiem doświadczalnym. Jestem odporna na grypę. Nie choruję dużo. Kiedy raz zaszczepiłam się na grypę, całą zimę przechorowałam, ciągle mi ciekło z nosa, zatoki chorowały. Stawiam na swoją odporność i już. Szczepionki są ok, ale to nie jest złote panaceum na wszystko. I mam nieodparte wrażenie, że każdy umrze, kiedy mu pisane i nie ma co kombinować ;) Dbać o siebie, ale pamiętać też o tym, że trzeba żyć.

      Usuń
  10. Warto tu zajrzeć
    https://www.rpo.gov.pl/pliki/12585351420.pdf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tu
      https://natemat.pl/210443,uniwersytety-dla-nauki-pajace-do-cyrku-swiat-nauki-w-szoku-po-tym-co-zorganizowano-na-kul-u

      Usuń
    2. Na którymś blogu przeczytałam, że ulotki przeciętnych lekarstw zawierają długie listy skutków ubocznych, że od samego czytania można ze strachu umrzeć. A ludzi zażywają te lekarstwa. Każdy człowiek ma w sobie potencjalne zagrożenie dla siebie. Nawet o swoich "ułomnościach" często nie wie. Każdy inaczej odbiera lekarstwo. Każda śmierć jest inna.
      Wnioski z mojego wywodu nasuwają się same. Statystyki w tak krótkim okresie szczepienia są raczej niewiarygodne. Dotyczą też różnych populacji. Nie można porównywać Polaka z Anglikiem kiedy ci żyją choćby w innych warunkach klimatycznych, a ich odporności podatność na tę samą chorobę może być diametralnie różna

      Usuń
    3. Ja po prostu chcę poczekać, zobaczyć jak to wyjdzie. U nas w przychodni żadna pielęgniarka nie chce się zaszczepić ;)Też wolą poczekać. Faza testowa kończy się w 2023. Wtedy będzie lepiej wiadomo. I ja chcę mieć ten wybór. Bo widzisz, kiedyś napisałaś: czemu nie szanuje się praw ludzi, którzy się boją? I mnie aż za serce chwyciło. Mocno się zastanawiałam nad tym. I teraz wyszło, ze ja się boję i chcę mieć wybór ;D
      A o muzyce Kosmosu przeczytałam dawno temu u ciebie. I utkwiło mi to mocno. Zazdrościłam ci wtedy, bo w depresji ja byłam w wielkim, czarnym dole. Ale potem zobaczyłam własną magię i wiem, że jest nas więcej, magicznych ;)

      Usuń
    4. A ja przecież nigdzie nie pisałam, że trzeba już natychmiast się szczepić, nie napisałam, że kto się nie szczepi ten głupi czy w ten deseń. Piszę, że nie można dodatkowo bombardować ludzi tekstami o szkodliwości szczepionki, kiedy to wszystko jeszcze jest świeże, a statystyki i słowa rzekomych znawców nie zawsze pokrywają się z prawdą.I powiem Ci, że ja też mam obawy, jak przed każdym nowym. I byłabym nieszczera, gdybym nie napisała, że ten czas, który mam do momentu zaszczepienia (wychodzi późna wiosna) jest darem, bo mogę spokojnie to wszystko prześledzić i przemyśleć. A w internecie jest taki napór, taka dominacja tez o szkodliwości szczepionek, że ludzie boją się podwójnie, bo jeszcze kojarzy im się taki tekst wręcz z nakazem zaszczepienia się. Dopiero potem, jak trochę ochłoną, dociera do nich, że mają wybór ( ale pierwsze wrażenie- strach już się dokonało).
      Dalej uważam, że człowiek ma prawo bać się, ma prawo do leków, ale nikt jeszcze tych lęków nie rozwiał, dodając teksty, pogłębiające ten lęk. Tu trzeba czegoś na "tak" ( bo jednak szczepionka jest nadzieją na odporność i nie zachorowanie- nie ma na razie innej drogi), albo czegoś neutralnego na zasadzie "tak, owszem, istnieje zagrożenie, ale popatrz tylu ludzi przeszło, nie choruje, ciągle się ją ulepsza, jest coraz lepiej i będzie coraz lepiej".
      Z Ziemia cichutko brzęczy:) Naprawdę:):):) Miłego wieczoru

      Usuń
    5. A u nas w przychodni chcą się zaszczepić. Co przychodnia, to inne ludzie. :-D

      Usuń
    6. I ja bym chciała, żeby tak zostało. Kto chce i ufa, niech się szczepi. Kto nie, to nie. Bez stempli na czole i wytykania paluchami. Po prostu. Zobaczymy.
      BO wiesz, nieszczepionych dzieci do przedszkoli nie chcieli brać. Choć te szczepione odporne przecież. I tak w Psychiatryku siedzimy na tej terapii...

      Usuń
    7. Myślę, że to zależy od choroby, przeciw której ma się zaszczepić dzieci. I jest jeszcze sprawa zachorowania ludzi niezaszczepionych- kto/za ile/gdzie ma ich leczyć. Tak, mamy składki, mamy fundusz, powinniśmy być leczeni bez względu na chorobę, ale czy ten wybór, by się nie szczepić nie jest w jakimś sensie wyborem "gorszego" (generowanie społecznych kosztów np.)? I po co przechodzić daną chorobę (szczególnie dzieci), być może mieć potem powikłania, kiedy można się zaszczepić i uniknąć tego?
      Jestem za wyborem, ale takim, który jest dokładnie przemyślany. Ludzie są mądrzy, wiedzą, czego chcą, ale są i tacy, którzy działają na zasadzie "nie, bo nie", a potem są roszczeniowi.

      Usuń
    8. Oj, Jaskółko...w takim razie natychmiast przestańmy leczyć palaczy tytoniu, alkoholików i otyłych ludzi. Sami sobie winni.
      Daj spokój, wolna wola jest po coś :)
      Choć reżimy i dyktatury też ;)

      Usuń
    9. Myślałam, że zrozumiesz o co mi chodzi. Palacze? Alkoholicy? Otyli? A wiesz, że oni szkodzą wyłącznie sobie (pośrednio bliskim), a ludzie niezaszczepieni... dobra, miłego wieczoru:)

      Usuń
    10. Jaskolka napisala : Piszę, że nie można dodatkowo bombardować ludzi tekstami o szkodliwości szczepionki, kiedy to wszystko jeszcze jest świeże, a statystyki i słowa rzekomych znawców nie zawsze pokrywają się z prawdą.I powiem Ci, że ja też mam obawy, jak przed każdym nowym. I byłabym nieszczera, gdybym nie napisała, że ten czas, który mam do momentu zaszczepienia (wychodzi późna wiosna) jest darem, bo mogę spokojnie to wszystko prześledzić i przemyśleć."
      To co, apeluje, zeby nie zniechecac innych do szczepienia i cieszy sie, że sama ma wiecej czasu na podjecie decyzji o szczepieniu. Niech inni robia za kroliki doswiadczalne, ona poczeka i sie zaszczepi jak inni przetestuja na wieksza skale. To dopiero przyklad egoistycznego podejscia do bliznich. I pomyslec, że tak nawolywala na spoleczne podejscie do epidemii i dzialania dla dobra wspolnego. To dlaczego teraz nie da dobrego przykladu? Egoizm nie pozwala?

      Usuń
    11. Wiesz, czasami bardzo trudno dostać się do własnych, głębszych emocji. Widzimy tylko te, które są na wierzchu i które pasuję do obrazka jaki mamy na swój temat. To bardzo trudne, spotkać siebie innego, niż się wydaje całe życie. Czasem nie ma na to zgody i już. I wszyscy tak mamy. Ale każdy może to zmienić w każdej chwili, chyba, że myśli, że nie może ;)

      Usuń
  11. A co do plastiku : wsrod producentow , mediow i politykow trwa falszywa i pozorowana “walka” z plastikiem.
    Reklamuje sie akcje zastepowania plastikowych rurek do napojow papierowymi jako ogromny sukces na skale swiatowa,
    a tymczasem z linii produkcyjnych dziennie schodza z tasm miliony, jesli nie miliardy butelek plastikowych , opakowan do opakowan, folii , itp. Jakos nikt , ani Greta ani swiatowe media , ani zaden polityk nie pyta Coca Coli dlaczego nie zaprzestanie produkcji tych milionow plastikow ( w tym dostarcza sie nie tylko Cole, ale Sprite, Pepsi , i dziesiatki innych napojow nalezacych do tego koncernu )???
    Nikt slowkiem sie nie zajaknie ! – bo to sa miliardowe zyski i wladza. Jednym pociagnieciem, jednym ruchem mozna by zlikwidowac cale to plastikowe szalenstwo – ale nie, tego nikt nie zrobi i nikt sie nie osmieli, bo to nioe jest w ich interesie.
    Cieszmy sie rurkami z papieru - a po oceanie plywa juz Wyspa Plastiku wielkosci Grenlandii.
    Niedobrze mi sie robi od the hipokryzji , wszechwladnej wladzy koncernow i calej tej obludy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż właśnie. Dokładnie to. Można to zatrzymać, można nakarmić głodnych, wyleczyć chorych, można...Ale tego nie robimy.
      Ale jednak nadal mam wrażenie, że będzie dobrze. Nie wiem, takie wewnętrzne, niczym nie poparte wrażenie. I tego się trzymam ;)

      Usuń
  12. Że na boku się zaśmieję - kiedyś nawet papierosy były bardziej eko. :-D
    Tytoń był tytoniem, a zamiast filtra szklana, ewentualnie drewniana fifka. A teraz... Szkoda gadać.
    Ile jest mleka w mleku, a chleba w chlebie ze sklepu? Bo że w obu pełno dziwnego śmiecia, to pewne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój dziadek miał taką szklaną fifkę. Jako dziecię z fascynacją patrzyłam jak pyka przez nią samodzielnie robione papierosy. Na szczęście nałóg jakoś nie załapałam nałogu. Zatrułam się przy pierwszym popalaniu :D
      Żyjemy w plastikowym świcie, zobaczymy jak to się rozwinie...W końcu może zmądrzejemy.

      Usuń
  13. Puk, puk, ja w sprawie książek cyfrowych.
    Zadałabym dziewczynie pytanie, a co będzie, jak odetną prąd, albo padną serwery?
    Mimo wszystko wole książkę tradycyjną. Jest większa szansa,że przetrwa dla kolejnych pokoleń. Pozdrawiam serdecznie
    PS. Dziękuję za wizytę.
    https://furtka11.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóżtotóż :D
      Wszak papirusy egipskie przetrwały tysiące lat. A tu wystarczy brak prądu i jesteśmy jak dzieci w lesie. Dlatego kupiłam krzesiwo, leży, jeść nie prosi. Bo zawsze się zastanawiałam co będzie, kiedy zapałek zabraknie...chyba za dużo czytałam postapo. W każdym razie jestem fanatyczną wielbicielką książki papierowej i to się nie zmieni. Życzę Wam zdrowia i spokojnej, wypoczynkowej rekonwalescencji.

      Usuń
    2. Ania, Ty się zastanawiasz podobnie jak ja.
      A jak już naprawdę przyjdą ciężkie czasy, to książką papierową ( troszeczkę mniej ulubioną )zawsze można rozpalić w piecu i się ogrzać, a elektroniczną???:-D Dlatego ciągle nabywam książki - żeby mieć z czego wybierać.
      Krzesiwo też mam -znalazłam na przełęczy, razem ze sznurkiem tworzyło taką jakby bransoletkę. Potem doczytałam, że znalazłam tzw. bransoletkę survivalową. To mnie uspokoiło. Skoro los mi zesłał bransoletkę przetrwania - to pewnie jest plan, że mam przetrwać? Przynajmniej do śmierci. :-DDD

      Usuń
    3. No popatrz :D
      Ja powiem o tym mojemu mężu, bo popukał się w czoło na widok krzesiwa. Jest wiele filmów gdzie ludzie chronią się przed apokalipsą w bibliotece i to im bardzo dobrze robi. Mój ulubiony Pojutrze na przykład. Tam ognisko karmiono książkami prawniczymi :DDD

      Usuń
    4. Prawniczych nie mam - ale znajdzie się trochę kryminałów totalnie znielubianych.
      Mój znowu co roku strasznie marudzi, że sadzę ziemniaki. Bo przecież w sklepie.

      Usuń
  14. też uzywam ręczników papierowych... jesli nie stoi rolka i tak w tamtym kierunku wyciągam rękę...

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Aniu
    Cieszę się, ze znowu jesteś.
    Pamiętam te czasy, o których piszesz.
    A często cięłam różne stare rzeczy na szmatki.... Ale teraz coraz częściej używam papierowych ręcznikach
    Pozdrawiam szumem wiatru za oknem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chciałabym na chwilę wyhamować, zahibernować, popatrzyć na wszystko z boku...
      Pozdrawiam nadzieją na odrobine bieli za oknem 

      Usuń