![]() |
Łukasz Sobkowiak |
![]() |
Łukasz Sobkowiak |
Zima.
Brązowa zima.
Brązowo-zielona zima.
Brązowo-zielona zima.
Na spacerach podziwiam paletę wszelkich brązów i zieleni. I mnogość życia w tych kolorach.
Grzyby, mchy, pleśnie, jakieś drobne, małe roślinki przytulone do ziemi, schowane pod uschniętymi liśćmi. Jabłka gnijące na ziemi, niektóre jeszcze czerwone i różowe, dodają koloru mokrej, śliskiej, gąbczastej metamorfozie wszystkiego co latem było błyszczące, sprężyste i ciepłe od słońca.
Grzyby, mchy, pleśnie, jakieś drobne, małe roślinki przytulone do ziemi, schowane pod uschniętymi liśćmi. Jabłka gnijące na ziemi, niektóre jeszcze czerwone i różowe, dodają koloru mokrej, śliskiej, gąbczastej metamorfozie wszystkiego co latem było błyszczące, sprężyste i ciepłe od słońca.
Uwielbiam patrzeć na korony drzew, są jak czarne koronki na tle szaroburego nieba; wyrafinowane, eleganckie, skomplikowane wzory w których zapisana jest tajemnica Życia.
Gdybyśmy umieli ją odczytać...
A może umiemy?
A może umiemy?
Codzienność jest jak ciepły kożuch, trochę ciężki, ale taki przytulny, przesiąknięty zapachem domu: spokojnych śniadań, ciepłych herbat, chlebka z masłem i dżemem z czarnych porzeczek.
Wieczorem, gdy wychodzimy z mężem na ostatni spacer przed snem, pod drzwiami ustawia się grupa spacerowa: suczka i trzy koty. I tak spacerujemy w ciemnościach, my i one. Dziwna grupa, ale nasza, swojska, rodzinna. Tam dom twój, gdzie serce twoje.
Tu moje Serce.
Coraz spokojniejsze...
Jakoś nie umiem i nie chcę pisać o rzeczach nieważnych, oczywiście nieważnych dla mnie. Bo dla innych ważnych może. Ale chyba odłączenie od telewizji, mediów, szeroko pojętego życia społecznego, politycznego i innej maści płytkich nurtów rzeczywistości naszej spowodowało, że patrzę w inne obszary rzeczywistości.
Nie jest trudno pływać po tej kolorowej, ekscytującej ale nie za głębokiej rzece.
Afery, kłótnie, zachwyty, zabawy, bóg, diabeł, anioły, miłość, arcydzieła, kicz, nienawiść, taniec, muzyka, jedzenie, śmiech, wojny, dramaty, kłamstwa, narodziny, śmierć, znów narodziny, władza, sex, pieniądze, jędrne ciała, chcę/ nie chcę, fotki na instagram, botox, złość, smutek, żałoba, niezgoda, szybko, szybko, szybko....
Wszystko na niby.
Marudzę, bo to wszystko w pakiecie all inclusive na Ziemi.
Bufet taki.
Jakoś nie umiem i nie chcę pisać o rzeczach nieważnych, oczywiście nieważnych dla mnie. Bo dla innych ważnych może. Ale chyba odłączenie od telewizji, mediów, szeroko pojętego życia społecznego, politycznego i innej maści płytkich nurtów rzeczywistości naszej spowodowało, że patrzę w inne obszary rzeczywistości.
Nie jest trudno pływać po tej kolorowej, ekscytującej ale nie za głębokiej rzece.
Afery, kłótnie, zachwyty, zabawy, bóg, diabeł, anioły, miłość, arcydzieła, kicz, nienawiść, taniec, muzyka, jedzenie, śmiech, wojny, dramaty, kłamstwa, narodziny, śmierć, znów narodziny, władza, sex, pieniądze, jędrne ciała, chcę/ nie chcę, fotki na instagram, botox, złość, smutek, żałoba, niezgoda, szybko, szybko, szybko....
Wszystko na niby.
Marudzę, bo to wszystko w pakiecie all inclusive na Ziemi.
Bufet taki.
![]() |
Łukasz Sobkowiak |
W bibliotece ruch. Zima jest trudna, bo robić nie ma co. Ogródki nie działają. Długie wieczory. Ludzie zaczynają słyszeć swoje myśli i to trochę straszne jest. Trzeba czymś się zająć, żeby głowa tak nie gadała. I czytelnictwo rośnie.
Ostatnio przyszła PaniW:
- te trzy książki co pani dała, były bardzo ciekawe, ale nie przyniosłam tej czwartej, bo jakaś nieciekawa i wolno idzie.
Nawet nie bardzo zdziwiona, bo zaznajomiona jestem z takimi czytelnikami, mówię:
- te trzy książki co pani dała, były bardzo ciekawe, ale nie przyniosłam tej czwartej, bo jakaś nieciekawa i wolno idzie.
Nawet nie bardzo zdziwiona, bo zaznajomiona jestem z takimi czytelnikami, mówię:
- to niech pani przyniesie, toż nie ma obowiązku czytać tego, co się nie podoba.
PaniW jednak ma inny pogląd na to:
- no cóż pani mówi, ja bym sobie nie darowała, gdybym nie przeczytała wziętej książki. Zaczęłam, skończę.
PaniW jednak ma inny pogląd na to:
- no cóż pani mówi, ja bym sobie nie darowała, gdybym nie przeczytała wziętej książki. Zaczęłam, skończę.
Ten sam dzień, przychodzi PaniS:
- jedna mi została, ale ciężko się czyta. Może się rozkręci, ale słaba.
To odpowiadam:
- niech pani rzuci czytanie i odda. Po co się męczyć? Nieciekawa, nudna, czasu szkoda.
PaniS ma jednak inne zdanie:
- nie mogę, bo jak to? Ludzie powiedzą: nosi te książki torbami, upycha do szafki i nie czyta. Taka inteligentka udawana. Przyniosę następnym razem, powinnam skończyć.
Ten sam dzień, przychodzi PaniK:
- jeszcze zostawiłam jedną , bo słabo mi idzie. Nudna jakaś i dziwnie napisana.
Zdziwiona ogarniam, że to już trzecia czytelniczka taka dzisiaj, więc moja pierwsza myśl to:
- O co chodzi Wszechświecie?????
Ale mówię: -
- A brała pani pod uwagę nieczytanie nudnej książki? Można nie czytać, można oddać, bo się nie podoba. Dam pani coś fajnego.
PaniK patrzy na mnie jakbym spadła z księżyca, widzę, po prostu widzę, że tej opcji nie było w niej do tej pory. Mówi jednak:
- Ale jak już zaczęłam, to muszę skończyć przecież. Przeczytam i oddam.
Widzę jednak coś w oczach, jakąś niepewność, jest nadzieja...
Trzy biedaczki w jeden dzień. Pamiętam siebie taką. Nie, nie książki. Nie czytam nudnych, nawet lektur niektórych nie przeczytałam, ot takiego Pana Tadeusza na przykład. Beznadziejny :)
Ale nie dawałam sobie prawa do zmiany zdania, nie dawałam sobie prawa do odmowy, gdy mi coś nie pasowało, zmuszałam się do robienia rzeczy, które, jak mi się wydawało, powinnam robić.
Według innych oczywiście.
I szeptały mi do ucha pokolenia kobiet z rodziny: jak się zacznie, to trzeba skończyć, jak cię widzą, tak cię piszą...
Nie pozwalaj sobie...
To nie pozwalałam.
I nie wybaczałam.
Sobie.
I one, te trzy, też sobie nie pozwalają. A mogłyby pozwolić. I wybaczyć.
I nie wybaczałam.
Sobie.
I one, te trzy, też sobie nie pozwalają. A mogłyby pozwolić. I wybaczyć.
Samodzielnie nie pozwalają, samodzielnie by pozwoliły. Wszystko w ich rękach.
Mogą sobie pozwolić na dużo!
Mogą sobie pozwolić na dużo!
Samodzielność w działaniu mają, choć myślą, że nie mają.
![]() |
Łukasz Sobkowiak |
I tak sobie podsumowawszy ten dziwny dzień, spokojnie wlazłam do łóżka, przytuliłam się do męża, poczułam jak na nogi kładzie nam się ośmiokilowy kot Funio, na parapet wskoczyła i ułożyła się kotka Mała, suczka Fasola pochrapywała lekko w śpidełku, kotka Milutka ułożyła się obok mojej poduszki.
Mąż stękając przesunął Funia z naszych nóg, coś tam mamrocząc złowrogo w jego kierunku.
W końcu zapadła cisza pełna spokojnych oddechów.
W przytulnej ciemności zmorzył nas sen.
W przytulnej ciemności zmorzył nas sen.
Poszłam do pracy następnego dnia. Spokojnie piję kawę poranną i przeglądam nowości wydawnicze. Miły rytuał biblioteczny.
Wpada czytelniczka PaniA:
Wpada czytelniczka PaniA:
- Ania (bo jesteśmy na ty) masz coś tej no, czekaj.. (odpala komórkę) zaraz, zaraz, O! Tokarczuk?
Zdziwiona odpowiadam:
Zdziwiona odpowiadam:
- mam, ale to wcale nie w twoim typie książki, nie spodobają ci się.
I słyszę w odpowiedzi:
- no weź, to WSTYD nie znać noblistki, dawaj.
I słyszę w odpowiedzi:
- no weź, to WSTYD nie znać noblistki, dawaj.
OŻesz ty Wszechświecie...
PS. Obrazy, które wstawiłam, maluje podlaski artysta mieszkający niedaleko Miasteczka Łukasz Sobkowiak. Świetnie ilustrują zielono-brązową zimę. Ale też uwielbiam kolory jego prac, cudo :)
Pozdrawiam Wszechświecie, twoja trochę już bezwstydna, dająca sobie prawo i wybaczająca
Prowincjonalna Bibliotekarka.
Prowincjonalna Bibliotekarka.
Podoba mi się. To, że można odpuścić sobie wielkość świata i zająć się tym, co naprawdę ważne - rodziną, tym co blisko i daje sercu otuchę. bez TV znakomita większość problemów i trosk nie istnieje. Ja nudnych książek nie czytam. Jeśli dobrnę do pięćdziesiątej strony i "nie kręci" - odkładam bez litości - tak wiele ludzie napisali, że wszystkiego nie da rady przeczytać. więc czytam tylko to, co mi się podoba.
OdpowiedzUsuńMożna sobie zrobić taki prezent, pozwolić światu płynąć bez nas, wszak on to i tak robi. Z nami czy bez nas, wielki świat sobie radzi. Ale mój świat beze mnie nie istnieje. Więc wszystko jasne.
UsuńNudne książki, obawiam się, nie istnieją. Każda znajdzie swego czytelnika. W tym właśnie cały myk, bo czytelnik był odpowiedni. Więc nie ma co się męczyć, ale jak widać, to nie takie proste jest.
Ja nawet czasem czytam koniec, by za bardzo się nie denerwować, co dla niektórych jest zupełnym bluźnierstwem. Ale ta opcja też istnieje, tak jak pomijanie nudnych opisów, czy dialogów. Każdy inaczej.
W każdym razie masz rację Oku, jak nudna, odkładamy, chyba, że mamy zacięcie masochistyczne, wtedy może i jest pewna przyjemność?
ja czasami czytam w kółko - i za każdym razem potrafię znaleźć coś dla siebie, czego jakoś nie dostrzegłem za pierwszym razem.
Usuńa mój ojciec uważał, że Pana Tadeusza nie powinno się czytać w szkole, tylko znacznie później. wtedy jest szansa docenić kunszt tego utworu. Jemu się podobał, ale dopiero, kiedy skończył pięćdziesiąt lat. może do książek trzeba dorosnąć? może nie wiekiem, ale emocjonalnie?
Zgadzam się z twoim tatą, choć ja nadal nie przebrnę przez to dzieło. Ale kunszt doceniam, bo to trudne tak napisać. A w liceum nie doceniałam.
UsuńJa mam sporo książek, które sobie powtarzam od czasu do czasu i tak jak u ciebie, nadal znajduję tam coś dla siebie.
Witaj zimową szarugą
OdpowiedzUsuńCoś mi dzisiaj szepnęło, podkusiło że powinnam zajrzeć do Ciebie. Zajrzałam i JESTES:))) Jak dobrze.....
Nie marudzisz. Pierwsze akapity mnie zachwyciły.
Może to i wstyd nie znać noblistki. A ileż to ja innych ważnych dzieł nie przeczytałam, nie obejrzałam? Wiele. Ale czy jest mi wstyd? Raczej nie...
Pozdrawiam nadzieją na odrobinę ciszy
Hej :) No proszę, energia działa :)
UsuńNiech się wstydzi ten kto musi, ja nie mam na to ochoty.
I dobrze, że ci nie wstyd. Ja Tokarczuk nie lubię, nie moja bajka, choć doceniam warsztat.
O, a wydawałoby się, że Tokarczuk Ci podejdzie, też widzi wielowymiarowo...
UsuńElla-5
Ella, ona mi się wydaje przegadana i przeintelektualizowana (trudne słowo). Nie lubię takiego stylu, choć naprawdę doceniam jej literaturę. Na tle tego co teraz się wydaje, ona jest zupełnie nie z tej bajki :)
UsuńNie całą Tokarczuk lubię.
UsuńAle do tej pory nie przebrnęłam przez Romantyzm. A to nawet Pan Tadeusz...
Pozdrawiam mgnieniem Pani Zimy
Uśmiechnęłam się do Twoich myśli i obserwacji.
OdpowiedzUsuńNiektórym daleko do podobnej świadomości, jakby wszystko, co napisano musiało być genialne i warte czytania.
Mało tego, bibliotekarka MUSI znać wszystko, co jest w bibliotece, też tak masz?
Pozdrawiam z innej prowincji, wcale nie nudnej...
Najtrudniejsze są czytelniczki, które przychodzą pierwszy raz i od razu mówią: poproszę coś mądrego, żeby można było coś wynieść z książki...I weź, skąd ja mam wiedzieć, co ona chce wynieść?
UsuńZazwyczaj wtedy daję książki z tak zwanej wyższej półki, ot Tokarczuk właśnie, coś w tym stylu. I większość przychodzi i mówi, że może tym razem coś lżejszego, bardziej wypoczynkowego. I kończymy wynoszenie a czytamy coś, co tak naprawdę lubimy.
Czytelnicy uważają, że ja wszystko znam i mam przeczytane :D Ratuje mnie to, że ja sama muszę wszystko opracować, więc te 400 książek rocznie mam obejrzane, poczytane na wyrywki i wiem o co chodzi :) I ja pozdrawiam z prowincji nie nudnej acz spokojnej.
Zapomniałam dodać, że grafiki bardzo mi się podobają!
Usuńjotka
Mam teraz bibliotekę tuż za rogiem, dosłownie 100 m od domu. Często wpadam nawet nie do biblioteki bo tam wybieram głównie autobiografie lub biografie kobiet ale do przedsionka gdzie wykładają niechodliwe książki do wzięcia. Tam to dopiero są perełki! Biorę takie cudo i zostawiam dwie, kupione albo dostane niedawno ale nietrafione ( prezenty pod choinkę). Może i nie na temat piszę ale ... chcę i muszę!!!
OdpowiedzUsuńNa temat :)
UsuńI widać od razu, że jesteś świadomą i wytrawną czytelniczką. Mam też i takie, choć są w mniejszości.
Jak się człeku coś chce, to trzeba ;)
Zdarza mi się wypożyczać ksiązki, których potem nie czytam. Ot, zwabiła mnie recenzja wcześniej przeczytana, ładna okładka albo opis na obwolucie a potem okazuje się, że nie daje rady przebrnąć nawet przez pierwszy rozdział. Więc zwracam bez żadnych wyrzutów sumienia. Przeciez dla mnie ani dla ksiazki to żadna ujma. To, co nie pasuje mnie, będzie pasowało komuś innemu. To zupełnie tak jak z ludźmi, jak z blogami i poruszanymi na nich tematami, jak z obrazami, które my podziwiamy a na innych nie robią one żadnego wrażenia. Mamy prawo do swojej inności. Ale obrazy, które tu pokazujesz i mnie sie podobają, Aniu...
OdpowiedzUsuńObrazy na żywo są naprawdę cudne.
UsuńI tak, każda książka znajdzie swego człowieka, albo człowieków. Bo niektóre mają licznych fanów, a niektóre tylko kilku. Jak z ludźmi, bo to ludzie piszą książki.
I fajnie, że sobie pozwalasz :D
Miałam napisać na temat ale właśnie przed chwilą przeczytałam u Agniechy że Latający już nie tu i wszystko co miałam w głowie mi uleciało. Zatem jeszcze się odezwę w temacie, jak mła ten myślotok ustanie.
OdpowiedzUsuńTeż byłam u Agniechy...
UsuńNie ma mła w sobie chęci do zmuszania się do lektury, beletrystykę czyta rzadko, bo już się jej w życiu naczytała i jakoś mła cudze wymyślone światy przestały interesować. Czytam opracowania historyczne, literaturę popularnonaukową z dziedzin wielu ale nie bardzo mam chęć na czytania noblistów. Hym... Pearl Buck i Henryk Sienkiewicz też dostali literacką Nagrodę Nobla i mła ma świadomość że literacki Nobel to niekoniecznie literatura najwyższych lotów. Podobnie jest z nagradzanymi filmami. Mła wydawa się że czytanie czy oglądanie niektórych pozycji literackich i filmowych ma więcej wspólnego z potrzebą bycia au courant niż z zainteresowaniem literaturą czy filmem. Ludzie chcą być na bieżąco, wiedzieć co się dzieje, bo wydawa im się że jest to niezbędnym składnikiem do bycia "osobą kulturalną". Przeczytam, obejrzę i zaraz urosnę w oczach własnych.
UsuńCo do lektur szkolnych to mła śmie twierdzić że czytanie w całości dzieł literatury XVIII i XIX wiecznej będzie zanikać. Forma robi się archaiczna i młodzież nie zdzierży. Będą czytali fragmenty, żeby wiedzieć jak drzewiej pisano. Naturalna kolej rzeczy, w czasach młodości mła nikt nie czytał całego Paska.
Chryzostoma? jeju, nie da się...
UsuńKsiążki noblistów rzadko mają dużo wypożyczeń. Stoją sobie na półkach i żółkną. Czasem ta kultura staje się tak wysoka, że niewielu doskoczy :) Ale masz rację z tym snobowaniem się, wszak WSTYD :DDD
I nie wiem jak sobie znajoma poradzi czytając Księgi Jakubowe, bo do tej pory zwykłe obyczajówki czytała. No czasem coś w stylu Położnej z Auschwitz. Zobaczymy.
Ja też przeszłam jakoś na popularnonaukową, choć mego ukochanego scifi nie odpuszczam.
Jestem kompletnie nie na bieżąco i zapewniam, że można z tym żyć, nawet lepiej niż na bieżąco, dużo lepiej ;)
Ja też z tych, co starają się przeczytać do końca. Ale raczej dlatego, że ciągle mam nadzieję znaleźć w danej książce coś fajnego...
OdpowiedzUsuńElla-5
Aj, to trochę masochizm ;)
UsuńZnajdujesz te fajne? Pewnie nie bardzo. Nie każdemu człowiekowi i nie każdej książce trzeba dawać szansę.
Szanujmy się, jak mawia Wiola z Pierogów z Kimchi i ja ją bardzo za to lubię. Oczywiście lubię też potrawy, które gotuje i opowieści o Korei :)
Też oglądam "Pierogi z kimchi" od pierwszego odcinka i bardzo lubię Violę za radość życia i poczucie humoru :) To jeden z trzech vlogów, które oglądam.
UsuńHanka C.
Rzadko ostatnio piszesz Aniu, ale warto poczekać. Twoje pisanie jest najbliższe mojemu odbiorowi świata.
OdpowiedzUsuńTelewizji prawie nie oglądam, net już tylko wybiórczo, no i komentarze, bywają bardzo frustrujące i po co mi to. Wiadomości, polityka i ten cały koktajl ludzkich emocji... Swoją uwagą i energią staram się obdarzać to co warte jest wzmocnienia.
Książek nie budzących mojego zainteresowania nie czytam od zawsze. Gorzej jeśli to jest prezent i najbliższe osoby pytają jak mi się podobała ksiażka. No i co tu odpowiedzieć? Staram się jak mogę być mistrzem dyplomacji i różnie to wychodzi.
Tak jest z książkami p. Tokarczuk. Dostałam kilka w prezencie, przeczytałam jedną i...mam wielką ochotę wyprowadzić z domu tą ciężką energię, ale to przecież prezenty.
Czasami z prostej "wypoczynkowej" jak to nazwałaś Aniu, książki można wyczytać więcej mądrości niż książek noblistów. Rzecz w tym z jakiej strony patrzy się na świat, jakie emocje i prawdy odbiera.
Pozdrawiam serdecznie Hanka C.
P.S. Za nie przeczytanie lektur takich jak "Chłopi", liznęłam tylko pomijając opisy, za bunt przeciwko Mickiewiczowi i niezgodne z wymaganiami książkowymi odczucia dotyczące poezji Norwida ( ulubiony poeta mój ) oberwałam pałki od oburzonej do żywego nauczycielki. :))
UsuńHanka C.
Niepokorna dusza z okazji literatury wychynęła z cię :)
UsuńNauczyciele często są jednowymiarowi. Jak ich nauczono, tak lecą. Myślę, że to ciągłe powtarzanie tego samego im szkodzi. Nowa klasa, stary materiał i tak w kółko. To nie może być dobre dla mózgu.
Mamy o Tokarczuk to samo zdanie jak widzę. Ja bym ją zaniosła do jakiejś biblioteczki na powietrzu, niech sobie ludzie biorą. Ktoś lubiący się ucieszy :) Puść ją w świat.
Moja ukochana książka to Tapatiki Marty Tomaszewskiej. Nawet gdy na nią patrzę robi mi się ciepło na sercu. I Trylogia Korfu: Geralda Durrella. Nie jest to wysoka literatura, ale dała mi ogromnie dużo, zwłaszcza w latach dzieciństwa.
No rzadko piszę, jakoś tak płynie spokojniej życie i jak tym się tak cieszę. Tak mi z tym dobrze, że, no, mniej piszę ;)
Ale piszę :)
Mamy takie miejsca w moim mieście gdzie można zostawić książki do czytania dla innych, ale wystarczy, że wystawię je na przymurku w klatce schodowej i zaraz znajdzie się chętny, nieraz już tak robiłam. Zobaczę. Co do polecanych przez Ciebie książek - zapiszę i zobaczę czy uda się je dostać.
OdpowiedzUsuńTeż mam takie książki jak Ty, do których lubię wracać i wciąż odkrywam w nich coś nowego:)
Taki spokój Aniu to dobry spokój, niech trwa:)
Hanka C.
Tapatiki są książką dla młodzieży, ale nadają się na lekturę szkolną bardzo. Zwłaszcza teraz. A Trylogia Korfu wywołuje salwy śmiechu :) Polecam.
UsuńJa akurat z tych, którym się Olga Tokarczuk podoba, aczkolwiek nie dotyczy to wszystkich nagrodzonych Noblem, zresztą wszystkich nie znam! A gdzie tam!. Przepowiadałam jej Nobla na kilka lat przed faktem, mąż świadkiem. :)
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś mnie pyta o jej książki, to zwykle polecam ,,Prowadź swój pług..." lub ,,Prawiek i inne czasy", bo to się dobrze czyta. A inne tytuły są po prostu trudne i dlatego budzą niechęć i krytykę. To tak jak z muzyką poważną: trzeba mieć wyrobione ucho, słuchać jej na co dzień, wtedy się doceni nie tylko Bacha czy ,,Cztery pory roku" Vivaldiego. Na szczęście wybór mamy tak wielki zarówno w dziedzinie literatury jak i w muzyce, że nikt się nie musi do niczego zmuszać, chociaż Twoje czytelniczki jakieś nadgorliwe bywają. Jednym z kryteriów dla Komitetu Noblowskiego jest nowatorstwo i eksperymenty formalne, dlatego często nagradzają pisarzy kontrowersyjnych. Myślę, że może w tym być zachęta dla młodych twórców, że tak też można i fajnie, bo czytanie staje się zajęciem coraz bardziej elitarnym, więc niech coś się w literaturze dzieje. Kiedyś Hemingway budził kontrowersje i łamał kanony z powodu oschłego stylu, jak wówczas twierdzono.
Ps. Przed chwilą się wygramoliłam z legowiska spomiędzy Tygrysa i Nusi - jak u Ciebie. :))
Zimorodku, jak pisałam wyżej, doceniam Tokarczuk, tylko nie lubię jej czytać, bo czasem zagaduje i gmatwa językowo proste sprawy. Ale ma taki styl, spoko. Mam gust eklektyczny w książkach i muzyce, słucham czasem poważnej, tylko Chopina nie lubię, jego neurotyczności i choroby, tego pośpiechu i braku tchu. Naprawdę w jego muzyce to słyszę :)
UsuńAle też rozumiem jak tworzy się kultura, jak zmieniają się trendy, wszak nie bez powodu powstał w Paryżu Salon Odrzuconych. Nawet w jaskiniach ktoś pierwszy sięgnął po ochrę, odbił swoją dłoń na ścianie i zadziwił a może i oburzył pobratymców :DD
I to wszystko to jest taka opowieść, która powstaje i wplata się w naszą historię. I ludzie o tym mówią, tym żyją, to rozkminają, bo inaczej nudno byłoby na tej planecie, nie bez powodu zwanej przeze mnie Psychiatrykiem Wszechświata. Ale zważ, że nawet ty nie odniosłaś się do postaw życiowych zaprezentowanych przez moje czytelniczki. Bo książki to tylko objaw, niestety...
Znam je dobrze i to jest ciężka sprawa, tak czytać choć nudne, tak sobie nie wybaczać, nie pozwalać i się wstydzić ;)
A ja rozumiem te kobiety Aniu. Wybacz trochę mnie tym razem za dużo w tych komentarzach, ale ja zawsze byłam "w poprzek" nie lubiłam stadnych beków, stadnego podążania za tym co wypada i co nie wypada. I... obrywałam za to od życia "po gębie" . Ileż to razy usłyszałam, że jestem głupia, albo dziwaczka jakaś, albo "no ty to zawsze coś takiego wymyślisz, powiesz, zrobisz..." .
UsuńTrzeba mieć czasem naprawdę twardy tyłek (chodzi mi o psychiczne pojmowanie tego słowa) żeby przyznać się w towarzystwie, że się nie lubi pisania chociażby takiej p. Tokarczuk. No, bo jak to? Nie przeczytałaś!! Nie podoba ci się! Polska noblistka i nie podoba się! A w domyśle - ty taka owaka głupia na twoim miejscu w życiu bym się do tego nie przyznała itp. I te głupawe uśmieszki i szeptanie po kątach, że patrz no, taka "enteligentna" , a Tokarczuk nie przeczytała! Nie podoba jej się!
Ulało mi się, ale to dlatego, że takie zachowania innych wobec mnie niestety często przerabiałam dopóki nie nauczyłam się pływać w tym lepkim gąszczu ludzkich ocen, uwag, osądów, przylepiania etykietek - "dziwaczka" to jedna z nich.
Są tacy ludzie, którym ciężko jest wyjąć kij z tyłka i spojrzeć na drugiego człowieka przez pryzmat serca, A nie nałożonych przez innych ludzi programów -co wypada i co nie wypada itp.
Hanka C.
O tak, książki to tylko objaw, masz rację, Anno. :D
UsuńPozdrawiam ciepło.
Przeczytałam i pomilczę - daję sobie takie prawo :-)
OdpowiedzUsuńps A Tokarczuk nie przeczytałam, za to Wojtek wszystkie. I jest ok
:) no pewnie, że jest ok.
UsuńKażdy czyta to co lubi :)
Aniu, cieszę się, że się odezwałaś. Tęskniłam. Podobnie jak Ty skupiam się na swoim grajdołku, bo tylko wtedy łapię balans. Okresowo odcinam się też od sieci, bo nie sposób otworzyć laptopa, żeby nie wskoczyły przed oczy jakieś niechciane informacje. To nie na moje nerwy, więc zrobiłam się trochę aspołeczna. Zdziwiłam się, że nie przepadasz za Tokarczuk, bo sądziłam że to Twoje klimaty. Ja do Tokarczuk dojrzewałam, ale teraz ją lubię. Zaczęłam od "Opowiadań bizarnych" , które bardzo mi się podobały, ale już "Księgi Jakubowe" porzuciłam po 40 stronach. Spodobali mi się "Bieguni" i "Empuzjon" i "Dom dzienny, dom nocny". Nie wiem, czy wrócę do Ksiąg, bo nie lubię się zmuszać. Nie rozumiem, dlaczego ludzie czytają coś bo tak wypada. Szkoda czasu. Masz rację, że nawet w tym jak kto czyta widać jego stosunek do samego siebie. W życiu trzeba wybierać, bo nie wszystko jest dla każdego. Mam książki, do których wracam co jakiś czas i za każdym razem znajduję coś nowego np. u Myśliwskiego albo Kuncewiczowej. "Pokój na poddaszu" Wandy Wasilewskiej czytałam kilkanaście razy, a to podobno książka, która nie ma wartości literackiej. No może nie ma, ale ja od dzieciństwa do niej wracam. Sama się zastanawiam dlaczego.
OdpowiedzUsuńEch, miałam coś tu wreszcie napisać, ale chyba dzisiaj nie dam rady. Dołek mnie jakiś dopadł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Nie czuję już potrzeby bycia na bieżąco, rozumienia tego całego zgiełku świata. Coraz mniej mnie obchodzi, co wypada znać, a czego nie. Za dużo tego wszystkiego, trzeba wybierać. Poza tym ten świat bywa trudny i bolesny, więc wybieram swój własny.
Aniu, te trzy biedaczki, to zwykłe prawo serii, albo "nieszczęścia chodzą parami" - jak kto woli ;))
OdpowiedzUsuńŻycie tak mnie przeciągnęło, że dawno niczego sensownego czy niesensownego nie czytałam. Moja pustka we łbie kiełbie nadal króluje :( Ale to się zmieni, potrzeba jeno wincy czasu ;))
Ja sobie pozwalałam, na wiele. Nie na wszystko, ale na wiele, bo tygrysy od zawsze łażą własnymi ścieżkami :)
Pozdrawiam ♥
Ani nie ma obowiązku czytać tej czwartej bo nudna ani nawet noblistki gdy mi z nią nie po drodze. Ale przekartkować zawsze warto a nuż coś zachwyci, niechby jedno zdanie tylko.
OdpowiedzUsuń