Lubię moją pracę.
Oczywiście nie wszystko, biurokracja jest marudna, ale kontakt z książkami i ludźmi całkowicie to rekompensuje. Lubię nowych czytelników, bo to zagadki do rozwiązania: co lubią, jacy są, czego się boją i co kochają. Z czasem nawiązuję z nimi kontakt bardziej osobisty, choć niektórzy potrzebują do tego lat, bo ogromna większość przychodzi w maskach.
Nie tych chińskich, tych mentalnych. W swoich wyobrażeniach na swój temat, które są jak te dzioby ffp. Ścisłe, plastikowe, tłumiące oddech.
Są też lżejsze, jak te chirurgiczne, najczęściej mają namalowany uśmiech, bo ich zadaniem jest ukrywać uczucia. Uśmiech maskuje wszystko. W sumie mogłabym te ludzkie maski jakoś poklasyfikować, ale to bez sensu, psychologowie już mnóstwo ich opisali. Ameryki nie odkrywam.
No, może tylko dla siebie, w ramach badań mnie samej i moich masek.
Pomyślałam sobie niedawno, że część ludzi dobrze się czuje w pandemicznych czasach. Maski realne na twarzach dają możliwość schowania się przed innymi bez wysiłku, bez wydatkowania energii w mimikę, bez całej tej gry aktorskiej. Trzeba tylko pilnować co się mówi, ale tutaj jest pułapka.
Kiedy odpuszczasz jeden element kamuflażu, reszta się sypie. Nie pilnujesz się tak bardzo i zaczynasz przeświecać przez zasłony.
Wychodzi schowane...
Widzę wtedy...
Najczęściej agresję, złość, strach, smutek, przerażenie i samotność.
Ludzkie rzeczy, znane rzeczy, moje rzeczy współdzielone z innymi.
Przeczytane od tyłu pokazują prawdę z jaką nikt nie chce się mierzyć.
I wuala: zarządzamy zasobami a nie ludźmi. Jakież to wygodne, nie trzeba się zajmować takimi rzeczami jak empatia i współczucie. Mamy cele wyższe, mamy odpowiedzialność i sprawiedliwość społeczną, mamy szerszą perspektywę, większą niż pojedynczy człowiek.
Wiem, że biblioteka powinna mieć wszystko. Nie mogę cenzurować nic.
Z drugim chłopakiem porozmawiałam, zapytałam czemu go to interesuje. Odpowiedział, że wykładowca polecał jako podręcznik do manipulowania ludźmi. Krok po kroku wyjaśnione jak dzielić, jak segregować, jak przemeblowywać głowy by doprowadzić prosto do komór gazowych i ich akceptacji przez ogół. Chłopak jest ciekaw, bo widzi wokół, teraz, w naszej rzeczywistości to właśnie.
Kiedy ktoś zaczął, wtedy i ja nabierałam odwagi, w ogólnym zgiełku mogłam krzyczeć.
Takie to wszystko smieszno-straszne, a przeciez mielismy nauczyc sie z historii, ze "ludzie ludziom zgotowali ten los"... a moze to wlasnie tu jest odpowiedz, ze to "nie-ludzie" zabrali sie obecnie za tworzenia nowej historii...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Aniu :)
Może i "nie-ludzie". Ta opcja jest u mnie otwarta. Mało wiemy o planecie na której mieszkamy i kosmosie wokół.
UsuńA to co widziałam, każe mi myśleć, że sami tu na pewno nie jesteśmy. Na ile oni ingerują, nie mam pojęcia. Okaże się.
I ja pozdrawiam ciebie i Luiego :)
Dużo refleksji zrodziło się w mej głowie po przeczytaniu Twego tekstu Aniu.
OdpowiedzUsuńPierwsze, że jakiż ten los pokrętny i szyderczy, bo doszło do tego, że aby bronić sie przez manipulacją współczesnego faszyzmu przydatne staje się dzieło najbardziej znanego faszysty świata!
Drugie, to takie, że też odczuwam z mieszaniną wstydu i goryczy, że znacznie łatwiej odezwać mi się w grupie, niż samej.Czasem wystarczy by tą grupę tworzyły dwie osoby tylko, ale juz raźniej. Człowiek rzeczywiscie boi sie byc tym samotnym wołającym na puszczy. I choc pewien jest swoich przekonań, to wciąz sie siebie obnażyć jakoś lęka a do jest w nim obawa przez zakrzyczeniem, ośmieszeniem albo też całkowitym pominięciem jego głosu (choc jemu tak ważnym sie zdawał).
Trzecie, że w tych przeżartych manipulacją czasach, dają sie niestety nią opętać takze i osoby, co do których do niedawna mieliśmy złudzenia, że jednak są odporni na kłamstwa, że sie nie dadzą im zwieśc. A jednak. To boli.Przypuszczam, że podobnie bolało to Żydów, gdy ich niedawni aryjscy, wieloletni przyjaciele nagle (i to w najlepszym razie)przestawali ich poznawać na ulicy albo zaczęli nawoływać, że Zydów trzeba przymusić do noszenia gwiazdy Dawida, a jeszcze lepiej pozamykać w gettach żeby wiedzieć kto zacz i żeby sie od nich tyfusem nie zarazić.Wszak Żydom się od tego żadna krzywda nie stanie a zdrowa tkanka narodu ocaleje.
Czwarta, że obawiam się, że dzisiaj niepotrzebne jest już czytanie "Mein Kampf". To ksiązka owiana złą legendą, i to głownie ta legenda oraz niedostępnośc czynią z niej pożądaną dla niektórych lekturę. Myślę, że jakby wzieli to dzieło do reki mogli by sie rozczarować jej marnym poziomem i męczącymi dłużyznami. I w ogóle po co sie męczyć czytaniem takich książek, skoro pożądana i jedynie słuszna wiedza dostępna jest wszędzie w pigułce? Przecież wystarczy włączyć telewizor albo odpalić kompa by napotkać treści tak samo albo i lepiej zatruwajace serca ludzkie,jak dziełko sławnego akwarelisty...
Ola, daj spokój. Obejdzie się bez goryczy i wstydu. Wiele osób wrażliwych ponad przeciętną tak ma. Wrażliwość to dobra cecha, choć wcale nie ułatwia życia. Boimy się. Ale to też nam daje jakże inne spojrzenie na świat. Nasze światło może jest delikatniejsze niż inne, ale właśnie dlatego jest potrzebne. Jak cień pod drzewem w upał jesteśmy :) I wielu zmęczonych usiądzie obok nas.
UsuńByleśmy się nie zaparli siebie w tym dziwnym czasie.
Bo nie jesteśmy sami, jest nas WIELU. Nie zapominaj :)
marzenie polityków i innych władców świata - sterować masą - najlepiej tak, żeby nawet nie dostrzegła sternika.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOku, to tylko na początku jest fajne. Potem każdy psychopata chce by owieczki wiedziały, kto trzyma bat. Oni muszą mieć zwierciadło do przeglądania się w nim.
UsuńAniu, jak masz wpływ na to co zakupić w "zasoby biblioteczne":)) to polecam Magdaleny Ziętek-Wielomskiej "Imperium Klausa Schwaba" oraz Marka Chodorowskiego "Bestia". Dużo więcej pożytku z przeczytania tych dwóch pozycji gdyż tłumaczą niejako dlaczego doszło do napisania Mein Kampf.:)
OdpowiedzUsuńJa sobie sterem, żaglem i okrętem jestem :) Kupię.
UsuńBo akwarelisty nie kupię. Niech kupuje ta co po mnie przyjdzie :)
Ja pod "maskami" ludzi widzę niepewność, wycofanie, smutek, lek, zagubienie. Nie widzę agresji, złości, przerażenia.
OdpowiedzUsuńTe zasoby ludzkie to pojęcie merkantylne, mnie to tez irytuje i denerwuje tak jak powiedzenia polityków typu: wszyscy, każdy, cały naród, ogół, elektorat, społeczeństwo ... chce mi się wtedy krzyczeć: a ja nie! Ja nie jestem wszyscy! Nie pozwalam!
Mam nadzieję, że w szkole uczą jak manipulować by się nie dać zmanipulować ale może jestem naiwną staruszką? Może wręcz przeciwnie?
W szkole uczą jak manipulować, niektóre dzieci pewnie w ramach samoobrony wypracują lepsze lub gorsze metody jak się przed tym bronić. Niektóre nie. Bo uczą zmanipulowani nauczyciele, niewiele podskoczysz :) No, może nie wszyscy, są tacy, co widzą bezsens obecnego systemu.
UsuńA jak myślisz Krystyno, skąd się bierze złość, agresja i przerażenie? Właśnie z niepewności, smutku, lęku i zagubienia. To naczynia połączone są.
Jak łatwo oceniasz innych - w szkole uczą jak manipulować - tak, to moje hobby...
UsuńTylko wydaj Ci się, że coś wybierasz sama, bo w sumie wszyscy ulegamy paradoksowi hipstera.
OdpowiedzUsuńZaobserwowałam, ale nie wiedziała, że to się nazywa :)
UsuńJa wybieram nie na przekór, tylko zgodnie ze sobą. To robi różnicę.
A to, że wszyscy jesteśmy tacy sami na pewnej, bazowej płaszczyźnie, jest pewne, oczywiste i dość podnoszące na duchu.
Nie wiem czy młody by przebrnął przez tę ramotę, ona jest "lekturą swoich czasów". W Niemczech nie była tak popularna jak nam się to wmawia, Niemiaszki znazyfikowane wciskały ją przy byle okazji każdemu jak kiedyś ludzie z komitetu dzieła zebrane Lenina. No wicie rozumicie, "Mein Kampf" z okazji ślubu, pierwsza nagroda w konkursie na najlepszego oborowego w PGR "Dzieła Zebrane". Lepiej przeczytać opracowania dotyczące drogiego Joepha i zastanowić się nad typem osobowości odczuwającym tak silną potrzebę manipulowania innymi a jednocześnie tak samo silna potrzebę podporządkowania całego swojego życia tworzeniu wizerunku osoby ukochanego - mła sądzi że za uwielbieniem Josepha dla Adiego krył się nie tylko podziw, to była bardzo zwariowana mniłość, Joseph wręcz chciał być Adim. Krótko pisząc, gdyby nie było Josepha, Hitler nie byłby tym kim został. Publiczny obraz Hitlera za którym poszły tłumy i jego sprawczość tworzyli cooledzy Adiego, często sami będący miernotami. Wszyscy oni traktowali ludzi jak zasób ludzki, typowe dla psychopatów. Podłączyli się pod świetnego aktora, twórcę postaci. Hitler prywatnie miał ponoć szalenie miłe usposobienie, ludzie lubili przebywać w jego towarzystwie, nie miał nic z wodza za to bywał zabawny i naprawdę empatyczny w wybranym przez się zakresie.
OdpowiedzUsuńTo co się dzieje obecnie... brak słów. Za komuny wszyscy wiedzieli, że musimy się wyzwolić. Teraz mam wrażenie, że skupiliśmy się na narzekaniu, a nie na działaniu. Ech.
OdpowiedzUsuńAniu, mamy wokol siebie tzw. mass formation, uformowane zasoby ludzkie, ktore formowano przez ostatnie 30 lat w Polsce, a na Zachodzie o wiele dluzej.. Te ludzka formacje, te zasoby formuje sie od przedszkola, dzieci sa formowane jednym torem, a ich rodzice rownolegle do nich. I jedni i drudzy formowani sa przez system, ktory zabiera i daje, zabiera i daje , i caly czas macha marchewka przed nosem, a ty czlowieku musisz spelnic warunki systemu , podporzadkowac mu sie , aby tej marchewki sprobowac. Wielu idzie slepo za ta marchewka przez cale zycie, gubiac po drodze wszystko inne co wazne i nie widzac, ze w ktoryms momencie ida na smyczy , a marchewka wcale sie nie przybliza... Ale sa zadowoleni , bo wokol nich ida tysiace innych, tysiace smyczy , wiec jakos ta niedoscigla marchewka nabiera przez to sensu , no przeciez inni tez ida, no nie? Tych co nagle staja i zadaja sobie pytanie : " A na co mi ta marchewka? Ja jej przeciez nie potrzebuje, ja wysiadam z tego szeregu - tych sie nie lubi, tych sie wyrzuca, tych sie trzeba pozbyc, bo ci psuja tylko rowny krok w szeregu ... Ech, przeciez to dziecinnie prosta zabawa , dzieci rozumieja jej zasady, dorosli juz niestety nie.
OdpowiedzUsuńZasoby ludzkie, osobodni, elektorat, średnia statystyczna...może tak łatwiej podejmować decyzje na tzw. wyższym szczeblu.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że uciekam od niektórych absurdów życia na emeryturę, byle do czerwca!
Też bym uciekła, ale jeszcze parę lat mi zostało
UsuńCóż czasem nie da się uciec od pewnych absurdów
Pozdrawiam ciepło Aniu
Wpis bardzo ciekawy ale mem na końcu petarda!
OdpowiedzUsuńWykładowca polecił to...? jako podręcznik (naprawdę nazwał to podręcznikiem?) do manipulowania ludźmi? Się czepiam słów jak krasula buraków sąsiada, czy jakoś tak.
OdpowiedzUsuńA to czy przypadkiem od manipulacji to był bardziej niejaki osobnik o nazwisku na literę "G"? A to "arcydzieło" naprawdę polecił wykładowca?...Jakie będzie młodzieży chowanie...
Ale co ja się tak dziwię. Takie mamy czasy czyli klimat, kiedy zaleca się nie nazywać kobiety kobietą tylko osobą z macicą (no tak w sytuacji kiedy Kopernik była kobietą...czasem mam wrażenie, że Seksmisja właśnie odgrywa się na naszych oczach) A mężczyzna to jak? Osoba bez macicy? Osoba z...członkiem? No nie, bo to się kojarzy z członkiem z ramienia wydziału. No to z penisem? "Syn penisa grał w tenisa", a to chyba z jakiejś piosenki mi się kojarzy.
Sorki Aniu za ten pure nonsens, ale sam mi jakoś wlazł do komentarza. Chyba jako jakiś rodzaj obrony przed atakującym zewsząd surrealistycznym nonsensem w połączeniu z promienną głupotą.
jestem, przemykam...
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o maski, to sadzę, że każdy czasami je zakłada. Przyczyny tego są różnie i nie zawsze negatywne. Nie chodzi mi oczywiście o ludzi dwulicowych, którzy mają na każdą okazję inną maskę. Mówię o takich jak ja, których maska chroniła przed prawdziwym albo wyimaginowanym atakiem. Dużo czasu potrzebowałam, żeby pozbyć się maski "dzielna i zadowolona Basia", "grzeczna i spolegliwa koleżanka", "usłużna siostra" itp. Teraz mam odwagę pokazywać swoją prawdziwą twarz, bo już się nie boję, tak jak kiedyś, negatywnej oceny, ataku, wyśmiania. Nie przeszkadza mi, że niektórzy kryją się za maskami, bo każdy chroni się jak może. Nie lubię ludzi fałszywych, ale daleka jestem od robienia za demaskatora. No chyba, że coś ubodzie mnie do żywego. Zachować we wszystkich sytuacjach swoją prawdziwą twarz to duża sztuka, ale ciągle się tego uczę i idzie mi coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńW kwestii zarządzania zasobami ludzkimi chodzi wyłącznie o to, żeby odczłowieczyć tego, którym chce się rządzić. Techniki manipulacji świetnie się sprzedają. Gdy pracowałam w banku byłam na kilku kursach marketingu i zarządzania. Powiem tak, to było bardzo interesujące doświadczenie z punktu poznawczego, ale też bardzo podrywające wiarę w uczciwość ludzi i tzw. wolną wolę. Nigdy tak jak dotychczas nie wykorzystywano psychologii do merkantylnego interesu jednych kosztem ogłupiania innych. Psycholodzy biznesu, spin doktorzy na usługach polityków, cwani handlowcy posługujący się technikami sprzedaży mają się bardzo dobrze. Niestety, bilans końcowy nie będzie dla ludzkości pozytywny.
Sporo czytałam na temat Hitlera, Lenina, Stalina, bo bardzo ciekawi mnie jak to się dzieje, że z normalnego dziecka wyrasta potwór. Najsmutniejsze jest to, że społeczeństwo najpierw patrzy bezczynnie jak człowiek zmienia się w potwora, a potem ze strachu potwora wspiera.
Dziś wpadłam do Ciebie Aniu, aby powiedzieć:
OdpowiedzUsuńWłaśnie są moje wirtualne urodziny
Ktoś wpadnie, napisze coś
Ale zanim wielki hałas zrobi świat
Tak zwyczajnie ze mną bądź
Pozdrawiam nadzieją na udane spotkanie
Tak się zastanawiałam nad maskami. i jednak nie uważam, że ludzie zawsze i chętnie nakładają maski. Zależy od ludzi.
OdpowiedzUsuńJasne, że robi się wiele rzeczy, na które wcale nie mamy ochoty - jak chociażby uczestniczenie w uroczystościach czy spotkaniach, które nas wkurzają. Imieniny u nielubianej cioci, wysłuchiwanie nielubianego szefa czy zwierzenia głupiej koleżanki. Ale mnie zawsze się wydawało, że jeśli w czymś takim uczestniczę to dlatego, że tak wybrałam, tzn., nie chcę, ale idę bo uważam, że powinnam. Koniec kropka. Nie nakładałam maski, byłam sobą.
Ja źle się czuję w masce, uwiera mnie - mam potworną wadę charakteru, odziedziczyłam po rodzicach, jestem chorobliwie uczciwa. Absolutnie nie potrafię kłamać.
A te zasoby - Anno, oczywiście, że jesteśmy zasobami. Popatrz jak łatwo sterować ludźmi, zastraszyć ich, manipulować nimi. Mnie właśnie tłumy przerażają, bo w tłumie ginie głos rozsądku, bo dajemy się ponieść fali i nawet jeśli krzyczymy coś innego to i tak nie słychać.
Źle się czuję w tłumie, ale rozumiem o co ci chodzi - w tłumie łatwiej podjąć działanie.
Ale to indywidualiści pchają świat do przodu, szaleńcy zafiksowani na jakiejś myśli - to oni zawsze w końcu zwyciężają - nawet jeśli to trwa dziesiątki lat. Mówię o szaleńcach w pozytywnym znaczeniu; artyści, wynalazcy, naukowcy, pacyfiści. ci, co idą pod prąd.
Hitler też był szaleńcem, ale patologicznym, psychopatycznym. I od wielu lat się zastanawiam jak to się stało, że pociągnął za sobą naród poetów, muzyków i filozofów.
Czytam 1984 Orwella - STRASZNIE to aktualne, STRASZNIE prawdziwe.
Ostatnio uderzyła mnie myśl, że MASZYNY już nami sterują. Dzwoniłam do kilku miejsc z zapytaniem i w każdym przypadku musiałam wysłuchać maszyny, ja homo sapiens nie miałam żadnego prawa głosu, maszyna mówiła i kazała mi naciskać guziki, jeśli się pomyliłam, zaczynałam całą procedurę od początku. A maszyna ma cierpliwość, maszyna się nie wkurza - po prostu robi i mówi swoje. To mnie zdołowało i sprawiło, że stałam się malutka i potulna. Stałam się zasobem.
Cześć. Podoba mi się Twoja analiza świata i zachowań ludzi. Mam podobnie- lubię to robić. Pozdrawiam, Pola
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu.. Pozdrawiam Cię serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Aksamitko, nie ogarnęłam, że wróciłaś !!!!! Gapa ze mnie, witaj serdecznie! W Polszcze jesteś?
Usuń