Obserwatorzy

czwartek, 30 czerwca 2022

I czy się bać Wszechświecie?

 


I znów się śmieją z Edyty.

Nie wszyscy oczywiście, ale jednak większość. Nie powiem, na przestrzeni lat i ja się czasem pośmiałam się widząc ją w tv czy w kolorowych pisemkach. Edzia czasem wypowiedziała się, a może tylko wyrwano to z kontekstu i wychodziło śmiesznie. Nie zastanawiałam się nigdy nad innym obrazem Edzi, bo był mi tak ładnie  już podany.
Wzięłam.

Ale sporo wody upłynęło, rzeka mojego życia zmieniła się, choć to nadal ta sama rzeka. Nie muszę już walczyć zaciekle o życie w marnym kajaczku omijając wystające znad wody skały. Zastanawiając się ile ich jest pod wodą, niewidocznych. I czy za zakrętem nie będzie wodospadu, którego nie pokonam.
Obecna rzeka jest szeroka, rozlana, łagodnie płynąca. Nadal dzika i nieujarzmiona, ale bardziej przyjazna. Mogę podziwiać widoki, czując się bezpieczniej w dość stabilnej łódce.
Kajaczek poszedł w odstawkę.
Rozglądam się więc.

Alex Colville

Gdzieś tam w czeluściach FB ktoś z moich znajomych coś skomentował o Edycie i wyświetliło się u mnie. Już dawno opuściłam świat nadmiernie medialny, nie wchodzę na żadne portale typu wirtualna, nie mam telewizora od 9 lat. Ale wszyscy jesteśmy w polu informacyjnym i czasem coś tam do mnie doleci. Jednym rzeczom daję uwagę, innym nie. Tym razem postanowiłam sprawdzić o co chodzi, bo sama chciałam pojechać na Harmonię Kosmosu, tylko nie wyszło.
Wiec obejrzałam w internecie wystąpienie Edyty na festiwalu, a potem losowo artykuł na jakimś popularnym portalu. Badania znaczy przeprowadziłam.

I pierwsza konkluzja błysnęła: Bzikowa, ty się bój, bo to samo gadasz co Edzia....

nie wiem czyje, ale fajne...

No bo ja też mówię o świadomości, o rozwoju, o kosmosie, o dziwnych kulach nad lasem, o miłości i przebaczaniu, o kosmitach, że oni już tu są, o duszy, o Źródle itp. W dodatku w czasie "pandemii" stanęłam po stronie tzw. foliarzy i też to powiedziałam głośno. Aco :)
Fakt, lekko się ukrywam, nie firmuję tego co piszę moją buzią, ale bądźmy szczerzy, kto by chciał mnie poszukać, by znalazł. 
Poczytałam trochę komentarze i muszę powiedzieć, że tylu zadowolonych z siebie ludzi dawno nie czytałam. Fajnie jadą po Edycie, wytykając jej różne rzeczy, sugerując badanie głowy oraz udzielając rad gdzie jest jej miejsce.
Dostaje jej się też od tych przebudzonych i oświeconych.
O takie coś:
"Osoby naprawdę przebudzone nie mówią takich rzeczy, dalekie są od medialnego show. Według poziomów świadomości wg Davida R. Hawkinsa może maksymalnie osiągnęła Pani poziom 250 i tyle, daleka droga przed panią."
A poziomy są do 1000, wredne...

Brooke Didonato

Tak sobie myślę, że Edyta wiedziała, co ją czeka, a i tak to zrobiła. Nie będę dociekać jej intencji. Mnie osobiście wydaje się być spójna w tym co mówi, w tym sensie, że mówi o tym w co wierzy i co czuje na ten czas. I Odwagi jej nie odmówię oraz talentu. 

Ale generalnie chodzi o mnie wszak. 
Bo zawsze chodzi o nas. 
Zastanowiłam się, czemu mnie to ruszyło.
Czemu przez dłuższą chwilę we mnie był wstyd, strach i współczucie? 
Odpowiedź jedna jest: bo to wszystko było we mnie długi czas i nadal bywa. Kiedyś tylko pozwalałam, by było to moją codziennością, teraz uczę się pozwalać temu być, a potem odejść...
I przychodzi coraz rzadziej.
No i nie zawsze było współczucie. Teraz jest.
To nieumiejętność pokazywania siebie prawdziwej, mówienia o tym co czuję, mówienia swojej prawdy, zwłaszcza gdy wiem, że zostanę za nią wygnana z raju...
Uznałam, że raj ma zbyt wygórowaną cenę.
Zakładając, że to w ogóle raj...

Nice Bleed

I kiedy zastanawiałam się nad tym wszystkim, czytając komentarze i słuchając Edyty, przypomniała mi się opowieść SynowejNumerDwa. I niby bez związku, jednak związek jest Wszechświecie.

Otóż. Był ciemny, zimny i mokry poranek lutowy 2022, kiedy Mama dostała bóli porodowych. Coś ją tam pobolewało w plecach w nocy, ale zbagatelizowała. To jej pierwsze, wyczekane dziecko, więc trochę się może bała- jeszcze nie; choć już zmęczona była i chciała urodzić. Ale poranne skurcze nie zostawiły już miejsca na zastanawianie. Będziemy rodzić.
Kłopot całej sytuacji polegał na tym, że Mama była na kwarantannie, bo kasłała, zrobiła test i wyszedł plus. Mama lekko przeszła cokolwiek to było, ale jeszcze kilka dni kwarantanny zostało, a tu potomek się zdecydował. I nie ma zmiłuj.
Tata spanikowany zapakował Mamę do samochodu i pojechali do szpitala, bo tak szybciej niż czekać na pogotowie. Zwłaszcza, że Mama cała w nerwach też. Skurcze na razie rzadkie, ale pierwszy raz nic nie wiadomo. No się się zaczęło...
W szpitalu wrzaski i krzyki. Bo trzeba było wezwać karetkę specjalną, można było poczekać, a  dodatkowo jeszcze nieszczepy cholerne. Nieodpowiedzialne, głupie i bezsensu. Mamę zabrano nie wiadomo gdzie, Tatę zostawiono w poczekalni, a że trochę rezonował, to postawiono przy nim ochroniarza, by nie wyruszył na poszukiwanie Mamy. Potem okazało się, że Mamę w jakimś malutkim pokoiku przebadał doktor bardzo niemiły z maseczką pod nosem i powiedział, że do porodu jeszcze daleko, a oni nie mają covidowego oddziału i Mama musi udać się do Białegostoku, z Augustowa. Ponad godzina jazdy, bo luty, mokro i ślisko. Oni mogą wezwać karetkę covidową, ale Tata może zawieść, bo będzie szybciej jednak. 
Oszołomieni Mama i Tata wyruszyli w trasę. Na odjezdne dano im telefon na SOR ginekologiczny w Białymstoku, gdzie akurat miała dyżur moja Synowa. 
No i nie dowieźli.
W połowie drogi Tata już potwornie spanikowany zadzwonił na SOR po ratunek. I moja Synowa telefonicznie udzielała mu porad. Synek Mamy i Taty urodził się na poboczu drogi, na tylnym siedzeniu samochodu. 
Kiedy samochód podjechał pod drzwi SORu moja Synowa już czekała. Otworzyła drzwi z tyłu, ogarnęła wzrokiem Mamę z zawiniątkiem i choć dużo już widziała, to jej słowa brzmiały: no jak w rzeźni, dużo krwi...Pomogli Mamie przesiąść się na wózek i zabrali ją na oddział covidowy oczywiście. A Tata wyszedł z samochodu, usiadł na krawężniku i siedział tam nie odpowiadając na żadne pytania. Próby komunikacji zawiodły, a musiał odjechać. Nie mógł wejść do szpitala, bo kwarantanna przecież. Sanitariusz jakoś go podniósł, wsadził do samochodu. Tata coś tam zajarzył. Odpalił samochód i niepewnie, wolno odjechał. Do dalekiego domu. 
Czy to się dobrze skończyło czy źle? 
Czy ktoś to opisał?
Czy ktoś to skomentował? 
Czy ktoś...?
To nie tak dawno było...
Jose Manuel
Nikt i nic.

Kiedy rozmawiałam z moim Mężem o Edycie on, racjonalista patrzący inaczej, powiedział:
- Wiesz nieźle jej wyszło jak na Cygankę, która uciekła z domu.
I tak, zgadzam się bardzo. 
Może to właśnie ludzi boli.
Że oni tak nie potrafili.
I łatwiej jest kopać Edytę.
Dużo łatwiej.

 No i po co sobie przypominać horrory z lutego.
Jest lato i są wakacje.
Mason Storm

PS. Wiem jeszcze, że odbierano noworodki mamom, które miały nieszczęście mieć dodatni test. Można było podpisać papier, że się nie odda, ale niektóre nie wiedziały i nie zawsze je informowano. Przestraszone, skołowane pozwalały się rozdzielić z dziećmi. Ech....

PS2. Kiedyś poznałam chłopca, może 8-9 lat. Gdy nasz wzrok się spotkał, zmroziło mnie. To dziecko miało potwornie nieruchomy i pusty wzrok. Nic tam nie było. Zero kontaktu. I do dziś to pamiętam. Syn nauczycielki, zdolny, komunikatywny, zdawało się całkiem normalny. A jednak za każdym razem na jego widok w moje głowie słyszałam: uciekaj...
To tyle, jeśli chodzi o stwierdzenie Edyty, że w show biznesie jest pełno reptyli ;)


Pozdrawiam Wszechświecie, twoja jawnie wredna i kłótliwa, Prowincjonalna Bibliotekarka

45 komentarzy:

  1. Poczekamy zobaczymy ,kiedys za mowienie o tym, ze to ziemia obiega slonce a nie odwrotnie palono na stosie. Uwazam, ze wszyscy wierzacy w to ,ze Bog dal nam dusze sa kosmitami .Zadna dusza nie jest pochodzenia ziemskiego przeciez .Moze kiedys Edycie pomniki stawiac beda jak Kopernikowi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta wcale nie mówi ogromnie odkrywczych rzeczy. Mówi to, co wiadomo już od dawna i powstało multum książek na ten temat. Faktycznie, dla osób, które nigdy w życiu nie zadały sobie pytania: kim jestem?, może to być szokujące i straszne nieco. Każde zaburzenie naszych wyobrażeń jest niepokojące. Czasem zagrażające, jeśli zbyt mocno ich się trzymamy. Wtedy atakujemy. Trochę jak z ludźmi, którzy napadają na gejów :) Im mocniej napadają, tym bardziej mam wrażenie, że mają podobne skłonności, tylko ich w sobie nie akceptują. A z pomnikami to trzeba uważać, bo ludzie lubią je burzyć później :DDD

      Usuń
    2. A jakiego jest pochodzenia? Wszystko to jedno i to samo ..niestety w naszym postrzeganiu jesteśmy rozdzieleni pomiędzy "naszą ziemią" a wszechświatem...i nie mam złych intencji w pisaniu tego ale nie ma czegoś takiego jak ziemskie pochodzenie duszy....może czepiam się słów ale one tworzą też mocno to gdzie jesteśmy...nie rozdzielajmy wszechświata...bo to jak budowanie płotu od strony sąsiada 🤔😊 pozdrawiam

      Usuń
    3. I nie jestem anonimowy...nie wiem gdzie się wpisuje tu imię 😁 a moje to Łukasz 😊

      Usuń
    4. I nawiązałem do postu Eva Dec

      Usuń
    5. Łukasz, u mnie można anonimowo komentować, tylko normalnie się podpisz na końcu komentarza :) Nie musisz zakładać konta na bloggerze, by nie być anonimowym. I tak, Ziemia, Kosmos, Wszechświaty, to wszystko jedno. Wszyscy jesteśmy Wszechświatowacami, Kosmitami i Ziemianami w tym samym czasie :) Rozróżniamy by sobie ułatwić rozpoznawanie i doświadczanie. Bo inaczej trudno byłoby się ogarnąć w 3D.

      Usuń
  2. Edytę nawet jakiś ksiądz skomentował ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem :) Bo o duszę zahaczyła i trzeba było bronić przyczółków ;)

      Usuń
    2. Dokładnie Pani Aniu😏

      Usuń
  3. Nie bardzo rozumiem, co opowieść o Edycie ma wspólnego z drugą o porodzie. Edyta była inna, odkąd pamiętam, więc nie dziwi mnie, że dziwne rzeczy opowiada, byle zaistnieć.
    Jeśli idzie o chłopców z dziwnym wzrokiem, to mamy w szkole kilku takich i nie są to grzeczne dzieci z dobrych domów.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajajaj Jotko a czemuż masz takie zdanie o Edycie, że mówi to by zaistnieć? Medialnie, jak rozumiem, bo generalnie istnieje całkiem dobrze :) Może jednak ona wierzy w to co mówi. Ja wierzę w to, co tu mówię, nawet gdy piszę o duszy, o kosmosie czy o kosmitach. Bo to wszystko jest, trzeba tylko dać sobie szansę zobaczyć. Albo nie, musu nie ma.
      A jeśli mi napiszesz, co CZUŁAŚ naprawdę czytając opowieść o porodzie, powiem, gdzie się to łączy z Edytą.

      Usuń
    2. A ja bym chciała wiedzieć, jak Tobie się to łączy z Edytą...bo to Twój tekst, a ja chciałabym zrozumieć.
      Pewnie wierzy w to co mówi, jak jedna z pań sprzątających u mnie w szkole, pisałam chyba o jaszczurach z chipami w głowie, o 120-letnich bogaczach, co to przeszczepiają sobie wszystko? Niech wierzy, ona w jaszczury, inni w bogów, byle nie zmuszała mnie do uwierzenia w to samo.
      jotka

      Usuń
    3. Tak naprawdę nikt cię nie może zmusić do wierzenia w cokolwiek. Dzieciom można dużo do głowy włożyć, a i to chyba nie wszystkim. Pamiętam twój post o jaszczurach, nawet mnie zainspirował do napisania własnego :) Nie musisz wierzyć w nic, co z tobą nie gra. Nie musisz robić nic, czego nie chcesz. Cały myk polega na tym, by załapać, że inni też nie muszą. I zaakceptować to. A to dość trudne, bo niby akceptujemy, ale myślimy: moja prawda jednak najlepsza. Wiesz, ja lubię gadać :) Ale tym razem transakcja wiązana. Odrobina twojej prawdy, za odrobinę mojej. I przecież nie musisz :) Dla ciebie może się nie łączyć, a dla mnie może się łączyć. I to jest ok.

      Usuń
    4. Ale jaka prawdę masz na myśli, opowieść o porodzie w pandemii budzi w każdym normalnym człowieku oczywiste uczucia. Nie tylko porody bywały nienormalne, moja koleżanka nie pożegnała się z mamą, która umarła w samotności, ale nadal nie rozumiem, co ma Edyta do tej historii... to co spotyka pacjentów w szpitalach i nie tylko, to ludzkie postępowanie i głupie przepisy, a nie wpływ kosmitów na służbę zdrowia.
      jotka

      Usuń
    5. No już nie będę cię męczyć :) Wiem, że ciężko pisać o emocjach i je nazywać. Twój wnusio rodził się też w pandemii, łatwo mogli twoi wpaść w takie straszne tarapaty, więc wiesz jak to wygląda. A gdzie się łączy? To proste: matrix, system który budujemy. Ludziom się wydaje, że jak ktoś mówi: matrix, to głupoty gada. Ale jak powiemy: system, to już mądrze ;) A to jedno i to samo. Ludzie i przepisy. Ludzie i ich zgoda na to. Ludzie i brak serca. System. Bo nie ważne Jotko, czy tam w WHO, CDC, FDA , Unesco, Unii europejskiej itp, siedzą jaszczury czy ludzie. Ważne jest, dlaczego dajemy się podzielić, dlaczego robimy straszne rzeczy sami sobie i innym, dlaczego nie szukamy innych rozwiązań, dlaczego jesteśmy tacy posłuszni, dużo tych dlaczego...Łatwiej jest ocenić Edytę i jej podobnych, niż stanąć tak jak ona na scenie i powiedzieć swoją prawdę. Kiedy pisałam swoje posty o dziwnościach, które mi się wydarzyły, często aż mokra byłam ze stresu naciskając: opublikuj. Bo bałam się. Uczy się nas nie mówić, straszy odrzuceniem ze społeczeństwa, dziwaków jednych. Ale z biegiem czasu uodporniłam się, nauczyłam się dużo i spotkałam mnóstwo ludzi myślących jak ja i Edyta oraz wielu innych. Zdziwiłabyś się, bo ich przybywa mocno. A przecież i ty, racjonalna i prospołeczna, zaglądasz do mnie mimo moich dziwactw ;)
      A kosmici tu zdecydowanie są. Czas się z tym pogodzić. Nie wiem czy akurat Reptilianie, ale są. To łatwo zrobić: założyć spokojnie, że ta opcja istnieje i zająć się swoim życiem :)

      Usuń
    6. Zaglądam do Ciebie, bo lubię pogadać tam, gdzie można, staram się słuchać wszystkich, nie musze się zgadzać , ale staram się zrozumieć. Dziwacy zawsze byli odrzucani, bo tak prościej, to nie znamię naszych czasów , tak było zawsze.
      Wszyscy celebryci mają w sobie coś z Narcyza, Edyta publicznie prała swoje prywatne brudy, różne rzeczy opowiadała, a gdy ktoś decyduje się istnieć w każdym medium, powinien mieć grubą skórę.
      Gdy czytam komentarze , choćby na lokalnym portalu miejskim, to głowa boli od hejtu.
      Jak to zmienić? niejeden socjolog się nad tym głowi...

      Usuń
  4. Ostatnio w ogóle przestałam czuć potrzebę głębszych rozmów. Ja wiem swoje, a co wiem, to też niekoniecznie jest ostateczne i na zawsze. Jeśli mam inne zdanie na jakiś temat, to przeważnie milczę i się uśmiecham. By nie wchodzić w klimat, który mi nie służy, robię się też powoli mistrzynią zmiany tematu, bo dbam o swoje dobro. Zostałam egoistką na stare lata i nie wstyd mi. Siebie prawdziwej chyba nigdy nie pokazywałam, kiedyś z powodu czucia się gorszą od innych, teraz celowo. Może ze 2 osoby znają mnie bardziej. Nie znam ostatnich wypowiedzi Edyty, ale mniej więcej wiem, co mogła mówić teraz. Ona ma pewnie świadomość, jak zostanie odebrana, nie boi się, choć jest takim pięknym i łatwym celem do ostrzału. Ja bym siedziała cicho. Poza tym, co my o niej wiemy tak naprawdę... I w ogóle, co my wiemy? A może prawd jest tyle, ile ludzi? I każdy żyje we własnym (Wszech)świecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, ja nadal mam ochotę rozmawiać, tylko nauczyłam się, że nie z każdym się da. I to jest wielkie święto i fajna zabawa, gdy pojawi się ktoś z kim można ;) Bo faktem jest, że tak naprawdę nic nie wiemy w 100%, ale jakie fajne jest odkrywanie innych prawd. Przynajmniej dla mnie :) JA cię rozumiem doskonale, tylko jest we mnie jednak chęć wyjścia do ludzi. Ty tego nie masz, ja mam ;) Tylko uczę się harmonizować sprawę. No i te moje prawdy uelastyczniać, bo czasem się betonują na ament i wtedy kłopot :DDD

      Usuń
    2. No, ja się całe życie uczyłam wchodzenia w kontakty społeczne i długo to trwało, zanim zaczęłam w miarę swobodnie gadać z bliźnimi, nawet tymi dobrze sobie znanymi a nawet lubianymi;) Teraz - owszem - porozmawiam sobie z każdym, znanym mi czy nieznanym, lekko mi to przychodzi, ale to taki small talk z przemytem własnego podejścia do życia i świata, zawsze w kierunku pozytywu, bo w negatywie żyłam ze 40 lat i mi się już nie chce. Ale głębsze przemyślenia mam dla siebie, może dlatego, że nie poznałam jeszcze kogoś, z kim mogłabym o wszystkim. A to też dlatego może, że lubię samotność i nawiązywanie nowych relacji mnie męczy. I pewnie powinnam wyjść do ludzi bardziej. Ale zmuszać się nie lubię... I to fajne, co tam niżej w komentarzu napisałaś - "żeby moja prawda była najmojsza" - no właśnie, przepracowałam to i teraz idę w drugą stronę - każdy wierzy w swoją prawdę i ona dlatego jest prawdą - dla niego;) Ale dobrze by było, żeby to była "prawdziwa prawda";)))

      Usuń
    3. prawdziwa - w sensie - żeby ten kto coś prezentuje, naprawdę w to wierzył, a nie udawał z różnych względów. Dlatego Edyta mnie zadziwia, bo jakoś czuję, że ona wierzy w to co mówi i nie robi tego pod publiczkę.

      Usuń
  5. No tak - śmiać się najłatwiej, skoro inni też sie śmieją. W śmiejącym sie szyderczo gronie lepiej nie odstawać żeby samemu nie stac się obiektem szyderstw. To dotyczy nie tylko śmiechu, ale też całkiem na serio potępiania, szczucia, zakrzyczenia, zamilczenia. Byleby sie ta irytująca inność zamknęła, do monolitu zdrowo myslącego ogółu żadna szparą nie przedostała. Bo mogłaby wywołać w owym monolicie malutkie pęknięcie a może i cos wiecej...Z takimi wrednymi, manipulacyjnymi opinią publiczną działaniami mamy do czynienia od zawsze, ale mam wrażenie, że przez ostatnie 2,5 lat znacznie sie to wszystko nasiliło. Kto nie idzie z nami, idzie przeciw nam. No, bardzo mi to przypomina komunizm czy faszyzm.
    A Edyta? Ma nieziemski głos, talent, urodę i wrazliwośc. A do tego odwagę mówienia wbrew temu, co tworzy obowiazujacy, akceptowalny przez ogół przekaz. Tym bardziej ją podziwiam, bo ja, tak jak Ty Aniu, nie zawsze te odwagę miałam.A moze inaczej - miewam ją a potem tracę, gdy dobijam do muru. A potem znowu, gdy wyliże rany, znów łbem o ten mur...
    Edytę jako osobę a nie piosenkarkę poznałam lepiej rok czy dwa lata temu, gdy wysłuchałam jej rozmowy z Fabiola Tsuganami i Hanną Kazahari. Pięknie sobie i szczerze porozmawiały. Jak osoby, które nadają na tych samych falach i które nie boją sie powiedzieć niczego na głos, bo wiedzą, że będą dobrze zrozumiane a nic co powiedzą, nei będzie przeciwko nim wykorzystane. Myslę, że dobrze bym sie czuła w ich gronie i szkoda, że nie znam osobiście tego typu osób...Tu masz linka do tej pierwszej części rozmowy, jesli nie słyszałaś jej dotąd. To jest w trzech częściach na YT.
    https://www.youtube.com/watch?v=oW9nhEsuUJE

    OdpowiedzUsuń
  6. I jeszcze raz ja, bo nie odniosłam sie wyżej do Twej opowieści o tych nieszczęsnych ludziach, którzy odsyłani od Annasza i Kajfasza musieli rodzić gdzieś na poboczu drogi...I o noworodkach odbieranych mamom w szpitalach. Ileż sie naczytałam takich historii, ale każda następna przejmuje i wstrząsa tak samo. Bo dowodzi bezdusznosci, okrucieństwa, i braku chęci reformowalności tego systemu niby "ochrony zdrowia", tego sprowadzenia ludzi roli nic nie wartych pionków, którymi mozna pomiatać i niszczyć nie bojąc się zadnej kary za to. Prawo przecież było i jest po stronie systemu. A media mainstreamowe przemilczają takie historie, bo są im nie na rękę, bo zaburzyłyby ten zwycięski marsz propandemicznego myslenia i działania.
    O takich rzeczach sie nie mówi. Jak też o fali nagłych zgonów młodych ludzi i sportowców. O nadmiarowych zgonach. Za to wyśmiewa sie Edytę, która widzi, co sie dzieje i czuje głęboko ten ból oraz kłam zadawany duszom ludzkim oraz wszechświatowi...A przed nami następna, szykowana na końcówke lata czy początek jesieni fala. I znowu obowiazywać będzie stara, zgrana śpiewka oraz zagłuszanie, wyśmiewanie, niszczenie tych, co odważają sie myśleć i mówic inaczej.I znowu zamiatać sie będzie pod dywan informacje o krzywdzie ludzkiej. Bo nikt nie wyciągnął żadnych wniosków z tego co było.I nie wyciągnie. Walec ruszyć ma dalej i dalej...
    Aniu, słyszałam wczoraj bardzo ciekawy wywiad na temat problemów polskiego rolnictwa i tego, co nas czeka. Podsyłam Ci link do tegoż wywiadu z panią Katarzyną Szewczyk. To moim zdaniem bardzo mądra, wrażliwa i godna poznania osoba. Wiem, co mówi i nie boi sie mówić rzeczy niepoprawnych politycznie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.
    https://www.youtube.com/watch?v=uepO2SHTktA&t=2290s

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowę Edyty z dziewczynami widziałam :) Fabiolę nadal oglądam, bardzo ciekawie opowiada o tym co dzieje się w Japonii. Z Hanną mi trochę nie po drodze, bo ona bardziej polityczna jest. Od tego uciekam. Szkoda energii :)
      I tak, ostatnie 2,5 roku rozbiło wiele przekonań na temat tego, jak funkcjonuje świat nie tylko u mnie. Wiele osób poszerzyło swoją bańkę informacyjną. Wielu rzeczy nie chciałam zobaczyć, ale cóż, trzeba było. Ale wiesz, pokazała się nasza bezsilność wobec systemu, ale też pokazały się możliwości. I to nie koniecznie są masowe marsze :) Nasze osobiste wybory są tu kluczem do wolności, naszej własnej. Można być wolnym, nawet siedząc w więzieniu, choć nie chciałabym tej lekcji przerabiać dosłownie. Wiem, że są ludzie, którzy żyją nadal w pandemii. Ja nie. W mojej głowie, w mojej prawdzie, nie było żadnej. Co tak naprawdę się zadziało? Mam swoje przemyślenia tak jak ty :) Więc jesień jest przeze mnie wyczekiwana, bo upałów nie będzie. Będzie miłe ciepło, potem fajne szarugi jesienne :) A teraz idę obejrzeć fil z panią Szewczyk, bo nie znam.

      Usuń
    2. Też oglądam nadal Fabiolę a Hanny już nie, takze z powodów poruszanych przez Hanne tematów oraz wrażeń, które budzą we mnie obie te kobiety. Bo o ile czuję, że Fabiola ma w sobie ogromna wrażliwość, ciepło, szczerość i serdeczność, to u Hanny jest chłód, jakiś dystans, rodzaj radykalizmu w poglądach oraz wrażenie narcyzmu w jej zachowaniu. Ale chyba najbardziej odepchnął mnie od niej fakt, że w czasie, gdy Fabiola chorowała, Hanna zupełnie się nią nie interesowała. I chyba od tej pory na dobre rozeszły sie ich drogi. Zresztą, trudno oceniac ludzi znanych tylko z Internetu. wiec moze moje wrażenia i są błedne i krzywdzące...Wszak Internet pokazuje tylko cząstkę człowieka. Zazwyczaj tę, którą ten ktos chce pokazać. Chociaż bywa, że w miedzysłowiu, w gestach i w spojrzeniach dostrzec można o wiele wiecej, niż w słowach.

      Usuń
  7. Sporo wiem na temat tego o czym ostatnio mówi Edyta. Pewnych dziwnych dla innych rzeczy doświadczyłam na własnej skórze. Nie lubię o tym mówić.
    Współczuję młodym rodzicom. Mam nadzieję, że świeżo upieczony tata dojechał cało do domu po szoku jaki przeżył. Życie nie narodzonego dziecka i jego matki nagle spoczęło w rękach młodego taty. Musiał dowieźć na czas rodząca żonę do innego szpitala, musiał przyjąć poród własnego dziecka nie będąc do tego przygotowanym, bo przecież mamy lekarzy, szpitale. Co przeżył ten mężczyzna, co przeżyła ta młoda mama, pozbawiona przez ludzi wsparcia i pomocy. Steach. Strach nas wynaturza, pozbawia współczucia, empatii, zrozumienia.
    Człowiek to piękna istota o ogromnej mocy. Nie pozwólmy wmówić sobie, że jest inaczej. Ulegając narzekaniem, że jesteśmy paskudni, durni, gów.o warci tacy właśnie się stajemy. Stąd pytanie - komu tak naprawdę zależy na tym byśmy się obrzucali obelgami, kłócili, nienawidzili? Komu?
    Hanka C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwna synchronia. Kiedy pisałam swój komentarz, komentarza Olgi jeszcze nie było. A mam wrażenie, że piszemy o tym samym tylko trochę inaczej :)
      Hanka C.

      Usuń
    2. Synchroniczność jest cudna :) Bardzo lubię :)
      I tak obie piszecie o tym samym, ciut inaczej tylko.
      Wiedząc to, co wiem teraz, jak dziedziczą się traumy, jak poród wpływa na późniejsze życie, bardzo, bardzo współczuję maluszkowi. Przecież dziecko czuło wszystkie emocje mamy i taty. W tym kontekście hasło propagandowe: rodzić po ludzku, wydaje się być szyderstwem.
      Strach zabija duszę- jak mówi Yoda. I ma rację.
      Dlaczego nie lubisz mówić o tym co dziwnego doświadczyłaś? Trzeba się tym dzielić, bo jak inaczej przekazać info, że świat nie jest taki, jak nam się wydaje? Kiedy w bibliotece czasem z kimś rozmawiam i mówię o swoich dziwnych rzeczach, bywa, że ludzie się otwierają i okazuje się, że dziwne rzeczy przydarzają się częściej niż nam się zdaje. Tylko nie rozmawiamy o tym.
      A pacz, Edyta rozmawia :)

      Usuń
    3. Dodam jeszcze, że mi się wydaje, że pytanie: komu zależy? nie jest takie ważne. Bo właściwie wiadomo komu i po co. Pytanie ważniejsze jest takie: czemu dajemy się w to wkręcać?

      Usuń
  8. A może Edyta utorowała drogę innym ( innym Znanym?) i teraz się odważą? Nie słuchałam tej wypowiedzi ale mniej więcej mogę sobie wyobrazić co wypowiedziała, że mainstream dostał czkawki:) Edytę znam od czasów Metra Stokłosy - teraz to nie moja "bajka" jeśli chodzi repertuar. Ale co najmniej od dwóch lat uważam ( ze zdziwieniem pewnym), że teraz to bardzo dojrzała i świadoma osoba. Wygląda na to, że Opatrzność dała talent właściwej Osobie :). Tak to odbieram. Historia o młodych rodzicach jest wstrząsająca.. mam nadzieje, że młodzi ( mimo traumy i braku czasu) znajdą chwilę aby jednak tych co zadecydowali o ich losie tak niedawno, wziąć "za łby i potrząsnąć", choćby jakąś skargą ... Są miejsca i ludzie gdzie takie historię można opowiedzieć - zbieranie faktów do procesu Norymberga 2.0... myślę, że wiemy gdzie i komu wszak słuchamy podobnych audycji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta idzie swoją ścieżka a Wszechświat się nie myli :) Ma dziewczyna talent, ale może i on utrudnił jej wszystko? No łatwo nie ma. Moja Synowa mi powiedziała, że szpital w Augustowie postąpił wbrew przepisom bardzo. Nie chcieli papierków wypełniać i durnych procedur wdrażać. Łatwiej było wygonić. Chyba rodzice odpuścili, bo Synową by przesłuchiwano. A tu cisza. Mam nadzieję, że jakoś sobie poukładają to wszystko a maluszek będzie zdrowo się chował.
      Ludzi idących w tę stronę co Edyta jest więcej niż się zdaje. To nie jest oczywiście jakaś prawda objawiona, to raczej potrzeba szukania odpowiedzi. Bo nie klei się nam rzeczywistość i dysonans poznawczy daje w kość ;) Kto szuka ten znajdzie....więcej pytań :) I bardzo dobrze.

      Usuń
  9. Tak tak, informacja sama nas znajdzie. To że człek nie czyta gazet, portali informacyjnych, czy nie ma telewizji, nie oznacza, że żyje poza światem, bo po prostu się nie da. Znam to z autopsji.
    Ba i nawet wiem o Edzi.
    A co gada to gada, ma prawo, bo kto nie ma?
    A dlaczego nadano prawo rozdzielania niemowląt od matek i inszej rodziny od chorych w szpitalu (bynajmniej nie na covid)? Cóż, prawo jest prawem, strach się bać co bardziej dalej w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trzeba potrząsnąć systemem, bo ogromnie zabetonował się ;) Nie wszystko co mówi Edyta mi pasuje, ale czytałyśmy te same książki, więc wiem o czym ona mówi. A to samo przecież mówią Dalajlama, czasem Franciszek papież wyklęty i wielu innych. Że tu jakoś ludzie jeszcze nie połapali się. Tylko huzia na Edzię...
      A dlaczego wymyślono takie durne przepisy? Jednym z wielu powodów jest niechęć pracowników medycznych do odwiedzin na oddziałach i krytykowania poziomu ich pracy. Nawet moja Synowa uważa, że ojców nie powinno być przy porodach, bo zawadzają, denerwują, kręcą się, zadają pytania itp. A rodziny mają pretensje, bo pacjenci nie umyci, w brudnych pościelach, za długo na basenach, nie nakarmieni, personel chamski itp. Co za ulga odciąć roszczeniowych opiekunów. I mieć spokój. To tylko jeden puzzel, do którego medyczni się nie przyznają, ale jest. Widziałam od środka już ponad trzydzieści lat temu i nic się nie zmienia, choć niby miało. Rodzić po ludzku to już tylko propaganda, jak wiele innych szczytnych haseł.

      Usuń
  10. Moja racja jest najmojsza - mamy tendencje do takiego myślenia. Ale jednak jeśli mamy na ten temat jakąś refleksję to jest super. Bo to jednak znaczy, że nie jest tak zupełnie "najmojsza".
    Zostało mi w pamięci stwierdzenie mojej dobrej koleżanki: JA powiedziałamm, że nie rozumiem jak można wydać kilkaset euro na torebkę, a ONA na to: a może ktoś nie potrafi zrozumieć jak można wydać 1000 euro na wyjazd narciarski (co dla mnie było jedynie słuszne) I to mi zostało w pamięci.
    Nie mam pojęcia co mówi Edyta i kompletnie mnie to mie interesuje - nie będę szukać.
    Jedna rzecz mnie niepokoi - uważam, że nie można wierzyć w nic, co podają współczesne media. Dosłownie w nic. Każdy temat ma swój antytemat. Każdą wiadomość należy przesiać przez gęste sito. A na to szkoda czasu bo i tak zawsze jakiś nieprawdziwy fraagmemt zostanie.
    Polegam na sobie i na tym czego mogę doświadczyć osobiście. Taki Niewierny Tomasz się ze mnie zrobił.
    I brakuje mi bardzo mądrej, inteligentnej, pouczającej rozmowy z żywym człowiekiem.
    Pięknie o takiej rozmowie pisze Przerwa - Tetmajer. Znasz ten wiersz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mów do mnie jeszcze... :)
      Widzisz mi też brakowało kontaktu z ludźmi. Zaczęłam pisać bloga. Bo okazało się, że muszę zrobić pierwszy krok. W ogóle muszę robić te pierwsze kroki, bo energia nie popłynie bez działania. Wysyłanie intencji i siedzenie w oczekiwaniu nic nie da. trzeba szturchnąć potok, by fala powstała. Więc poszukałam sobie miejsca, gdzie mogę gadać ja, bo lubię i gdzie może zjawią się ci, co pogadają ze mną, bo to też lubię. A jak się rozgadałam na blogu to i w realu zaczęłam mówić więcej, więcej wchodzić w inter akcje i popłynęło. Moje doświadczenie mi mówi: jeśli ty jesteś żywa, przyciągniesz żywych :) Działaj.

      Usuń
  11. Mój stosunek do tego co mówi pani Górniak jest cóś ambiwalentny. Kobita zdaniem mła ma otwartą głowę, problem w tym że tak bardzo że pewne rzeczy z niej wylatują. U nas robi za "gwiazdę odlotową", co pewnie jest jej w jakiś tam sposób na rękę ale nie sądzę żeby głosiła tzw. kontrowersyjne poglądy tylko z tego względu że przynoszą jej one, jak to się teraz kretyńsko a modnie określa, fejm czyli dawną famę. Mła sądzi że ona jest szczera, w miarę, jak to ludzie z szołbizu są. Za te poglądy spotyka ją w niektórych środowiskach ostracyzm, który przekłada się na zarabianie przez nią kasy. Zatem to nie jest tak że tylko na rozgłosie zyskuje. Szczerze pisząc wolę czasem naiwną wiarę i prostotę głoszeń pani G. niż wspieranie jedynie słusznych idei przez inszych znanych z tego że są znani. Popierają, ba, firmują swoją osobą różne głupoty typu szczep się dla innych szczepionką niezapobiegającą transmisji wirusa a nikt im jakoś kretynizmu nie wypomina. Co najwyżej pazerność. Szczerość to jest wartość i choćby pani G. zauważyła że do reptilian dołączają zmutowane owady to przynajmniej głosi to co wynika z przekonań i z jej własnego obrazu świata a nie to za co jej zapłacą. Poglądy mogą śmieszyć lub nie ale mła dziwi rechot ze szczerości. Cwaniactwo ludzi promujących preparaty mRNA gówno dające a kosztujące krocie z budżetu jest OK a opowiastki o kosmitach nie? Hym... w kongresie USA w maju rozpoczęto przesłuchania na temat UFO, tak na poważnie zakrojone, z dokumentacją audiowizualną i jakoś to nikogo nie śmieszy. Za dużo tego obserwują w przestrzeni żeby można to było ignorować. A tak w ogóle to mła ma wrażenie że dla wielu ludzi zatarł się podział na osobę i głoszone przez nią poglądy, jak cóś się nie podobie to zwalcza się człowieka zamiast poglądów które on głosi. jak dla mła prostactwo na pograniczu cinżkiego buractwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełna zgoda Taba ;) A jeśli chodzi o zmutowane owady, gdzieś mi wpadło, że chińczycy próbowali z pszczołami, bo u nich wymarły. Czort wie co w tych podziemnych laboratoriach pichcą w retortach. Naczytałam się dużo science-fiction wiec pojęcie mam.
      Edyta jak Edyta, ja ją tylko za przykład wzięłam. Mówi co mówi, książki podobne czytałyśmy więc nie mam problemu z pojęciem o co jej chodzi. Trochę się zgadzam, trochę nie, ale nie w tym dzieło. Chodzi o zadawanie pytań. Odbetonowanie poglądów. Przyjrzenie się uważniej. Większy obrazek.
      No i manie odwagi na stwierdzenie: noszkurna, dałam się zrobić w bambuko! A zrobili to ładnie :)
      Nic by się nie udało, gdybyśmy nie partycypowali w temacie. Ktoś nas dobrze rozpracował. Tak już w ramach ciekawości, zastanawiam się ilu ludzi weźmie 4 dawkę i następne? I mam niemiłe myśli, że więcej niż myślę. Ale cóż, decyzje osobiste to są. Tylko przy dzieciach mnie telepie bardzo, ale tu też nic nie poradzę. Lekcje się odbędą...
      Brrrr....aż wstrząsło.

      Usuń
  12. Za mówienie prawdy, już dostałam nieźle po tyłku! więc ostrożność zapala mi teraz czerwoną lampkę... ale czasem coś tam zawoaluję i przemycę :) Napiszę jedynie, że jestem po tej samej stronie. I mam prawo tam być! P.S. Historia z porodem nie do pozazdroszczenia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutne prawo :) Dostawało mi się też, ale jakoś poćwiczyłam, tu się usunęłam, tu stanęłam okoniem i jakoś sobie radzę. Poprawiam też moje zdolności społeczne i komunikacyjne, bo czasem za bardzo chciałam, żeby jednak moja prawda była najmojsza :) A tu trzeba z wyczuciem.
      Nic to, generalnie Psychiatryk ma fajne sale, można się tu miło urządzić. I nawet trzeba.

      Usuń
  13. Ja nic nie wiedziałam o jej wypowiedzi... Historia z porodem straszna. Ja normalnie już nie wiem, cóż to się dzieje z ludźmi, broń Boże nie pisze o wszystkich. 
    Prawo każdy ma do mówienia, w co tam wierzy, ale ja też czasami milczę, albo mówię, mam nadzieję z rozwagą, bo wiesz...różnie to bywa, a po co mi dodatkowe nerwy. hehe Wolę jednak szczerość, wolę, kiedy ktoś mówi szczerze, w co wierzy, niż te gadki, byleby się zgadzały z ogółem. Pozdrawiam Cię serdecznie, pisze ten komentarz już wieki, bo mamy wytarte litery na klawiaturze i co chwilę się mylę. hehe Życzę Ci radosnego weekendu. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja życzę miłego weekendu :) Mówić, nie mówić- oto jest pytanie. Każdy po swojemu. Ty jak mniemam przedstawiasz bardziej fajne strony swego życia w internecie. I fajnie.
      Ale wiesz, są ludzie, którzy nie mówią, co ich gryzie, a potem mają do świata żal, że się nie domyślił o co im chodzi. I żale, i oskarżenia. Wszystko trzeba brać pod lupę :) A najbardziej siebie.

      Usuń
  14. Mam tylko nadzieję, że ten cyrk z covidem nie wróci... Eh. Szybko leci ten rok, ale coś pechowy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Miło Ciebie czytać Aniu. Bardzo miło
    Nie śledzę Edyty Górniak, ale doświadczam komentarzy, które wbijają w ziemię. Już mnie nie denerwują, może jedynie czasami zastanawia co ludźmi kieruje.
    Sprawa porodu przerażająca. I zastanawiam się czy to wina ludzi czy procedur. Jak wiesz my jesteśmy szczepieni, mój syn z synową, nie. To była jego decyzja, jest dorosły

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale dlaczego kontrowersyjne poglady? Dlatego kontrowersyjne, ze sa nie po linii wspolczesnego main streamu? Wszystko co wychodzi poza ich narracje jest od razu dlawione w zarodku ( ale przeciez nie ma zadnej cenzury, no skad), badz przemilczane - tych przemilczanych wiadomosci jest nawet wiecej niz tych naglasnianych z kazdej strony. I dlatego ludziom wydaje sie, ze tych myslacych jest jakby mniej? Nie, jest bardzo wiele, tyle ze przekaz medialny trzyma za uzde - a jak cos sie nieopatrznie wymsknie to wtedy trzeba obsmiac, obsmarowac, ponizyc , tak dla przykladu, zeby juz wiecej odwaznych sie nie wychylilo ... A jednak nie da sie wrzucic wszystkich do jednego worka i zawiazsc supelek na gorze, no nie da sie... Ten wor klamstw peka juz w szwach i pruje sie po bokach... Im wiecej bedzie im prawda ciazyc tym szybciej ten wor sie urwie. Ech Aniu , wystarczy obserwowac rzeczywistosc naokolo siebie ( nie sluchac jaka ona jest, ale naprawde porownac z tym co widzimy i w czym zyjemy) - trzeba byc naprawde slepym badz mocno zapatrzonym w siebie , aby nie dostrzec tego dysonansu , tego rozdzwieku , ktory wiekszosc choc widzi, zaglusza i przykrywa medialna kolderka, bo tak jest wygodniej , z tym sie czuja " bezpiecznie".

    OdpowiedzUsuń
  17. Zawsze podziwiam odważnych i niepokornych bo Oni popychają Ziemię ku pożytkowi wszystkich których to dotyczy. Edzia piękną kobietą jest i charyzmatyczną, nie wiem o co chodzi teraz ale zawsze z zachwytem słucham tej jej pieśni: https://www.youtube.com/watch?v=fEgwUTwP4O4

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj porannie Aniu
    Jak ja lubię czytać, to co piszesz, chociaż moje komentarze są raczej skromne.
    FB, Instagrama... i wszystkich innych nie mam.
    A Edzia...cóż wolę tą drugą opowieść. Chociaż nie sposób uniknąć wieści z mediów o Edycie.
    Pozdrawiam budzącym się dniem

    OdpowiedzUsuń