Prowincjonalna Bibliotekarka w Podróży. Nieoczekiwanie znalazłam się w innej przestrzeni życia i świadomości. Uczę się. Wszystkiego. Ale najbardziej Siebie :-)
Obserwatorzy
niedziela, 1 kwietnia 2018
Eh....Wszechświecie....zróbmy sobie kuku...
Bo tak .....
Normalnie od zarania wieków biblioteka w tzw. WielkiPiątek zawsze zamknięta na głucho. Bibliotekarki karnie zawsze brały udział w wielkiej, narodowej ustawce: Wielkanoc. I trzeba było nakupić, zamówić, zgromadzić, zamarynować, upiec, ugotować, ozdobić, uprać, umyć, odkurzyć, posypać głowę popiołem, poplotkować przed kościołem, pomalować, pokłócić się przy śniadaniu, albo nie pokłócić, nakładając na twarz maskę z uśmiechem oraz zaciśniętymi szczękami....z czego chyba zdrowiej się pokłócić :-)
Znaczy święta pełną gębą :-)
W tym roku jednak postanowiłam sobie odpuścić...sobie, żeby nie było. Nie piekłam ciast, kupiłam w cukierence. Nie piekłam mięs, zamówiłam catering. Odpuściłam na całego.
Bo zmęczona jestem udziałem w tragikomedii, chciałam odrobinę komedii romantycznej, może filmu drogi, może dokumentu z przyrodą.....
No i też szkoda mi było urlopu, kutwię na jakiś fajny wyjazd.
Więc poszłam do pracy w WielkiPiątek. W sumie pewna, że nikt nie przyjdzie, bo przez 70 lat jednak ludziska chyba się zorientowali, że w TEN dzień pocałują klamkę. Czyli warunki do pracy idealne. Nadrobię biurokrację przy odrobinę głośniejszej muzyce z youtuba :-) Ostatnio przecudne mantry trafiłam...Zapowiada się ok.
Jednakże....
Ze zdziwieniem usłyszałam tupiącego po schodach pierwszego czytelnika...za jakiś czas następny, następny, następny....nie jacyś młodzi ludzie, nie dzieci... stali czytelnicy....same kobitki.
Kurtka, co jest....czy naprawdę to się dzieje? Pierwszy raz od 70 lat biblioteka czynna w WielkiPiątek i co? Skąd wiedzą?
Zbadałam sprawę po prostu pytając: a nie wie Pani, że w WielkiPiątek zawsze zamykamy? Ja w tym roku wyjątkowo ( no raczej może nie, ale co będę tłumaczyć) otworzyłam. Normalnie pocałowałaby Pani klamkę....i trzeba by było tachać torbę z książkami do domku.....?
A odpowiedź w trzech na trzy pytania była: ja wiedziałam, ale pomyślałam, że spróbuję....
I normalnie każdy by pomyślał, że fajnie, że optymistki. Fajne, otwarte i pozytywne osoby :-)
Ale nie byłabym sobą jeśli bym nie pokopała głębiej...bo zawsze jest głębiej i moje "głębiej" ma zawsze jeszcze głębsze "głębiej"...ale tak na średnim poziomie "głębiej"....
Nosz kurtka Wszechświecie....ale my tu odpitalamy manianę :-)
A może jednak to nie optymizm, tylko odwrotnie? Może konieczność utwierdzenia się w tym, że świat jest podły i przeciwko mnie? Nie zadzwoniły, by sprawdzić. Może jednak? Popiół na głowę i zanurzenie się nurcie: wszystko przeciwko mnie?
Bo ja znam te klimaty.....i to lekkie niedowierzanie w oczach pań, że jednak co? Otwarte? A ja tak szłam, tachałam torbę z myślą, że jednak zamknięte. I tak jakoś nie mam dzisiaj melodii do wybierania, pani mi coś da....
A w domu jeszcze tyle roboty nie skończonej, a ja wpadłam na pomysł pójścia do biblioteki, która od 70 lat nie pracowała NIGDY w WielkiPiątek...aż do tego, jednego, wyjątkowego...w 2018 :-)
Zonk!! a chciałam sobie zrobić takie fajne "kuku".....i być jeszcze biedniejsza, niż udało mi się wygenerować do tej pory.
Podła bibliotekarka :-)
Miłego dnia Wszechświecie, twoja Prowincjonalna Bibliotekarka nadawała dzisiaj z loży Dziadków od Muppetów :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz