Zainspirował mnie post Jotki
Jaszczury z czipami
Musiałam trochę pogłówkować, trochę poczytać co inni mają do powiedzenia, rozejrzeć się wokół. Musiałam też trochę oberwać, bo kiedy napisałam u Jotki, że jednak rzeczywistość nie jest tak prosta jak w telewizji, że są rzeczy niejasne i dziwne, i w dodatku ja je widuję, to zaproponowano mi lekarza i zbadanie dogłębne głowy.
Kiedyś bym może i na to poszła, ale wtedy byłam gdzie indziej. W jakimś równoległym świecie, gdzie wszystko było jednoliniowe, proste, ograniczone do jednego wątku. Jak górska rzeka, którą zmuszono do płynięcia w betonowym korycie. Nauczono mnie tego. Myślałam, że tak właśnie ma wyglądać moje życie. Nie byłam szczęśliwa, raczej zrezygnowana.
Tak jak większość z nas teraz...
Spróbowałam od poprzedniej wiosny kilku podejść do sytuacji z kolegąW. Od strachu, paniki, wyparcia, rezygnacji, niezgody, złości, gniewu, obwiniania, do jakiejś takiej szerszej zgody i odpuszczenia. W temacie kolegiW. Bo w temacie tego, co wokół niego się dzieje, to jeszcze nie doszłam do zgody.
Rozumiem, że mogę zachorować, chorowałam ostatnio dużo na inne rzeczy. Wirusy były, będą. Tu nie mam problemu. Życie na tej planecie ma swoje prawa. Ale to co dzieje się wokół kolegiW, to zupełnie inna para kaloszy.
I wcale mnie nie dziwią ludzie, którzy uważają, że Reptilianie (znaczy Jaszczury vel Gady) postanowiły z nami zrobić dziwny eksperyment.
Bo to jedno z wytłumaczeń dlaczego wszyscy zwariowaliśmy. I śmiem twierdzić, że ci, co zwalają winę na Jaszczury, mogą widzieć więcej...
Jak? Proste. Szukają wyjaśnień dla paranoi wokół. Nie akceptują jej. To trudne do pojęcia, bo większość uważa ich za paranoików, HA!
Ale oni przynajmniej szukają, zastanawiają się, kombinują, myślą niestereotypowo. A to naprawdę wymaga odwagi, bo wszak stają naprzeciw całej racjonalnej, naukowej, wyspecjalizowanej mądrości naszego świata. Która, przecież po wielokroć udowodniała, że czasem bardzo nie bywa mądrością ;)
Ale przymknijmy na to oko, tak łatwiej...
Popatrzyłam wokół siebie...
Maż był na pogrzebie pod Wrocławiem. Zmarł emerytowany strażak, 83-letni, pełen wigoru, dobry człek. Nie chorował, zdrów był. Przyjął dwie dawki szczepionki. Po drugiej źle się poczuł, wylądował na oddziale płucnym i szybciutko umarł. Diagnoza: kolegaW.
Smutna okazja, ale mąż stwierdził, że właściwie był to wyjazd miły. Spotkał kolegów i zrozumiał, jak bardzo mu brakuje tych spotkań strażackich, sportów strażackich, ćwiczeń z drużynami. Więc wyjazd był oświecający na wielu płaszczyznach.
Starsza pani, mieszkająca sama, terminalny stan nowotworu. Poczuła się źle, trzeba było ściągnąć płyn z brzucha. Zabrano ją do szpitala, a tam zaszczepiono od kolegiW, przy okazji. Po dwóch dniach pani zmarła. Lekarz tłumaczył, że pacjentka martwiła się, że nie zaszczepiła się w tym roku na grypę, to zamiennie zaszczepiono ją na kolegęW. Rodzina machnęła ręką, po co więcej kłopotów. Terminalny stan raka, ale powód śmierci wpisano: kolegaW.
Kolega mojego męża, ratownik medyczny jeżdżący karetką, siedzi zły jak osa. Mąż go pyta: co się stało? Chłopak chwilę milczy i odpowiada:
- Ku..*, ja pie...*, na żywca to robią! Nie ma żadnych objawów, a lekarz wpisuje c19. No nie wytrzymałem, zapytałem czemu?, a on do mnie: masz z tym problem?
Koleżanka, nauczycielka w zerówce, mówi, że dzieci same bardzo pilnują dezynfekcji rąk. Wręcz obsesyjnie niektóre. To czasem już przypomina zaburzenia obsesyjno-kompulsywne inaczej OCD.
Mój czytelnik mnie informuje, że miał kolegęW, żona przyniosła z pracy, kwarantanna, policja, te rzeczy. Pytam, czy miał duszności. Nie miał, ale bardzo go noga bolała. Test potwierdził kolegęW.
Inny kolega męża ma kłopot. Jego syn 5-letni musi być na kwarantannie, bo w przedszkolu jakaś pani zachorowała. Trudna sprawa, bo z dzieciakiem nie ma kto zostać. Według sanepidu rodzice nie muszą się kwarantannować. I kicha, nie ma zwolnienia, trzeba brać babcię do pilnowania :)
W naszej przychodni kilka pielęgniarek nie chciało się szczepić. Lekarz, który je zatrudnia, zagroził poważnymi konsekwencjami, ze zwolnieniem włącznie. O pracę u nas ciężko, jedna jest samotną matką. Mobbing mobbingiem, a płacić rachunki trzeba. Zaszczepione.
Choć wiedzą, że jeśli coś się stanie z powodu szczepionki, zostaną same. Nikt im nie pomoże. Na pewno nie ten lekarz, który je zmusił. On ma papier, gdzie one podpisały, że rozumieją i się zgadzają.
U kogoś na blogu przeczytałam, że dla niedowiarków i foliarzy należy życzyć, by zachorowali na kolegęW i to ciężko. Wtedy zrozumieją.
Bałabym się wysyłać takie życzenia w świat jednak.
Bo mogą jak bumerang wrócić.
Moje czasem wracały i bolało ;)
Więc jeśli chodzi o Jaszczury. W sumie lepiej, żeby to one nam zrobiły.
W jakiś dziwny sposób kontrolowały nasze umysłu, wywierały presję, straszyły, byśmy wszyscy robili sobie i innym okropne rzeczy.
To jest jednak łatwiejsze do przełknięcia, niż gdybyśmy sobie sami to wszystko zrobili....
A tu bardzo ciekawa relacja, bo jednak nie wszystko wiemy i dobrze, jest ciekawiej...
Tajemnicze zjawisko
Pozdrawiam Wszechświecie, twoja reptiliolożka, Prowincjonalna Bibliotekarka.
Rzeczy dziwne, nieprzewidywalne zdarzają się nie tylko tym co wierzą w Jaszczury. Jako pielęgniarka z wykształcenia zapewne wiesz, że każdy organizm reaguje inaczej na te same leki jak i na taką samą infekcję.Jednego szczepionka ochroni przed zachorowaniem, innego może zabić, bo nikt nie wiedział,że w młodym, zdrowym organizmie tykała cichutko bomba zegarowa, którą uruchomiła podana szczepionka. I tak się dzieje na całym świecie.
OdpowiedzUsuńGdy byłam dzieckiem przy jednej z chorób (a chorowałam namiętnie i na okrągło) leczono mnie sulfatiazolem, co było zgodne ze standardami i dobrą sztuką lekarską i....omal nie kojfnęłam bo miałam uczulenie na sulfatiazol, tylko nikt o tym nie wiedział. Też mogłabym powiedzieć, że covidu nie ma nie choruję, moi też nie, nawet nie choruje nikt ze znajomych.Jedni z czasem zachorują na jego "klasyczną" postać, inni na zmutowaną, brytyjską wersję inni na hiszpańską, każda ma jednak nieco inny przebieg a skutki- jak zawsze zależne od tanu zdrowia "trafionego". Tyle tylko, że nikt się nad tym nie zastanawia a w służbie zdrowia, polskiej zwłaszcza, ostatnio króluje "wolna amerykanka". Też mnie już maseczki denerwują, znudził mi się odwiedzany raz na tydzień spożywczak, wkurza widok z okien i balkonu i fakt, że sklepy pozamykane i gumkę do majtek kupuję w spożywczym, ale potrzebnej mi włóczki to już nie mam gdzie kupić. I tylko mam jedną prośbę - wytrzymajmy, to ma swój sens, nawet jeśli my w tym momencie go nie widzimy.
Serdeczności;)
No nie wiem Ania...U nas, w Polszcze jest coś takiego jak "nadmiarowa umieralność". Ładnie nazwali. Dotyczy umieralności na inne niż kolegaW choroby. To idzie już w dziesiątki tysięcy chyba. A powód? Brak właściwej opieki lekarskiej, stres, lęk, samobójstwa. Dane na stronie Ministerstwa Zdrowia- fakt. I to jest pokłosie durnych decyzji polityków i ich pomagierów. Nie wiem, czy miałabym odwagę powiedzieć rodzinie zmarłego, który wykrwawił się na izbie przyjęć, czekając na wynik testu (fakt, wiem, zdarzyło się, pęknięte jelito), że mają wytrzymać, bo jest głębszy sens. Sorry, jesteś tylko ofiarą uboczną, to dla większego dobra...no nie dam rady.
UsuńCzort z gumką od majtek...naprawdę wolałabym, żeby to wina Jaszczurów była.
Nie neguję istnienia świata równoległego, spotkało mnie dostatecznie wiele rzeczy dziwnych i niezrozumiałych, wymykających się klasyfikacji.A nie pomyślałaś, że to właśnie z Polską akurat dzieje się coś dziwnego? Mówiąc brutalnie- naród ma to co wybrał- wybrał niewłaściwie więc jest jak jest. Tu też jest multum zachorowań, ale właśnie wróciłam z kolejnej operacji okulistycznej, lekarze działają, po pierwszym szoku i zablokowaniu ze strachu miliona planowanych operacji wszyscy się ocknęli.Tu istnieje profilaktyka- rzecz w kraju nad Wisłą praktycznie nieistniejąca od lat.Powiedz Polakowi, że powinien się właściwie odżywiać, nie chlać, bo to szkodzi- to tylko wzrusza ramionkami. A jeszcze abstrahując od aktualnej sytuacji- Wszechświata nadal nie zbadaliśmy, zapewne nie zbadamy nigdy, nie mniej jestem pewna, że nie jesteśmy jedyną Planetą zasiedloną przez istoty inteligentne.Jesteśmy potomkami ludzi z Gwiazd. Anuś, posłuchaj jeszcze do kompletu na YT "Kosmiczne Ujawnienia" jest tego multum sezonów, przy szóstym sezonie już wymiękłam. Annunaki - no cóż- wyryli o nich Sumerowie na tabliczkach glinianych. Sitchin się kłania, przeczytaj jego Kroniki Ziemi.Czyta się świetnie i daje jednak do myślenia.
UsuńŚciskam;)
Fajnie się to czyta
UsuńPrzeczytałam tamtą dyskusję. Zawsze mnie zaskakuje, że osoby, które wydają mi się poukładane, czasem wyskoczą z dziwnym tekstem. Czytałam i słuchałam o Anunakich (Anunakach?)Czytałam i słuchałam o Reptilianach. Czytałam i słuchałam o niespotykanych dziwnych zjawiskach. Czytałam i słuchałam o statkach pozaziemskich, które nas odwiedzają. Słuchałam wypowiedzi pilotów wojskowych ( amerykańskich, rosyjskich, angielskich), dotyczących ich dosyć częstych spotkań z NOLami. Czytałam i słuchałam wypowiedzi o wojskowych bazach na pustyniach USA, gdzie przeprowadza się badania, o jakich nam się nawet nie śniło. To samo jest w Rosji. Tych różnych źródeł, z których pochodzi moja wiedza, jest sporo.Jedne bardziej, inne mniej wiarygodne. Mam też swoje doświadczenia z "nieznanym", "niespotykanym", "niezidentyfikowanym", "nienazwanym". I doszłam do wniosku, że zbyt wiele jest tych rzeczy, by sobie ot tak stwierdzić, że one powstają li tylko w mózgu jednostki. Poza tym, nie rozumiem, dlaczego tak trudno pojąć, że są osoby bardziej podatne na to "nieznane", niż inni. Jestem zdrowa na umyśle, nie mam odchyłów (chociaż niektóre blogierki tak uważają), a są takie dni, chwile, mgnienia, kiedy czuję "kogoś" obok siebie, mam wrażenie, że za cienką, niewidzialną ścianą, jest inny wymiar, toczy się życie. Czasem słychać głosy, czasem muśnięcie powietrza....Nie zwariowałam i niepotrzebne mi rady, że mam się leczyć, bo mój mózg produkuje jakieś wizje. Ja wiem, że to się dzieje. Nie Trzeba mi takich komentarzy, bo to ja wiem lepiej co czuję i co widzę, a nie osoba wirtualna.
OdpowiedzUsuńCzy jaszczury rządzą światem? Czy jest jakiś związek z pandemią? Nie wiem, na razie nie tykam tego, bo wydaje mi się to mało prawdopodobne. Raczej chodzi mi o to wmawianie, że ktoś jest niespełna rozumu, bo sfotografował dziwne światełka. Ludziom brak dystansu, brak refleksji, brak rozumienia drugiego człowieka. Jeżeli ktoś wierzy w Boga (Jezusa, Maryjkę i wszystkich świętych), których nikt na oczy nie widział, to dlaczego nie potrafi uwierzyć, że widziałam NOLa lub słyszę "śpiew" Ziemi? Te komentarze, to takie udowadnianie, że to dana osoba w blogosferze jest "idiot", a reszta OK. Bez chwili pomyślenia, czy nie ma racji, po to tylko, by nie wyjść w oczach innych na kretynkę, kiedy przyzna jej rację. Takie blogowe szpanerstwo.
Ha! Ja też mam uczucie, że od innego świata oddziela nas naprawdę cienka zasłona. I czasem mam wrażenie, że to jest proste, zajrzeć tam. Tylko umyka mi coś ważnego, coś co wiedziałam, ale zapomniałam.
UsuńPamiętam z dzieciństwa, początek podstawówki: leżę w łóżku, jest mi bardzo zimno w nogi. Nie mogę się rozgrzać. I nagle wpadam na pomysł, żeby ciepło z klatki piersiowej przesunąć w dół, do nóg. I przesuwam tę falę. Brzuch, biodra, uda, kolana, stopy. Wszystko ciepleje i zasypiam. Kiedy później próbowałam tak robić, przychodziło z trudem, męcząco, jakby mnie ktoś hamował, nakładał jakiś ciężar. Przestałam próbować. Ale pamiętam.
Nie mam pojęcia co się dzieje za zasłoną. Ale wiem, tak jak ty i wielu ludzi, że coś JEST. A to już wystarczy, by spojrzeć szerzej. I tak Jaskółko trzymajmy :)
:):) Zdrowo trzymajmy:):):)
UsuńTeż mnie te maseczki męczą. U mnie chorowała tylko mama i babcia, nie miały węchu i smaku, mama gorzej to preszła. Ale najgorsze było to zamknięcie.
OdpowiedzUsuńAle chyba tak mamy, że jak nam zabraniają to tego chcemy. Od poniedziałku szkoła online. Dziecko nieszczęśliwe. Na basen się szykował, jak zrobi się cieplej no i...
A jeśli chodzi o kosmitów to nigdy nie twierdziłam, że jesteśmy sami. Ale obecny wirus to raczej nie jest ich sprawka...
Przechorowały i już. Cokolwiek to było. Ja zawsze tracę smak i węch przy przeziębieniu. Wiem, że wyzdrowiałam, kiedy zaczynam czuć smak kawy :) Ale to napędzanie wariactwa, paranoi, lęku...kurde, Wiewiórko, przesadzili.
UsuńDzieciaka szkoda. Wasz ma kochającą rodzinę, ale są takie, co muszą teraz wytrzymać z mamą i tatą, którzy nie koniecznie są fajni...ech.
Oczywiście, że nie jesteśmy sami, ale obawiam się, że tę paranoję to my samodzielnie kreujemy.
Ze dwa czy trzy tata temu mialam faze na Davida Icke, lubie goscia. Obecna sytuacja pasuje idealnie do jego teorii, jakby na potwierdzenie premierem Wloch zostal Mario Draghi, nazwisko mowi samo za siebie:)
OdpowiedzUsuńNa ile moge odwracam swoja uwage od pandemicznego obledu, chce zachowac jasny i pogodny umysl, mimo wszystko.
Dziekuje za madry wpis i za piosenke, bardzo lubie Imagine Dragons :)
Sciskam serdecznie:)
I ja lubię Dragonsów :) Davida też słuchałam. Doczekał się, śmieli się z niego, a tu klops.
UsuńNa ile mogę i ja w to nie wchodzę. Zero radia, zero telewizji. Ale od czasu do czasu robię przegląd. By wątku nie stracić. Kiedyś będę musiała wnuczce opowiedzieć, jak było naprawdę, bo w podręcznikach będą kłamać :)
Wnuczka jeszcze w planach, ale będzie, czuję ;)
Są podobno rzeczy, zjawiska, o których filozofom się nie śniło.
OdpowiedzUsuńMiewam wątpliwości w wielu sprawach, zwłaszcza w temacie pandemii czy szczepionek. Ale gdy ktoś mi wyjeżdża z tekstem, że nie ma wirusa, a wszystko przez Żydów, którzy chcą rządzić światem...
Gdy zdarzyła się katastrofa smoleńska, koleżanka pokazała mi w telefonie film , niby z miejsca katastrofy i mówi, żebym uważnie patrzyła, bo tam się ludzie ruszają i słychać strzały, to na pewno rannych dobijają.
Ona to widziała na tym filmie, ja nie!
Gdy ktoś powołuje się na autorytet autora filmiku na yuotube... to może ja też nagram, postraszę i zarobię?
A tak poza wszystkim, bardziej jestem skłonna uwierzyć w życie pozagrobowe, niż w jaszczury z czipami.
Moja koleżanka w pracy, w temacie ufo powiedziała: jak przylecą i zobaczę, to zastanowię się, czy uwierzyć ;)
UsuńI ok. Faktycznie, są ludzie, którzy po prostu nachalnie głoszą jakąś prawdę swoją. To taki zabieg psychologiczny: im więcej ludzi będzie wierzyć w to co ja, tym bardziej to będzie prawda. To działa na wszystkich frontach, u antyczepionkowcówi i proszczepionkowców na przykład ;) Bo niepewność trudna jest do wytrzymania na dłużej.
Moja rada: omijaj, omijaj, omijaj :D
Witaj :) ja u Ciebie po raz pierwszy. Zgadzam sie ze wszystkim co mowisz. Znam tez takie przypadki ktore zyja paranoja i zatruwaja innych. Ja od wielu osob slyszalam ze szczepionka wcale nie chroni przed zarazeniem i nie sprawi ze nie zarazimy, ona rzekomo tylko gwarantuje lzejszy przebieg tego smiesznego wirusa. W sumie to kazdy co innego mowi, kazdy czuje sie specem w tej dziedzinie. Mnie juz bokiem wychodzi Kolega W. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCześć :) wszyscy mamy po pachy całego tego teatru.
UsuńI ja pozdrawiam serdecznie :D
Cieszą się, że nie tylko ja mam coś z głową 🥰
UsuńTak, w sumie jakoś łatwiejsze byłoby do zniesienia i zrozumienia to, że ta wariacja, której wszyscy doświadczamy jest dziełem reptilian. Że nie człowiek człowiekowi...
OdpowiedzUsuńPonieważ we wszystkim co sie dzieje jest całkowity brak wszelkiej logiki (moze i specjalnie żeby bardziej nas zdezorientować i ogłupić), to każdy jakoś po swojemu próbuje sobie tłumaczyć to wszystko, co dzieje się od roku, ten marazm i zniewolenie, w którym tkwimy. Mam nadzieję, że ludzie próbują sobie cokolwiek tłumaczyć a nie po prostu łykają papkę medialną niczym gęś - bez jakiejkolwiek refleksji i bez refluksu!:-).Jednakzę refleksja łączy sie zazwyczaj ze zwątpieniem, z lękiem, z brakiem poczucia bezpieczeństwa i oparcia. Mozę wiec bezrefleksyjnosc jest lepsza niz jej nadmiar? A moze lepsze jest nazywanie pewnego typu refleksyjności głupotą, foliarstwem i szurostwem byleby nie wypaść ze swojej banieczki? Ech, dziwny jest ten świat. Coraz bardziej niczym ze snu wariata.O reptilianach czytałam kiedyś duzo. W tej serii "Starozytni kosmici" też było o nich sporo. Ciekawe i inspirujące. Ale czy mozliwe? Myślę, że nie ma nic niemozliwego. A im wiecej sie o świecie dowiadujemy, tym mniej wiemy coś na pewno.
Pozdrawiam Cię ciepło, Aniu!:-)
Taaa, jak mówi, a właściwie pisze, moja córka.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że łatwiej jak wróg znajomy, namacalny, widoczny. A kolegaW ?
Nikt nic nie wie, albo inaczej: wszyscy, wszystko wiedzą. Masło maślane.
Ja nadal od czasu do czasu się zastanawiam czy to sen, czy jawa.
Dla mnie JAWA jest taka, że znowu mogą mi odwołać lot. Z powodu kolegiW, chociaż tak prawdę mówiąc, co on ma wspólnego z lataniem? Jak tak się zastanowić to gość ma władzę absolutną. Miesza sobie jak chce, plącze, kombinuje. Robi z naszym życiem co chce.
To jest w sumie intrygujące. Kim jest kolegaW?
Świetny kawałek muzyki, Anno.
Pozdrawiam. Lot mam 29 marca rano. Oby kolegaW znowu nie namieszał.
Marcuję rodzinnie i nie mam czasu rozważać czy to ludzie, czy nieludzie, czy ewolucja, czy karma zgotowali nam ten los. A może to Bóg i wtedy tylko rączki do nieba.
OdpowiedzUsuń