Obserwatorzy

niedziela, 2 grudnia 2018

Wszechświecie, ufojcie nam ;-)





Znajomy mojego Męża, wczoraj na FB, popełnił post:
- Czy ktoś widział wieczorem jasno świecący obiekt lecący po niebie w kierunku południowo-wschodnim?

Najpierw pomyślałam: o! biedaku, lepiej nie, piszesz na olbrzymim targu ludzików, za chwilę wszystkie tu wpadną, by zostawić po sobie bobka...co też się stało :-)
Ale wśród idiotycznych komentarzy, jedna odważna dziewczyna napisała, że WIDZIAŁA. I pogadali o tym, i ustalili, że widzieli to samo chyba, ale zupełnie nie mają pojęcia co?

A ja mam wspomnienie, o którym zapomniałam na długo, nawet w pamiętniku wtedy nie zapisłam, a zapisywałam wszystko. Przypomniałam sobie trzy lata temu. Jest nadal jasne, wyraźne, czekało...

Jest późna wiosna roku 1983, mam 16 lat. Wracam do domu na weekend, jadę autobusem. Mimo tylko 60 kilometrów do domu, podróż jest męcząca, z przesiadką, czekaniem na dworcu. I ja jestem zmęczona, koniec roku w drugiej klasie LO blisko, a ja oczywiście mat-fiz-chem mam do tyłu, czekają mnie poprawki. No i jeszcze chodzę z jednym chłopkiem, a bardzo chciałabym z innym :-) Z tym co z nim chodziłam, a sama zerwałam. No ciężko.
Jadę więc zmęczona, zdołowana i smutna, myśli w końcu pod wpływem monotonnej jazdy, grzechotania autobusu i przepływających krajobrazów za oknem, odpuszczają. Wpadam w taki stan bez myśli i dlatego, kiedy spoglądając nad las, tuż przed Żerczycami, widzę wielką, czarną, lekko metaliczną kulę, nie od razu wyłapuję co widzę. Gapię się na nią bezmyślnie przez kilka sekund, aż mój mózg wreszcie załapuje, że tego tu nie powinno być.
Skoczyła mi adrenalina, serce zaczęło bić głośno, wyprostowałam się na fotelu, skupiłam wzrok. No widzę Wielką Kulę, powoli opuszczającą się nad lasem, jakby miała zamiar wylądować. Kula jest czarna, jakby metalowa, chyba lekko się obraca też wzdłuż swojej osi i ląduje, powoli...
Autobus demonem prędkości nie był, mijaliśmy to miejsce, odwróciłam się i obserwowałam kulę dopóki nie zniknęła nad lasem.
Nie wiem, czy ktoś jeszcze w autobusie to widział, było tylko kilka osób. Nie krzyczałam "patrzcie". Nikt inny też nie :-)
Dojechałam do domu, potem jeszcze się zastanawiałam nad tym przejeżdżając tamtędy, a potem Życie popłyneło dalej.

Nie byłam zielona w temacie. Od połowy podstawówki wiedziałam co to UFO, w klasie siódmej, ósmej zaczytywałam się w Lucjanie Zniczu i jego serii Goście z Kosmosu. On był pierwszy, który odważył się ruszyć ten temat na serio. W książkach przedstawiał przypadki spotkań, obserwacji z całego świata. Absolutnie się z nim zgadzałam: obce cywilizacje są, jest ich mnóstwo, odwiedzają ziemię, obserwują,
Czemu się z nami nie kontaktują?
No cóż to pytanie mnie dręczy od dawna.
Choć obecnie uważam, że się kontaktują, z niektórymi :-)
Ale ogólnie to NIE, bo my bobki zostawiamy pod takimi postami jak u kolegi Męża ;-(

Kiedyś rozmawiałam o tym z koleżankami w bibliotece. Ech, lepiej było nie ;-)
Jedna powiedziała, że nie wierzy i jusz! Że nie ma żadnych obcych cywilizacji, ani UFO, ani nic.
Jak ewentualnie przylecą, to ona się zastanowi, czy uwierzyć!
I teraz mam przylepkę: wariatka jakby trochę :-)
Tylko wiecie, nie przejmuję się tym, wariatom można więcej, więc od czasu do czasu, opowiadam koleżankom co nowego w świecie UFO, przygotowuję na ewentualny kontakt, by szoku jednak nie doznały :-)

Czemu piszę o tym?
Od czasu do czasu zaglądam na stronę Fundacji Nautilus, badającej zjawiska niewyjaśnione, a tam trafiłam na opisaną obserwację z Krakowa, z dnia 11 listopada 2018. Są zdjęcia i film.

 I TO JEST KULA, KTÓRĄ JA WIDZIAŁAM :-)

https://www.nautilus.org.pl/artykuly,3595,ufo-nad-krakowem-11-listopada-2018-sa-zdjecia-i-film.html


Takżetak.
LATAJO :-)



Pozdrawiam Wszechświecie, twoja lekko stuknięta Prowincjonalna Bibliotekarka ;-)

24 komentarze:

  1. Ja też się interesować zaczęłam jako nastolatka, ale to bardziej dzięki Archiwum X. I ja wierze ze ktoś mógł widziec, bo nie jesteśmy sami w kosmosie na pewno. :) No to do klubu wariatów sie dopisałam i dobrze mi z tym :D
    Gdzieś widziałam fajny obrazek, ze kosmici sa w kocich przebraniach xD tzn udają koty nasze a.sa.obcymi...
    Ale to tak dla.śmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie powiększać klub wariatów :-) A czemu nie mogą być kotami? No jak popaczyć w oczy kota...tak dłużej. To dziwnie się robi. Ja mam nadzieję, że za mojego życia coś jeszcze się wyjaśni :-)

      Usuń
    2. Jak czasem patrzę na mojego jednego kota, czy drugiego i ich zachowanie to to nie wiem czy tak cywilizacja miałaby szanse, chyba że to jest jakiś efekt uboczny przebywania w naszym środowisku, a u siebie są bardziej rozgarnięci:)

      Usuń
  2. Latajo, latajo :-)
    Mnie fascynowały swego czasu odkrycia typu: malowidła w jaskiniach czy figury na pustyni w Nasca. Parę fajnych filmów też nakręcono, m.in. z Jodie Foster, także tego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontakt" z Jodie Foster :-) mocny ;-) Nasca bardzo ciekawe. Jest jeszcze historia Mohendżo Daro. I mnóstwo innych. Znaczy kolejna abibliotekarka lekko świrnięta ;-)

      Usuń
    2. Bibliotekarki muszą być lekko świrnięte, nie uważasz?

      Usuń
    3. Tylko te z powołania :-) Bo znam sporo i większość, niestety, pasuje do systemu matrixowego. No ale, ludzie różni są. Nie każdy musi być świrnięty, gdyby wszyscy byli, tzw. normalność byłaby świrnięciem :-) Niemniej jak w każdej branży, są nudziarze :-)

      Usuń
  3. Też widziałam UFO, już dość dawno bo z 10 lat temu.Leciało sobie akurat ok.23,00 nad Warszawą, bardzo wysoko i bardzo szybko, było bardzo jasnoniebieskie. Nie był to żaden satelita, one są mniejsze, nie był to samolot, bo one nie są w nocy niebieskiej barwy i dobrze wiem jak wygląda samolot lecący nocą. W pewnej chili przestało emitować swe niebieskie światło- zwyczajnie zniknęło.Aż pies mi się zdenerwował, bo stanęłam i bardzo długo stałam rozglądając się po niebie gdzie się "to coś" podziało.
    Zdecydowanie nie jesteśmy sami w Kosmosie, UFO istnieje.
    Jestem wśród tych, którzy uważają, że Ziemia jest swego rodzaju poletkiem doświadczalnym dla innych, daleko bardziej rozwiniętych cywilizacji. No i oczywiście jestem określana jako świrówa i ....dobrze mi z tym.
    Arogancją jest twierdzenie, że jesteśmy jedynymi istotami inteligentnymi w Kosmosie a argumenty z rodzaju, że życie nie starcza nam by latać w Kosmos są raczej zabawne i mało przekonujące.Czas uwierzyć wreszcie w stare hinduskie pisma i nie traktować ich jako zbiór bajek, legend. Po prostu najwyższy czas by czytać coś więcej niż tzw. "słowo na niedzielę".
    I fajnie, że Ty tez widziałaś UFO. Witaj w Klubie tych, co widzieli;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę jak uderzysz w stół...Klub Widzących się rozrasta. Ja już nie słucham od dawna ludzi gadających głupoty. Oni się poprostu bardzo boją. Lubią mieć wszystko poukłdane i swojskie. Ale tak nie ma, a chowanie głowy w pisaek powoduje wystawienie kuperka. A Wedy bardzo ciekawe są. Nie należy opierać życia tylko na jednej książce ;-) I jednak trochę ciekawości dziecięcej zachować. Klub Tych Co Widzieli, dobre :-)

      Usuń
  4. jestem zachwycony wiarą autora, że czytający znakomicie poradzi sobie z konsumpcją treści i w cudowny sposób wykryje na ciemnym niebie północny-wschód. poważnie - mój zachwyt nie ma granic. w UFO uwierzyć jest zdecydowanie łatwiej, bo wiara w naród wybrany we mnie słabnie z każdym rokiem. skoro zdarzyło się raz, zdarzy się więcej razy w bezkresie kosmosu. a może to zgoła wraca ludzka przyszłość w tak efektowny sposób?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chwilę musiałam pomyśleć, nad twoją ozdobną wypowiedzią :-) Po piewsze, pomyliłm się, sprawdziłam wpis na FB, południowy-wschód to był. Poprawione. Ja nie rozróżniam kierunków świata, ale mój mąż i SynNumerDwa, gdziekolwiek są chwilę główkują i wiedzą. Więc spoko, zawsze się ktoś znajdzie bardziej kumaty. Wiara raczej nie ma tu nic do gadania. Zobaczone, zaklepane :-) Może to i nasi następcy z mroków przyszłości sondy ślą...taka opcja zapewne istnieje, równolegle do innych. Jeśli chodzi o narody, czy cokolowiek innego wybranego, ja zawsze się zastanawiam: kto wybiera i po co ;-)

      Usuń
    2. uff... już się obawiałem, że jestem jedynym, który nie potrafi się zachować i wskazać palcem kierunków świata.
      udalo się odnaleźć odpowiedź na to pytanie?

      Usuń
    3. Niestety, polatało, poświeciło i znikło. Zostawiło po sobie pytania i lekki dysonans poznawczy :-)

      Usuń
  5. To ja podpisuję się pod tą mysl - Jak ewentualnie przylecą, to ona się zastanowi, czy uwierzyć!:D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-D spoko agatku, jesteś w całkiem sporym klubie, zdaje się większościowym :-) Choć ta opcja wcale nie taka najgorsza, może ci kosmici będą kochć ogrody? Może się dogadacie? Któż wie? Zobaczymy ;-)

      Usuń
  6. Kurcze, ja też jak ten niewierny Tomasz... a poza tym wiem, że oko ludzkie podatne na iluzję i...hologramy ;)

    Pozdrawiam Cię Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurtka, myślisz, że w 1983, w malutkiej wiosce na Podlasiu, ktoś siedział w lesie i puszczał hologram na niebo? Na to nie wpadłam :-D
      W takim razie patrz w niebo, może się uda wstąpić do Klubu Tych Co Widzieli, jak napisała anabel :-)

      Usuń
  7. Nie widziałam nie dane mi było. Do niedawna nie wierzyłam ale tez się nie zastanawiałam. Raczej odrzucam te wszystkie zielone czy szare ludki. Teraz skłaniam się do postaci energii która nas może odwiedzać, w jakiś nośnikach żeby nie doszło do rozproszenia, rzadko widzianych bo poruszających się w innych częstotliwościach niż odbiera nasz mózg. Czasem rejestrowane urządzeniami wyłapującymi te częstotliwości, pasma czy widma. Nie rozkminiam za bardzo na razie, za dużo mam na głowie siebie żeby teraz myśleć o innych cywilizacjach... ale jestem otwarta i raczej "coś w tym jest: niż "brednie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też jesteśmy energią w nośniku, takim biologicznym :-) Brednie to nie są. Coś widziałam, duże było :-)
      Zamieszanie w życiu, to trzymaj się :-)*

      Usuń
  8. nie widziałam, ale skłonna jestem wierzyć tym którzy widzieli. Dlaczego mieli by opowiadać o czymś jesli nie byliby prtzekonani, ze to było ich udziałem. Nie nadaję wtedy łatki lekko wariatkowej. Po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówienie o tym jest obarczone pewnym ryzykiem, ale tylko jeśli się przejmujemy tym, co inni mogą powiedzieć, czy pomyśleć. Praktykuję jednak już od jakiegoś czasu nie przywiązywanie do tego wagi :-)
      Widziałam. W realu. Coś jest na rzeczy.

      Usuń
  9. I ja widziałam Aniu i mój mąż. Było to chyba w pierwszym czy drugim roku po zamieszkaniu tutaj. Gapiliśmy sie wieczorem na rozgwieżdżone niebo, bo ładne to było a w tak mało ludnych i oddalonych od miast okolicach, jakby jeszcze ładniejsze. I wtedy zobaczyliśmy To . Duży, świecący punkt poruszajacy sie dziwacznie, nieregularnie, jakby w skokach po niebie. Świecący zupełnie innym światłem niz gwiazdy, czy samoloty nocą. To było inne, dziwne i niepojęte. A co ważniejsze, nie było przywidzeniem ,bo widzielismy to oboje. Ale to początek historii dopiero!:-)
    Otóz mamy tu kilkoro sąsiadów, z którymi w tamtych czasach spotykaliśmy się na wesołych biesiadach Wszyscy oni bardzo wierzący i praktykujący, co ważne jest dla clou tej opowieści). Potem juz sobie odpusciliśmy, ale to nie należy do tematu.Wracamy sobie z męzem i paroma zaprzyjaźnionymi sąsiadami do domu. Jest ciemna nocka. Cisza bezbrzeżna i tajemnicza. No i zachciało sie nam z mężem zwierzyc owym sąsiadom z owego naszego "widzenia" UFO. No bo jak jest tak miło, wszyscy rozluźnieni i troche podchmieleni i gadamy sobie o wszystkim, to czemuż by nie o tym?
    Natychmiast zostalismy wyśmiani, że jak to, my ludzie wykształceni wierzymy w takie głupoty?!
    Dziwnie sie nam zrobiło. Bo czemu głupoty? A poza tym nigdy nie ośmielilibyśmy sie nazywać ich wiary w boską moc, anioły, diabły niebo i piekło głupotami. Oni jednak nie mieli takich oporów.Im wolno wierzyć, to, w co oni wierzą poparte jest...no właśnie, czym? A my wierzymy w głupoty? Wtedy pierwszy raz doszło do mnie, że nei da sie z tutejszymi ludźmi porozumiec na wszystkich poziomach, że są pewne granice. Odtąd nauczyłam sie pewne rzeczy zostawiać dla siebie. Cenzurować, by nie zostac wyśmianą. A szkoda, bo do tamtego momentu zdawało mi się, że trafiłam do jakiegoś raju na ziemi...No cóż, takze w raju są widocznie furtki, których nie wolno otwierać, bo sa zakazane i oczywiście jabłka, których nie wolno próbować!
    Dobrze Aniu, że tu u Ciebie można otwierać rózne furtki!:-)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli Klub Tych Którzy Widzieli jest całkiem spory, jak na taką małą próbę u mnie, trzy osoby widziały ;-) Ja metalową kulę, anabel świecącą na niebiesko, ty i mąż skaczacą, świecącą kulę ;-) Jakoś zawsze wiedziałam, że nie jestesmy sami. Nigdy to dla mnie nie było problemem. Raczej oczywistością. Ale fakt, z ludźmi trudno. Choć przyznam, że twoja historia mnie lekko zaskoczyła. Bo, że naskoczyli ludzie na was, to akurat normalne jakby, niestety. Ludzie boją się nieznanego. Nie rozumieją, nie chcą tykać, najlepiej wyśmiać, zawstydzić, zracjonalizować. Ale jak oni to połączyli z wiarą, to ja pojęcia nie mam. Którędy temat ufo połączył się z kościołem? No nie mogę ogarnąć. Dla mnie to raczej świecki temat ;-), bardziej naukowo-filozoficzno-świadomościowy. W waszym i moim wypadku wiara nic do rzeczy nie ma, widzieliśmy zjawisko, na własne oczy. Coś czego się nie da wytłumaczyć, ale istniało, w realu, dawało po oczach!
      Ech, raj to taka utopia tu na ziemi. Śmieszne, że zobaczenie czegoś nadzwyczajnego budzi w ludziach strach, a nie ciekawość i chęć wyjaśnienia. W sumie pozytywne jest to, że zweryfikowaliście kolegów ;-) A jedzenie jabłek jest zdrowe. One apple a day, keeps the doctor away ;-)

      Usuń